Tytuł:
Komórka
Tłumaczenie:
Aleksandra
Górska
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 410
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7818-462-1
Doktor George Wilson
stawia pierwsze samodzielne kroki w zawodzie, który – jak się okazuje – stoi u
progu przełomowej, rewolucyjnej zmiany: całkowitego przedefiniowania roli
lekarza. Dzięki specjalnej aplikacji zwykły smartfon ma się stać osobistym
lekarzem pierwszego kontaktu, który diagnozuje trafniej i leczy skuteczniej niż
specjaliści z krwi i kości. Ów program nazywa się iDoc. Pierwsze zderzenie
George’a z tą niewiarygodną innowacją jest druzgocące. Pewnego ranka budzi się
obok martwej narzeczonej: dziewczyna zmarła w nocy niedługo po tym, jak
zadeklarowała chęć uczestnictwa w badaniach testowych iDoca. Niedługo potem
umiera kilkoro pacjentów George’a. Wszyscy oni także testowali nowy program. Czy
to możliwe, że aplikację zaatakowali hakerzy, a amerykański rząd bierze udział
w zbrodniczym procederze? Narażając na szwank swoje życie i karierę, George bez
wytchnienia usiłuje dociec prawdy, świadom, że jeśli ma rację, rzesze ludzi
znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Każdy z nas nie raz i nie dwa miał do czynienia z różnymi lekarzami, choć zapewne niełatwo było się do nich dostać. USA ma również problemy z opieką medyczną, zwłaszcza z brakiem lekarzy pierwszego kontaktu i karygodnymi zaniedbaniami w kwestii profilaktyki oraz dużymi kosztami finansowymi. Nic dziwnego, że dr George Wilson, główny bohater thrillera Komórka Robina Cooka, załamany po śmierci matki, gdy nie mógł jej znaleźć lekarza, wpadł na pewien pomysł. A podzielił się nim z Paulą, znajomą ze studiów medycznych. Ta obrotna kobieta z pomocą innych pomysł wprowadziła w życie. I tak powstał wirtualny lekarz iDoc – aplikacja na smartfona.
Aplikacja
iDoc firmy Amalgamated Healthcare została dopuszczona warunkowo przez FDA. Trwają
beta testy, w których bierze udział 20 tys. osób. Każdy tester może sam nazwać
swego lekarza, wybrać mu wygląd, dzwonek do powiadamiania, ale musi przy tym
zachować maksimum tajemniczości. Nikt z osób postronnych nie może się o tym
dowiedzieć, nawet najbliżsi! Aplikacja ta jest tańsza w użytkowaniu i lepsza od
lekarzy rodzinnych, chroni zdrowie, a nie leczy choroby. iDoc bowiem przypomina
o braniu leków, mierzy ciśnienie, tętno, ma wgląd do różnych badań bieżących i
całej historii choroby, radzi pacjentowi, jak ten ma postępować. Mało tego…
aplikacja uczy się podejmować własne decyzje dzięki heurystycznej naturze
algorytmu! Ale niektóre jej decyzje budzą trwogę.
Aplikację
iDoc-a miała Kasey, narzeczona Georga. Powieść zaczyna się od niej i jej
gwałtownej śmierci w łóżku narzeczonego, tak więc od razu jest dramatyczna
akcja. W jednej chwili cierpnie skóra, kiedy człowiek czyta o niemożności udzielenia
pomocy samej sobie i śmierci w bólach.
Trzy
miesiące później George Wilson ma wrażenie, że kroczy za nim śmierć. W bardzo
krótkim czasie umiera dwóch pacjentów, którym robił rezonans, a u których
wykrył przerzuty nowotworu. W tragicznych okolicznościach umiera jego starszy
sąsiad Sal i młoda pacjentka w ciąży, której George robił już kilka razy różne badania.
Wszystko to jest bardzo podejrzane, dlatego bystry i inteligentny doktor
zaczyna swoje prywatne śledztwo. Tylko nie ma pojęcia, iż sam jest śledzony. I to
nie przez jedną osobę!
George
podejrzewa błąd w aplikacji lub atak hakerski, bo inne możliwości nie wchodzą w
grę. Prosi swego młodego sąsiada programistę Zee o pomoc, bowiem w sprawach
komputerowych jest beznadziejny. Sam dalej główkuje nad całą sprawą, szuka
punktu zaczepienia. Gdy prawda wychodzi na jaw, robi się śmiertelnie
niebezpiecznie. Doktor radiologii trafia w różne dziwne miejsca – złomowisko
aut, więzienie, szpital psychiatryczny. Kiedy wydaje się, że sprawa z iDoc-em
jest już rozwiązana i pozytywnie zakończona, okazuje się, że nie! Ostatni rozdział
i epilog burzą to, wprowadzają czytelnika w stan niepewności, a nawet poczucia zagrożenia.
