Tytuł:
Dziewczyna z Ajutthai
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 327
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8075-29-6
Niektóre rzeczy
po prostu muszą się wydarzyć i nie trzeba się przed nimi bronić. (s. 64)
Sięgnęłam
po ulepszony i rozszerzony debiut Agnieszki Walczak-Chojeckiej, po Dziewczynę z Ajutthai. Nie czytałam
pierwotnej wersji, może to i lepiej.
Główną
bohaterką jest pracownica korporacji Joanna. W wyniku „rzutu monetą” straciła
pracę z dnia na dzień, sens swojego życia. Może to i lepiej, bowiem praca w
korporacji z biegiem lat zamienia pracownika w wydmuszkę, sprawia, że życie
osobiste prawie nie istnieje. Z jednej strony daje człowiekowi poczucie, ze
jest na szczycie i dużo może, a tak naprawdę wysysa z niego powietrze i powoli
zabija. Joanna jest rozgoryczona, męczą ją dziwne sny, szuka sensu i nowej
pracy. Szuka też miłości, jednak wpakowanie się w romans z żonatym kolegą nie
jest jej najlepszym pomysłem.
Strata pracy to przecież
nie koniec świata, próbowała sobie wmówić.
(s. 13)
Z
korporacji na własnych warunkach i w czasie wyznaczonym przez siebie odchodzi
kolega Krzysztof. Zawsze marzył o lataniu. Z kolei przyjaciółka Iza straciła
wiarę w sens małżeństwa, mężowi nie ufa, podejrzewa go o zdradę, a to właśnie zdrada
osób najbliższych boli naprawdę. Wszyscy troje szukają swojego szczęścia,
swojego miejsca na ziemi. Znajdują je w chmurach.
W życiu jest
tyle cudownych możliwości, tylko trzeba w nie uwierzyć i wybrać coś, co cię naprawdę
kreci. (s. 121)
Joanna
dostaje propozycję od Roberta, kolegi z LO, aby razem z nim lecieć do Tajlandii.
On będzie robił zdjęcia, zaś ona napisze tekst. Okazuje się, że Joanna
zapomniała o swoim talencie literackim, a teraz ma okazję sobie o nim przypomnieć. Na wyprawę leci też Iza i
znajomy Roberta. Dzięki oderwaniu się od ziemi i pobycie w odległym kraju
kobiety mają okazję spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy, nabrać dystansu,
znaleźć swoje przeznaczenie.
Łatwiej znaleźć rozwiązanie,
gdy spojrzy się na życie z dystansu. (s. 128)
Książka
to dobry relaksator, który nie wymaga wgłębiania się w treść i psychikę
bohaterów, a mimo to każe zastanowić się nad własnym życiem i wyzwaniami, jakie
niesie. Czyta się lekko i przyjemnie, bardzo szybko (przyjazny druk). Narracja jest
generalnie spójna, choć czasami przeskoki czasowe między wydarzeniami były duże.
Odniosłam wrażenie, jakby autorka bała się pisać, a może nie miała pomysłu. Z kolei
czasami niepotrzebnie rozmieniała się na drobne, zbyt rozbudowała wątki osób
drugo- i trzecioplanowych, a z drugiej strony zbyt ogólnie potraktowała główny
wątek, okrojony został wątek Joanny. Za to bohaterowie całkiem ludzcy i
emocjonalni, mają różne podejście do życia. Dają się lubić, generalnie… i to
bardziej geje niż kochani małżonkowie.
Tajlandia
pojawia się prawie w połowie powieści, dopiero na 128 stronie! Trochę późno, a
przez to została potraktowana trochę po macoszemu. Opisy kraju Tajów aż tak
mnie nie zachwyciły, jak się spodziewałam, bowiem przy powieści Katarzyny Poznakow
Długa droga wypadają one nieco gorzej.
Jednakże rzeźba kamiennej twarzy Buddy opleciona korzeniami figowca przyciągnęła
moją uwagę tym bardziej, że istnieje ona naprawdę. Chciałabym poznać dziewczynę
z Ajutthai.
Widzę
w pani Agnieszce potencjał, jeśli chodzi o język. Jej historie dziewczyny
zaklętej w drzewo napisane pięknym poetyckim językiem zaczarowywały. Lecz najbardziej
moją uwagę przykuł e-mail bohaterki do brata napisany w stylizacji
staropolskiej. Mały majstersztyk! Szkoda, że był tylko jeden. I że wątek
młodszego braciszka nie zyskał większej uwagi autorki.
Powieść
Dziewczyna z Ajutthai to lekka obyczajówka
z przesłaniem – czytelnik odkrywa prawdę o życiu i wartościach, zaczyna
rozumieć otaczający go świat i zmusza do zastanowienia się, czego się tak
naprawdę pragnie. Każe czytelnikowi zadać pytanie, dlaczego się boi zmian i
tkwi w utartych schematach?
Czasem los daje
nam znaki, a my ich nie zauważamy, albo po prostu nie chcemy zauważyć, bo boimy
się zmian, które się zdarza, jeśli podejmiemy wyzwanie. A przecież zmiany
bywają zbawienne. (s. 208)
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Wyzwanie biblioteczne,
Polacy
nie gęsi IV, Czytamy
powieści obyczajowe, Motyw
zdrady w literaturze, Fantazyjny
alfabet stronicowy, Cztery
pory roku
Na pewno przeczytam! Kiedyś sama pracowałam w korporacji i moje życie osobiste nie istniało :( Na szczęście w porę uświadomiłam sobie, że są rzeczy ważniejsze niż praca :)
OdpowiedzUsuńNo tak, to tym bardziej zrozumiesz główną bohaterkę.
UsuńZachęciłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
To dobrze :)
UsuńPozdrowionka!
Autorka z książki na książkę coraz bardziej się rozwija. Bardzo cenię sobie jej prozę i jestem wielką jej fanką!!!
OdpowiedzUsuńNo tak, to zapewne znasz tę powieść.
UsuńMyślę, że to może być dobra książka na rozpoczęcie tajlandzkiej przygody:) Będzie dobra dla tych, którzy jeszcze do Tajlandii nie zawędrowali, czyli mi powinna się spodobać :) Szkoda troszkę, że Tajlandia pojawia się tak późno i że postać Joanny niezbyt dokładnie została wykreowana, jednak jeśli będę mieć okazję, to z chęcią po tą książkę sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńJoanna rozmywa się wśród innych postaci, których wątki zostały rozbudowane. Ale Tajlandia zachwyca!
UsuńMarzy mi się podróż do Tajlandii :) Gdyby tylko portfel był pełniejszy. Hehe... Po książkę natomiast chciałam już sięgnąć jakiś czas temu. Dziękuję, że mi o niej przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńMnie też się ta podróż marzy, tuż po wycieczce do Kenii. Ponoć bilety do Tajlandii są drogie, ale dziennie za dolara da się wyżywić.
UsuńA za przypomnienie nie trzeba dziękować :)