Tytuł:
Serce nocy
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Wydawnictwo: Czarna
Liczba stron: 541
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7648-322-01
Wiosną 1936 roku młoda Angielka
Kay Garland odpowiada na ogłoszenie zamożnego rosyjskiego emigranta Konstantina
Denisowa i zostaje damą do towarzystwa jego córki Mirandy. Podczas licznych podróży po Europie
dziewczęta zostają bliskimi przyjaciółkami. Kiedy Miranda zakochuje się w
młodym paryżaninie Olivierze Rousselu, Kay pomaga jej ukryć ten związek przed
ojcem. Ale Konstantin dowiaduje się o romansie i Kay zostaje zwolniona z pracy.
Samotna i bez grosza w nazistowskim Berlinie spotyka rodaka Toma Blacklocka,
który odtąd będzie jej najlepszym przyjacielem. Miranda, rozdzielona z Kay i z
Olivierem, podejmuje dramatyczną w skutkach decyzję. Wybuch wojny odmienia
wszystko. Przyszłość niesie ze sobą śmierć, zniszczenie i – dla obu
przyjaciółek – wielkie uczucie oraz lęk przed utratą tego, co w życiu
najdroższe.
Książkę Judith Lennox Serce nocy pożyczyłam od koleżanki. Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że w jej treści przewija się niemiecka nazwa mego miasta powiatowego, zaś część akcji toczy się na moich prusko-mazurskich ziemiach.
Akcja
powieści Serce nocy rozgrywa się od
kwietnia 1936 roku do kwietnia 1948 roku z niewielkimi przerwami, za to w
różnych krajach europejskich. Miranda Denisov, angielsko-rosyjska nastolatka,
znalazła niewiele starszą od siebie damę do towarzystwa Kay Garland. Razem
podróżują po Europie, bowiem ojciec Mirandy prowadzi rozliczne interesy. Młode
kobiety zaprzyjaźniają się, lecz pewnego dnia po 1,5 roku Kay zostaje
odprawiona z kwitkiem z dnia na dzień. Wkrótce odkrywa, że została okradziona z
pieniędzy, prawdopodobnie przez byłą kochankę pana Denisova. Gdy siedzi sama na
dworcu i zastanawia się nad dalszym życiem, pojawia się Tom i oferuje jej
pomoc. Razem dostają się do Anglii. Od tej pory Kay ma nowego przyjaciela, zaś
czytelnik zaczyna śledzić losy tej trójki na przestrzeni lat i zakrętów
historii – śluby, rozstania, kochanków, bowiem związki między ludźmi ulegają zmianom[1].
Dla
mnie najciekawszy był wątek Mirandy, kiedy to mieszkała na Mazurach. Dlaczego?
Po odprawieniu Kay Miranda zaczęła się przeciwstawiać ojcu, coraz mniej jadła,
niknęła w sobie. Któregoś dnia na balu w Berlinie poznała hrabiego Fredricha
von Kahlberg. Wyszła za niego za mąż, mimo że miłością darzyła Oliviera z
Paryża. Jako hrabina wyjechała z mężem do Prus Wschodnich do pałacu i majątku Sommerfeld
w pobliżu jeziora. Z treści wynika, że ów pałac znajduje się na moich terenach
i to w niewielkiej odległości od sąsiedniego względem mnie miasta powiatowego,
skoro Miranda w czasie wojny jechała do niego rowerem. Kilka razy była też w
moim mieście. To z niego odjeżdżała pociągiem na zachód w trakcie ucieczki
przed Armią Czerwoną. Niestety nie udało mi się rozszyfrować, gdzie ten pałac
się znajduje, a wertowałam Internet oraz książkę o pałacach w Prusach
Wschodnich. A szkoda. Jednak wszystkie pozostałe niemieckie nazwy miast z Prus
Wschodnich łącznie z kryjówką Hitlera są prawdziwe.
Narrator
z dbałością o szczegóły opowiada o pałacu, codziennym życiu w nim, rozrywkach,
zresztą tak się dzieje w całej powieści. Bogate opisy przybliżają czytelnikowi
życie w tamtych czasach. Spodobało mi
się określenie "czas lektury". Jest to czas, kiedy dni są zbyt
krótkie, a śnieg zbyt głęboki na Mazurach, by robić coś innego niż… czytać! A
to prawda, zimy w północnych Mazurach potrafią dać w kość, tak samo jak wiatr z
Syberii ich szpikowi!
