sobota, 5 kwietnia 2014

Losy dzieł sztuki



Autor: Lynn H. Nicholas
Tytuł: Grabież Europy. Losy dzieł sztuki w Trzeciej Rzeszy i podczas II wojny światowej
Tłumaczenie: Barbara Sławomirska
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 629
Oprawa: twarda z obwolutą
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7818-459-1

Grabież Europy szczegółowo przedstawia losy najsłynniejszych dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej, a także ich poszukiwanie na terenie Rzeszy przez pięćdziesiąt lat po zakończeniu wojny. Autorka z doskonałą znajomością rzeczy opisuje organizację metodycznej grabieży we Francji, Polsce, Związku Radzieckim i Holandii, kulisy wojennego „rynku sztuki” i obrotu dziełami w skorumpowanej Trzeciej Rzeszy, ale również grabieżcze i destrukcyjne instynkty po każdej ze stron uwikłanych w wojnę. Żywy język, bogactwo szczegółów i niezwykle interesujące opowieści o losach poszczególnych arcydzieł, takich jak Dama z gronostajem Leonarda da Vinci, ołtarz Wita Stwosza czy Autoportret Dürera, sprawiają, że od książki wręcz trudno się oderwać. Znakomite połączenie sensacji historycznej z bogato udokumentowaną pracą zawodowego muzealnika.
Lynn H. Nicholas amerykańska pisarka urodzona w New London. Studiowała w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Działaczka ruchu na rzecz odzyskania skarbów kultury zagrabionych w czasie drugiej wojny światowej. Odznaczona Legią Honorową , laureatka nagrody Amicis Poloniae, przyznawanej za zasługi w rozwoju stosunków polsko-amerykańskich. Grabież Europy została przetłumaczona na osiem języków i sfilmowana.

Kradzież jednego dzieła sztuki z muzeum wymaga od przestępcy długich przygotowań, lecz ograbienie całej Europy zajęło Adolfowi Hitlerowi i nazistowskim Niemcom niewiele więcej. A może i mniej. Już 4 lata przed wybuchem II wojny światowej Niemcy przygotowywali się do przejęcia dzieł sztuki z całej Europy. Dokładnie wiedzieli, gdzie są jakie dzieła sztuki. Ich miejsce w muzeach, galeriach, domach prywatnych nie stanowiło dla nich żadnej tajemnicy. Było tylko kwestią czasu, kiedy zmienią one właściciela. Tworzono listy i katalogi poszukiwanych oraz zgromadzonych dzieł. Te zgromadzone miały trafić do nowej galerii w Linzu.
Metodycznie, krok po kroku dzieła sztuki w Europie zmieniały właścicieli. Autorka szczegółowo opisuje losy najsłynniejszych dzieł sztuki, kulisy wojennego rynku sztuki i obrotu dziełami w skorumpowanej III Rzeszy. Trzeba było się wkupić, wykupić, zapunktować u kogoś na wyższym stanowisku. A wielu hitlerowskich przywódców miało do nich słabość, choćby Hermann Göring, który umiłował sobie obrazy Cranacha.

