wtorek, 3 czerwca 2014

Bohater mimo woli



Autor: Laura Kaye
Tytuł: Jej bohater
Tłumaczenie: Barbara Kwiatkowska
Wydawnictwo: Amber
Seria: Bohaterowie
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-241-4663-5 



Dla niego ona jest owocem zakazanym. Dla niej on jest najcudowniejszym bohaterem, którego rany ma uleczyć. Alyssa nie po to studiowała zarządzanie, żeby zostać kelnerką. Ale zatrudnia się w barze, bo tam pracuje Marco, jej wielka miłość z dzieciństwa… Marco zawsze traktował Alyssę, małą siostrzyczkę swojego najlepszego przyjaciela, jak swoją własną siostrę. I nagle w jego życiu znów zjawia się Alyssa – dorosła i piękna. Tylko że Marco też nie jest już taki jak wtedy, gdy bronił jej przed brutalnym ojcem. Nie jest już tym samym chłopakiem, który wstępował do sił specjalnych. Od powrotu z Afganistanu co noc śnią mu się koszmary, co dzień dręczą go wyrzuty sumienia.  I jakże ma chronić Alyssę teraz, gdy bez przerwy widzi ją w swoich ramionach i w swoim łóżku? Lecz Alyssa nie szuka już ochrony. Jest zdecydowana uleczyć rany swojego bohatera jednym czułym dotykiem i rozgrzać jego serce jednym namiętnym pocałunkiem…

Gdy zobaczyłam w bibliotece książkę Laury Kaye Jej bohater, pomyślałam sobie, że to erotyk. Ale przeczytałam blurb i zmieniłam zdanie (tak naprawdę jest tylko dwie sceny erotyczne). Powieść wypożyczyłam i późnym wieczorem zaczęłam czytać. Dochodziła północ, a ja nie mogłam się od niej oderwać. Mówiłam sobie, że jeszcze strona, jeszcze kilka linijek… w końcu się oderwałam, by złapać trochę snu. Następnego dnia jak się dorwałam, to od razu całą przeczytałam.
Dlaczego mnie tak wciągnęła ta książka? Po prostu jest ona dobrze napisana. Ale nie tylko… Między głównymi bohaterami Marco i Alyssy aż iskrzy od różnych emocji. To zwierzęcy magnetyzm między nimi sprawia, że od książki nie można się oderwać. Ze ją się pochłania. Że czytelnik przepada dla świata rzeczywistego, bo wciąga go świat wykreowany przez autorkę.

Marco Vieri po 4 latach służby w jednostkach specjalnych w Afganistanie wrócił do domu już jako niezdolny do służby. Jest poharatany na ciele i duszy, zwłaszcza na duszy. Dręczą go koszmary, stał się zgorzkniałym człowiekiem, odludkiem, zbyt poobijanym psychicznie, by się do kogoś zbliżyć, zwłaszcza do kobiety. Nawet od rodziców trzyma się z daleka, zaś w pracy nie nawiązuje z innymi bliższych relacji towarzyskich, choć wszyscy darzą go szacunkiem.
Alyssa Scott po ukończeniu uniwersytetu wraca do rodzinnego miasteczka Frederick. Ale nie do ojca pijaka i wariata, który po śmierci jej matki zamienił jej dzieciństwo w koszmar. Alyssa stara się o pracę w lokalnym klubie Whiskey, bo tam pracuje Marco. Teraz jako kobieta chce się do niego zbliżyć i sprawić, żeby i on ją pokochał. Bowiem ona kocha go od dzieciństwa, kiedy to on i jej brat zajmowali się nią i chronili przed pięściami ojca, kiedy on uczył ją gry na gitarze, kiedy we trójkę mieszkali w wynajmowanym domu.
A Marco od wielu lat miał zakodowaną potrzebę opiekowania się Alyssy. Dlatego po ponownym spotkaniu jest mu tak bardzo trudno. Widzi w niej piękną, zgrabną kobietę, o wiele silniejszą psychicznie i pewniejszą siebie niż dawniej, zaś on nie może jej nic zaoferować, gdyż jest zupełnie innym człowiekiem, a raczej jego wrakiem. Alyssa to dla niego zakazany owoc. Gdy zaczyna cokolwiek czuć do swej najlepszej przyjaciółki, a w szczególności pożądanie, wie, że nie może pragnąć czegoś, czego nigdy nie będzie miał – siostry swego najlepszego przyjaciela. Ale młoda kobieta nie odpuszcza – wierzy w swego bohatera, podtrzymuje go na duchu, leczy jego duszę w czasie koszmarów kosztem własnego snu.
I tu mała dygresja – Amerykanie bardzo szanują, cenią swoich żołnierzy, którzy bronią ich kraju na różnych misjach wojskowych. Są im wdzięczni za to, że z narażeniem życia bronią swej ojczyzny i jej obywateli. I to widać w tej powieści, m.in. wtedy, gdy z Afganistanu przyjeżdża Brady, starszy o 5 lat brat Alyssy, jej szef daje jej dzień wolny.
Jak dalej się potoczą losy Alyssy i Marco, tego nie zdradzę, ale na pewno obojgu nie będzie łatwo. Mają duży bagaż emocjonalny i własne dręczące ich upiory z przeszłości. Czasami musi interweniować ktoś starszy, dojrzalszy, bo kiedy człowiek jest młody, czasem nie umie wyjrzeć poza własny tyłek, żeby dostrzec otaczający go świat[1].
Spójna fabuła, akcja tocząca się swobodnie, ale nie pozbawiona nagłych zwrotów, realnie nakreśleni główni bohaterowie z magnetyzmem i fluidami krążącymi wokół nich, ale przede wszystkim prosty język i lekki styl oraz ta magia w literkach sprawiają, że od książki nie można się oderwać. Czyta się ją szybko, wręcz pochłania. I chce się jeszcze…

Książka przeczytana w ramach wyzwań:



[1] L. Kaye, Jej bohater, warszawa 2013, s. 230.

4 komentarze:

  1. Mam już tę książkę i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ją czytać, ale najpierw muszę uporać się z egzemplarzami otrzymanymi do recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, kiedy czytanie zamienia się w pracę :)

      Usuń
  2. dość mocno mnie zaintrygowałaś Martuś i nie mówię nie poszukam jej do wyzwania!

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.