Zresztą
sama Miranda była skomplikowaną osobowością. Z powodu ojca tyrana musiała
nauczyć się skrywać swe prawdziwe uczucia i grać, jako młoda dama musiała umieć
rozmawiać na różne tematy, potrafić zachować się w każdej sytuacji. Miała swoje
tajemnice, aby móc przetrwać. Poza tym nie posiadała prawdziwego rodzinnego
domu, żyła w podróżach, zatrzymywała się w stolicach europejskich, ale do
żadnego miejsca nie była przywiązana. Nie miała określonej tożsamości
narodowej, może stąd łatwość przystosowywania się do zmieniającej się
rzeczywistości wokół niej. Miała różne
żywoty, można by rzec. Różne żywoty, różne nazwiska, różne odmiany losu[2].
Część
akcji rozgrywa się przed wybuchem II wojny światowej i w jej trakcie. W
powieści nie ma opisów jakiś drastycznych walk czy scen wojennych, aczkolwiek
pewna 'trudna' wiedza o tamtych czasach została przemycona. Szczególnie dotyczy
to uchodźców i jeńców przebywających w pałacu oraz ucieczki ludności z Prus
Wschodnich przed zbliżającą się okrutną Armią Czerwoną. Czuć niepokój ludzi,
strach przed tym, co przyniesie jutro, przerażenie, gdy na niebie pojawi się
samolot i zbombarduje tłum ludzi na drodze wolno podążający na zachód. W takich
sytuacjach trzeba było mieć szczęście, silną wolę do życia i determinację w
realizacji celu – ucieczki na zachód. Z kolei wojna w Anglii przebiega zupełnie
inaczej, zaś każdy obywatel kraju angażował się jak mógł – w szpitalu, w
departamencie, w różnych organizacjach. Także Kay. Poznajemy też rzeczywistość
powojenną w Paryżu i Londynie. Historia nie przytłacza wydarzeń, jest tłem, ale
jakże ważnym.
Akcja
książki wolno się snuje przez 10 lat bez gwałtownych zwrotów. Serce nocy to wielowątkowa powieść
obyczajowa osadzona w realiach historycznych, opisująca losy Kay, Mirandy,
Toma, a także innych drugoplanowych bohaterów (Edith, Oliviera). Narrator przenosi nas od jednego do drugiego – czasem brakowało mi wyraźnego
oddzielenia poszczególnych wątków, bowiem po przewróceniu strony okazywało się,
że jestem w innym miejscu Europy i czytam o kimś innym. Mimo to akcja była
spójna, a chronologia zachowana. Wnikliwe opisy osób i miejsc wiarygodnie oddawały realia tamtych
czasów, choć przyznam, że czasem mnie nużyły. Książka dla tych, którym się nie
spieszy i chcą poznać pokręcone dzieje bohaterów spowodowane zawirowaniami
historii.
Książka przeczytana
w ramach wyzwań:
Szkoda, że akcja książki wolno się snuje przez 10 lat bez gwałtownych zwrotów. Jak dla mnie to dość spory mankament, bowiem lubię dynamiczniejsze fabuły. W takim razie wątpię, abym skusiła się na tę książkę. Chyba jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńJa czytałam tylko ze względu na moje okolice, w których częściowo toczyła się akcja. Również wolę dynamizm w książkach.
UsuńZ pewnością miło było czytać o swoich rodzinnych stronach, o ulicach,o miejscach, którymi na co dzień podążasz. Sama chyba wcześniej nie miałam do czynienia ze swoim miastem w książkach. A szkoda. :) Co do książki, powieści obyczajowe to zdecydowanie mój najlepszy gatunek, więc książka wpisuje się idealnie w mój gust literacki:)
OdpowiedzUsuńTo się dowiesz, w którym powiecie mieszkam :)
Usuńnie to nie do końca moja bajka;) jakoś mi nie leży sama fabuła...
OdpowiedzUsuńOsadzenie akcji przed i w trakcie II wojny światowej zachęca ;)
OdpowiedzUsuńCiebie na pewno, bo lubisz książki historyczne.
Usuń