Przy "przejmowaniu" dzieł sztuki nie wahano się przed niczym – wykupowanie, wielkie transakcje, jawne konfiskaty mienia prywatnego i państwowego były na porządku dziennym, wydawano dekrety "legalizujące" konfiskatę, usuwano i niszczono artystów i dyrektorów muzeów. Handel dziełami sztuki kwitł – wywożono je do USA, Brazylii, Meksyku, na Kubę. A z drugiej strony niektóre hitlerowskie schowki były piekłem na ziemi dla dzieł sztuki ze względu na panujące w nich warunki, choćby pleśń i wilgoć, nie wspominając o ścisku.
W książce znajdują się również opisy walki z niemieckim zaborcą o dzieła, o ich zachowanie do czasów powojennych. Wielu właścicieli polskiego ziemiaństwa wywoziło swe zbiory za granicę bądź zakopywało, aby ochronić wielowiekowe dowody historii kultury. W 1944 roku hrabia Alfred Potocki wywiózł z Łańcuta 600 skrzyń zbiorów dzięki pomocy niemieckiego gubernatora Hansa Franka. Temu niemieckiemu urzędnikowi również zależało na ocaleniu skarbów polskiej kultury i sztuki.
Takim znamiennym przykładem walki o dzieła sztuki z nazistowskimi Niemcami jest Rose Vallard z Luwru. Jej głównym celem było dowiedzieć się, gdzie w Niemczech ERR gromadzi swe łupy. Informacji dostarczali jej pracownicy Luwru: francuscy strażnicy, pakowacze, kierowcy, zaś Rose Vallard zdobyte informacje przekazywała Jaujardowi Jacquesowi i jego asystentce. Z kolei opisy "drogi" dzieł sztuki czasami są wręcz niewiarygodne. Często w czasie czytania serce boli z powodu poniewierki i bezdusznego ich traktowania.
To cud, że po wojnie większość dzieł wróciła do prawowitych właścicieli. Ale niestety nie wszystkie, np. Bursztynowa Komnata i "Portret młodzieńca" Rafaela ze zbioru Czartoryskich do dziś nie zostały odnalezione. Jednakże polskiego czytelnika w szczególności zainteresuje los takich polskich arcydzieł, jak "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci ze zbiorów Czartoryskich oraz ołtarz Wita Stwosza, przy którym po ponownym zainstalowaniu mszę poprowadził młody Karol Wojtyła. Razem z arrasami z Wawelu czytelnik przebędzie drogę przez pół Europy do Kanady.
Jak sama autorka pisze w zakończeniu: Jest to więc opowieść bez końca. Minęło siedemdziesiąt lat od rozpętania nazistowskiej zawieruchy, która pochłonęła życie wielu milionów ludzi. Nigdy wcześniej dzieła sztuki nie miały takiego znaczenia dla ruchu politycznego i nigdy nie były przemieszczane na tak ogromną skalę, stając się pionkami w cynicznych i desperackich grach ideologii, chciwości i walki o przetrwanie. Wiele zaginęło, wiele spoczywa jeszcze w ukryciu. Cudem jest to, ze nieskończenie więcej jest bezpiecznych, prawie wyłącznie dzięki nielicznej grupie „ludzi od zabytków” ze wszystkich krajów, którzy mimo wszelkich przeciwności ratowali je dla nas. (s. 629).
Daty, liczby, nazwiska, miejsca, czarno-białe zdjęcia to wszystko opisuje brutalną prawdę metodycznej, zaborczej polityki Niemiec względem dzieł sztuki. Lynn H. Nicholas zdobyła ogromną wiedzę na ten temat, zgromadziła wiele danych na podstawie akt, katalogów, wywiadów, lecz z powodu obszerności materiału nie była w stanie opisać wszystkiego. To, co opisała, uczyniła językiem prostym, zrozumiałam, ale i żywym, pełnym szczegółów. Tekst jest spójny i logiczny. Cytaty uwiarygodniają opis grabieży dzieł sztuki, ale przypisy mogłyby być na dole strony, a nie na końcu książki. Ponadto książka zawiera również bibliografię, indeks, wykaz skrótów, spis ilustracji, a nawet kursy walut z 1939 roku.
"Grabież Europy" czyta się jak dobry thriller historyczno-sensacyjny, w którym wiedza została przekazana w sposób zrozumiały i interesujący dla czytelnika. Książka fascynuje i wciąga od pierwszej strony.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi

http://kulturaonline.pl/

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

  1. Podobno tylko w Polsce uprawiali kradzież wszystkiego co im w ręce wpadło Ci "miłośnicy" sztuki. Nie wiem jak było na wschodzie, ale tam nie pobyli długo. Natomiast w Europie zachodniej już sobie tak śmiało nie poczynali. Kupowali od marchandów.
    Zwróciłam już uwagę na te książkę. Chętnie bym ja posiadła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ciekawa pozycja! Nigdy nie myślałam aż tak o kradzieży dzieł sztuki, kiedy II wojna światowa była taką tragedią. Podoba mi się ta publikacja, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robi wrażenie - treść i zdjęcia chwytają za gardło.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.