Tytuł:
Zakład o miłość
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2011
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7722-206-5
Istnieją rzeczy,
którym nie wolno się sprzeciwiać. (s. 44)
To
cytat z mniej znanej książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej Zakład o miłość. Nie
słyszałam o niej, nie czytałam recenzji na żadnym blogu, może dlatego, że
książka została wydana kilka lat temu. Fabuła oparta jest na utartym schemacie
– dwoje młodych ludzi wkrótce ma się pobrać, ale pojawia się ten trzeci i do
ślubu nie dochodzi. Kwestia tego, jak ująć temat i dobrać bohaterów, a potem to
odpowiednio ubrać w słowa. A pani Agnieszka potrafi to doskonale.
Sylwia
Kujawczak z arystokratycznego rodu z tradycjami studiuje historię sztuki, by
przejąć rodzinny interes. Za 2 tygodnie ma wyjść za mąż za odpowiednią partię
dla siebie, za zimnego i nieczułego Marcela Brodnickiego. W sobotni wieczór
przyjaciółki Syli wyciągają ją na nieplanowany wieczór panieński do klubu
„Cooltura”. Tam Sylwia poznaje wysokiego przystojniaka z blizną na policzku. To
młody biznesmen Aleksander Cichocki, ksywa Cichy. Kilka chwil temu trzech
przyjaciół założyło się, że Alek poderwie hrabiankę i ją zaliczy. Ale to za
niskie progi na możliwości wyrachowanego mężczyzny, więc podbija stawkę, że do
ślubu nie dojdzie. Zakład przyjęty. Cena wywoławcza… dość niska moim zdaniem.
Oczywiście, rozwój wydarzeń w ogólnym zarysie jest łatwy do przewidzenia, więc
tu zamilknę.
Bohaterowie
szyci na miarę. On bogaty chłopiec o egoistycznej duszy i sercu nienauczonym
miłości wiedzie życie pozbawione uczuć, a wszystko przez rodziców. Coś się
wydarzyło w bardzo wczesnym dzieciństwie chłopca między jego rodzicami, że
teraz jako dorosły mężczyzna jest skorupą bez uczuć, tłumi je w zarodku, a
swoją matkę omija szerokim łukiem, nawet nie potrafi wymówić jej imienia czy
słowa ‘matka’. Życie to dla niego wieczne party, ludzie to pionki, a kobiety…
zabawki. Jego szorstki urok działa na kobiety, żadnej nie przepuści, ale i żadna
do tej pory nie powiedziała mu NIE. Pierwszą była Sylwia, ale ona już
spowodowała zawirowanie w życiu Aleksa samym wyglądem i postawą w momencie
wejścia do klubu. Klubowa zachcianka wkrótce staje się miłością Cichego. W
bardzo krótkim czasie uświadamia on 24-latkę:
Przecież ty
żyjesz obok siebie, Sylwio! (s. 48)
To
prawda. Wychowanie w arystokratycznej rodzinie z tradycjami (np. dziewictwo do
ślubu, nieścinanie włosów od pierwszej komunii aż do ślubu) zrobiło swoje. Do
momentu poznania Aleksa tradycje rodzinne były dla Sylwii najważniejsze, tak
jak posłuszeństwo wobec rodziców i narzeczonego. Młoda kobieta jest marionetką
w rękach różnych osób, jej bezpieczne, przewidywalne i schematyczne życie
należy do innych, jest mistyfikacją. Pod wpływem Cichego i gwałtownego uczucia
do niego zaczyna robić różne rzeczy, łamać zasady, zaczyna żyć i cieszyć się
jego urokami. Jednak nad szczęściem tych dwojga ludzi wisi widmo zakładu oraz demony
przeszłości, czyli niewyjaśnione tajemnice z przeszłości rodziców Aleksa
rzutujące na niego i jego życie. Wszystko w rękach losu, a ten zdaniem ciotki
Eugenii:
Nawet nie wiesz,
jak los potrafi się z nas czasami naigrawać. A niekiedy… może być naszym
wybawieniem. Albo receptą na coś nowego… może lepszego? (s. 74)
Typowy
dla pani Agnieszki jest zabieg narracyjny. Ukazuje ona losy i uczucia swych
bohaterów z ich własnej perspektywy. Czytelnik naprzemiennie czyta o
wydarzeniach z perspektywy Sylwii i Aleksa. Wiele z nich przedstawianych jest w
dwugłosie. Oboje bohaterowie przeżywają galimatias uczuć i przechodzą
metamorfozę wewnętrzną. Mówią o tym wszystkim czytelnikowi, jakby mu się
zwierzali, rozgrzeszali z dotychczasowego życia i oczekiwali porady, co dalej
robić.
Książkę
przeczytałam w niedzielne popołudnie. Niby historia stara jak świat, zwyczajna
i oklepana, ale i w jakimś stopniu nowa. Autorka umie dobierać słowa, pięknie
opisywać emocje, stopniować napięcie, żonglować uczuciami, by czytelnik nie
mógł się na dłużej oderwać od lektury. Suspens działa. Zabrakło mi rozbudowania
wątku związanego z zerwaniem zaręczyn tuż przed ślubem, no i zakończenie dla
mnie takie nijakie. Gdyby nie epilog, to byłoby słabe, ale i tak fajerwerków
nie ma. A i przydałoby się więcej akapitów w opisach emocji i myśli bohaterów.
Może
niektórym Zakład o miłość pozwoli
odkryć samych siebie i wyjść ze schematów, zawalczyć o siebie i swoje marzenia,
skosztować ryzyka. Nie można za kogoś przeżyć życia, nie można się ciągle bać,
nie można ciągle iść prostą życiową drogą, czasami trzeba skręcić i nadepnąć na
cierń.
Zycie jest dane
człowiekowi tylko raz. Należy więc wykorzystać je w taki sposób, by nie odczuć
meczącego bólu po latach przeżytych bez celu. (s. 112)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
ABC
czytania,
Grunt to okładka,
Wyzwanie
biblioteczne, Polacy
nie gęsi IV, Czytamy
powieści obyczajowe, Motyw
zdrady w literaturze
Nie znałam tej autorki. Może czas to zmienić:)
OdpowiedzUsuńTeż będę musiała :)
UsuńZnajdziecie coś w twórczości pisarki dla siebie.
UsuńUwielbiam tę książkę :) Dostarczyła mi wiele emocji.
OdpowiedzUsuńEmocji autorka umie dostarczać :)
UsuńFajnie, że aż tak bardzo Cię wciągnęła ta historia. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńTo było moje pierwsze spotkanie z autorką. I jak do tej pory jedyne, nie przekonała mnie.
OdpowiedzUsuńProponuję trylogię "Zakręty losu" albo kryminał "Szósty".
UsuńPomału zapoznaję się z prozą autorki, więc i do tej książki zajrzę :)
OdpowiedzUsuńAutorka ma już sporo książek na koncie.
UsuńCzytałam ją już dość dawno temu i wywarła na mnie wtedy duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa ją odkryłam dopiero teraz. A i jeszcze jakąś starszą książkę tej autorki znalazłam w bibliotece.
UsuńJeszcze nie czytałam książek tej autorki. Mam wrażenie, że to nie do końca mój świat.
OdpowiedzUsuńTrylogia "Zakręty losu" może by Ci się spodobała.
Usuń