czwartek, 5 czerwca 2014

Nie ma Róży bez kolców



Autor: Anna Łacina
Tytuł: Kradzione róże
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 488
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7554-310-0 




Studentka medycyny wyjeżdża na wymarzone wakacje do Grecji. Tymczasem jej młodsza siostra jak co roku wyrusza do Częstochowy. Po raz pierwszy nie towarzyszy jej nikt z rodziny. Tej pielgrzymki nigdy nie zapomni... Co może się przytrafić wśród starożytnych ruin i zapierających dech w piersiach krajobrazów? Czy aby uchronić kogoś przed niebezpieczeństwem, wystarczy po prostu mocno kochać? Jak poradzi sobie rodzina wystawiona na poważną próbę?

Panią Anię Łacinę poznałam w styczniu ubiegłego roku nad morzem. Nie miałam pojęcia, kto zacz. Ot po prostu kobieta, która tak jak ja przyjechała do pewnego ośrodka nad Bałtyk odpocząć i naładować akumulatory. Nawet gdy pewnego dnia siedziała w holu z kilkoma (swoimi!) książkami nie skojarzyłam, że to jakaś pisarka. Dopiero po powrocie do domu odkryłam ten fakt. W bibliotece poszukałam książek pani Ani i znalazłam jedną Telefon do przyjaciela. Nie znajdziecie na moim blogu recenzji tej powieści, bo on jeszcze wówczas nie istniał. Ale ostatnio wpadła mi w ręce inna książka Anny Łaciny Kradzione róże.
Tytuł powieści okazał się być wieloznaczny. Owszem, prawdziwe róże zostały ukradzione z ogródka działkowego pewnej pani. Jednakże to nie wszystko. Ten sam mężczyzna ‘kradnie’ z pielgrzymki w Częstochowie Różę, 19-letnią dziewczynę, świeżo upieczoną maturzystkę. Kradnie jej życie, osobowość, prywatność, zdolność jasnego myślenia, zdolność decydowania o sobie. Kradnie ją rodzinie i znajomym. Kradnie ją jej samej.

Ariel vel Adrian vel Kurt vel Dariusz Artur Jabłoński to mężczyzna w nieokreślonym wieku, który ma problemy psychiczne. Potrafi w łatwy sposób omotać młode i co najważniejsze – pełnoletnie kobiety, bo nie chce mieć problemów z policją o uprowadzenie nieletniej. Nie ma na niego paragrafu za to co robi, jest kuty na cztery nogi. Swej ofierze potrafi wmówić wszystko, pozbawić  rozsądku i logicznego myślenia. Nawet gdy ją już zostawi, to wraca po kilku miesiącach i przypomina o sobie. Jest jak narkotyk – wciąga i nawet gdy się człek od niego uwolni, to wciąż o nim myśli, wciąż go do niego ciągnie. Róża jest jego kolejną ofiarą po Natalii, Małgosi, Agacie…
Ten psychopata bardzo dobrze zna kobiety – wie, co chcą usłyszeć, czego potrzebują i to właśnie im daje. Świetnie manipuluje ludźmi, to bajerant o ogromnej charyzmie. Jest przy tym przebiegły i bardzo inteligentny. Wykorzystuje strzępki informacji, aby osiągnąć swój cel. Kłamie, mami obietnicami, terroryzuje, nabiera na śmiertelną chorobę lub inne życiowe nieszczęście. Włoży każdą maskę, jeśli może mieć z tego korzyść[1]. Potrafi wyprowadzić w pole rodziców Róży i innych ludzi jej szukających. Rodzice Róży szukają jej po całej Polsce. Założyli bloga poświęconego zaginięciu córki. Ariel o tym wie i zamieszcza tam fałszywe tropy. Często zmienia miejsce pobytu. Nocuje w lesie, na działkach i w innych dziwnych miejscach.
Drugim wątkiem, a właściwie pierwszym, bo od tego zaczyna się powieść, jest starsza siostra Róży, Jaśmina i jej perypetie miłosne na wycieczce po Grecji (ta powieść to mały przewodnik po tym kraju). Rok wcześniej w pociągu poznała chłopaka, który jej się spodobał. Razem z innymi studentami mieszkali wspólnie na stancji i wyjechali na zagraniczną wycieczkę. Ale Jaśmina nie chce być z kimś, kto jest nieodpowiedzialny. Ja po prostu szukam mężczyzny. Nie szczeniaka, nie donżuana, nie nieodpowiedzialnego szczyla, na którym nie można polegać, tylko mężczyzny[2]. I nic dziwnego, że odrzuca Romka, skoro nie spełnia on jej wymagań, nie wpisuje się w jej system wartości wyniesiony z domu. Ten wątek od pierwszych stron wprowadza nas w sielskość greckich wakacji i miłosnych perypetii studentki medycyny, którą czasami męczą koszmary z siostrą Różą w roli głównej. Dopiero po powrocie do Polski Jaśmina poznaje prawdę i włącza się w poszukiwania siostry. Na razie nie ma czasu na miłość, bowiem nie czas płonąć jaśminom, gdy płoną róże[3].
Kradzione róże to powieść dla młodzieży, ale z powodzeniem może po nią sięgnąć dorosły czytelnik. To niebanalna historia. Książka porusza bardzo ważny problem – zaginięcia bliskiej osoby, ale także pewnej naiwności dziewczęcej, potrzeby miłości i zaopiekowania się osobą cierpiącą czy zbytniego zaufania obcemu mężczyźnie. Autorka ukazała bardzo dobitnie i bardzo realistycznie te problemy, umiejętnie budując napięcie, choć w drugiej części powieści rzadziej czytamy o losach Róży, bowiem narrator skupia się na opowiadaniu o jej poszukiwaniach. Narrator przenosi nas w różne miejsca zdarzeń – raz jesteśmy w Grecji, by po chwili znaleźć się gdzieś w Polsce wraz z Arielem i Różą czy też w toruńskim domu rodziców dziewcząt o imionach krzewów. Notabene książka trochę przypomina mi Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz ze względu na schemat rodziny (niezamożni rodzice, 5 córek) i więzi łączące jej członków oraz wyznawane wartości.
Język przystępny, prosty styl, realni bohaterowie (zwłaszcza Ariel), ciekawa fabuła i różne emocje na huśtawkach zdarzeń to wszystko sprawia, że książkę się czyta szybko, ale już niekoniecznie łatwo ze względu na tematykę. Polecam!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:



[1] A. Łacina, Kradzione róże, Warszawa 2010, s. 267.
[2] Ibidem, s. 174.
[3]  Ibidem, s. 305.

10 komentarzy:

  1. Nie znam twórczości tej autorki, ale na chwilę obecną jakoś mnie do niej nie ciągnie. Ewentualnie mogę powyższą książkę polecić mojej nastoletniej siostrzenicy, bo akurat pytała się mnie wczoraj o jakąś ciekawą młodzieżówkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. mam inną książkę tej autorki i zabieram się za nią już od jakiegoś czasu, przekonałaś mnie że dam ją wyżej na swojej liście;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Ania pisze głownie młodzieżowe powieści, ale porusza w nich bardzo problematyczne sprawy, np. zaginięcie osoby, niepełnosprawność.

      Usuń
  4. Byłam na spotkaniu autorskim, mam jedną książkę, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak przypomina Jeżycjadę, to coś zdecydowanie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Model rodziny i system wartości wpajanych dzieciom.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.