czwartek, 29 maja 2014

Lepsze jutro



Autor: Agnieszka Lis
Tytuł: Jutro będzie normalnie
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 244
Oprawa: miękka
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-7674-089-8




„Poprzedniego wieczoru mąż powiedział mi, że jestem dobrym człowiekiem. Trudno zdecydować czy to komplement, czy kpina. Dobry brzmi jak naiwny. Niedzisiejszy, niegdysiejszy”. „Jutro będzie normalnie” Agnieszki Lis to wciągająca opowieść o współczesnej kobiecie. Nader współczesnej. Małgośka – główna bohaterka książki – to osoba, którą w życiu spotkało już chyba wszystko. Sieroctwo, mobbing w pracy, zdradzający mąż i jeszcze ta teściowa... Mimo małego mieszkania dziewczyna nie załamuje się. Dzielnie wychowuje swojego czteroletniego synka, marząc jednocześnie o małym, białym domku. Zdawałoby się, że więcej już nie może się wydarzyć, że temat został wyczerpany, a jednak bohaterkę wciąż spotykają niezwykle ciekawe perypetie. Sama o sobie mówi, że jest szczęściarą, ale czy szczęście wystarczy, aby przejść, a raczej prześlizgnąć się przez życie cało? Co jeszcze może się przytrafić? Czy jutro wreszcie będzie... normalnie?

Książka Agnieszki Lis Jutro będzie normalnie zaciekawiła mnie swoim tytułem. Przeczytałam ją w ciągu jednego popołudnia, choć w trakcie czytania miałam mieszane uczucia. Z jednej strony drażniła mnie główna bohaterka, a z drugiej… coś mnie trzymało przy tej książce i kazało ją czytać. Widocznie podświadomość wiedziała lepiej.
Książka opowiada o życiu Małgorzaty, znudzonej urzędniczki, żony i matki. Narracja prowadzona w pierwszej osobie pozwala na dokładne poznanie głównej bohaterki, jej przeszłości, teraźniejszości, uczuć i myśli oraz marzeń. Bo kobieta ma marzenie o małym białym domku z żółtymi ścianami. Ale nie robi nic, aby to marzenie spełnić. Nawet wiadomość o spadku w Anglii jej nie cieszy. Nie sprawdza tej wiadomości, bo przecież ona nie ma rodziny w Anglii.

Mobbingowana w pracy przez podwładną, zdradzana przez męża, krytykowana na każdym kroku przez swoją zołzowatą teściową, coraz częściej denerwowana przez swego 4-letniego synka Cypriana Małgorzata wygląda na ofiarę losu. Sama siebie dobija pesymistycznymi myślami i słowami. To wszystko drażni czytelnika w trakcie czytania. Aż chce się ją kopnąć w przysłowiowe 4 literki, by coś zrobiła ze swoim życiem, by wzięła się w garść. W dodatku jej mąż Zbyszek powrócił do domowego ogniska jak gdyby nigdy nic.
I pewnego dnia następuje w jej życiu przełom. Podejmuje wyzwanie rzucone przez pana Roberta, petenta z urzędu. Potem podejmuje kolejne wyzwania i zaczyna walczyć o siebie, o swego syna i swe marzenie o domu. A także o przyszłość swego nienarodzonego syna Kamila, bowiem okazało się, że Małgorzata jest w ciąży, choć jej ślubny już od jakiegoś czasu nie mieszka z rodziną. W końcu kobieta załatwia sprawy spadkowe i zaczyna realizować swoje główne marzenie. Buduje dom, a baba z brzuchem i oślim uporem to dla budowlańców prawdziwe wyzwanie. Zwłaszcza, że dom miał powstać od października do maja, jeszcze przed porodem.
Książkę się czyta lekko i szybko, choć niektóre opisy bywały dla mnie nużące. Niby lekka fabuła, historia jakich wiele, ale opisująca bardzo ważne sprawy w życiu każdego człowieka. Powieść ukazuje, jak ważne jest pozytywne myślenie, dobra samoocena własnej osoby i walka o marzenia i własne szczęście. Bowiem coś się kończy, żeby coś się mogło zacząć. A marzenia się spełniają, jeśli się tylko tego bardzo chce.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

  1. Muszę dokładnie przejrzeć moją domową biblioteczkę, bo wydaje mi się, że mam chyba tę książkę. Nie czytałam jej na pewno, ale jeśli faktycznie znajduje się u mnie, to muszę szybko zabrać się za tę lekturę, bo fabuła oraz twoja recenzja skutecznie mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego pozytywnego myślenia ciągle się uczę. Mam nadzieję, że skutecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy się tego ciągle uczy w naszym kraju...

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.