Thriller
medyczny Robina Cooka to majstersztyk kilku dziedzin – współczesnej medycyny,
informatyki, telefonii komórkowej. Trzeba przyznać autorowi, że jest na bieżąco
w kwestiach nowości medycyny i wykorzystuje to w swych książkach, a czasem
nawet wyprzedza ducha medycyny. Nie powiem, taka aplikacja jak iDoc bardzo by
się przydała, nawet w mniejszym zakresie, jak było to opisane w powieści,
ułatwiłaby wiele rzeczy, choćby przypominanie o braniu tabletek, mierzenie
ciśnienia i tętna.
Komórka jest bardzo
realistycznie napisana. Odnosi się wrażenie, że przedstawione wydarzenia
niedługo będą możliwe w naszym świecie. A akcja toczy się jako żywo! Dużym
ułatwieniem w przemieszczaniu się razem z bohaterami są krótkie rozdziały,
które w podtytule podają miejsce akcji i czas. Książka co i rusz podnosi adrenalinę,
zwłaszcza, gdy się zagęszcza, czyli po około 100 stronach (początkowo trochę dłużyły
mi się opisy, ale były one ważne dla późniejszych wydarzeń). Wszechwiedzący narrator
ułatwia czytelnikowi zdobycie wiedzy o osobach czy faktach, ale na końcu
pozostawia go z niedosytem, bowiem zakończenie jest otwarte, a ja jestem
ciekawa, co by było dalej. Niby thriller lekko się czyta i szybko, ale gdy do świadomości
dojdzie informacja, że tak kiedyś może być, to człek momentami zwalnia i
zastanawia się nad współczesnym skomputeryzowanym światem.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Przeczytałam chyba wszystkie książki Robina Cooka. Dzięki temu autorowi wsiąkłam w thillery medyczne na dobre ;)
OdpowiedzUsuńJa też! Mój ulubiony gatunek!
UsuńCzytałam kiedyś jakiś thriller medyczny Robina Cooka, ale słabo go pamiętam, chociaż wiem, że niezbyt pozytywnie go oceniłam, bo za dużo było w nim trudnych dla mnie medyczno-naukowych sformułowań, dlatego zdecydowanie bardziej wolę thrillery medyczne w wykonaniu np. Tess Gerritsen.
OdpowiedzUsuńMuszę stwierdzić, że ostatnimi czasy Tess G. jakoś bardziej mi przypadła do gustu.
UsuńMuszę się wziąć za książki tego autora :>
OdpowiedzUsuńZgadzam się, musisz :)
UsuńOjej jaki wszechstronnie wykształcony pisarz!
OdpowiedzUsuńPisze o swej głównej pasji, zawodzie, więc stąd tak dobre i wiarygodne książki.
UsuńBardzo lubię książki tego autora i sporo mam już ich na swoim czytelniczym koncie.
OdpowiedzUsuńJa też.
UsuńCzytałam kiedyś, chyba jeszcze mając początkowe naście lat, jeden thriller medyczny i wiem, że nie bardzo przypadł mi do gustu. Może byłam jeszcze za młoda, by go w pełni zrozumieć, docenić. Ale już teraz, z upływem kilu lat, przyznam, że czuję się szczerze zainteresowana.:)
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie trzeba się fascynować medycyną, a przynajmniej jej się nie bać. Ta dziedzina nauki rozwija się szybko i daje wiele możliwości... pisarskich!
UsuńThriller medyczny to chyba nie jest mój gatunek. Próbowałam kiedyś przeczytać inną książkę Cooka, ale po 100 stronach porzuciłam ją, bo mnie nudziła i nieco irytowałam fachową terminologią.
OdpowiedzUsuńSpróbuj Tess Gerritsen.
UsuńJa też Ci polecam Tess Gerritsen:)
UsuńUwielbiam thrillery medyczne dzięki Tess Gerritsen! Jeżeli chodzi o Cooka to miałam jedną czy dwie jego książki, ale nie wspominam ich dobrze.
OdpowiedzUsuńUczennica przerosła mistrza :)
UsuńPodoba mi się twój tekst. A to, że ze strachu cierpnie skóra jest pociągające :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Baśku! :)
Usuń