środa, 3 września 2014

Moje zakładki do książek



Od dziecka słyszałam od starszych kobiet w mojej rodzinie, zwolenniczek czytania, że pisanie po książce i zaginanie rogów książkę boli, że ona też czuje. Dlatego używam zakładek i ścigam tych, którzy zaginają rogi. Mój zbiór nie jest może zbyt pokaźny, bowiem nie jestem typem kolekcjonerki. Poza tym od jakiegoś czasu wiele książek ma swoje zakładki, więc one siedzą sobie spokojnie w książkach. Zakładki na zdjęciu są zawsze pod ręką (przy stosie książek do przeczytania) i nie muszę ich szukać, ich używam na co dzień w zależności od wielkości książki.


Specjalna i nietypowa zakładka to Żyrafka zrobiona na zamówienie przez moją imienniczkę.



A od niedawna mam coś takiego:



Magnesy umieszczone wewnątrz mocno trzymają, dlatego taki typ zakładki powinien dobrze się sprawdzić w drodze. Czasem z braku laku za zakładki służą mi bilety i paragony. A ten post powstał dzięki Ejotkowi z blogu Czytelnicza-dusza. Dziękuję za motywację!

9 komentarzy:

  1. Żyrafka cudna.
    Ja też coś zakładek uzbierałam, chociaż z używaniem ich różnie bywa.
    Może kiedyś, jak je wszystkie skompletuję w jednym miejscu, pokażę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj cudna i kochana, łypie na mnie zza szkiełek i pilnuje przy czytaniu książek.

      Usuń
  2. Zazdroszczę tych zakładek, ja wszystkie, wcześniej czy później, gdzieś gubię:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem fajna ta zakładka z magnesami :) Ja zwykle używam właśnie biletów, papierków po gumie do żucia albo małych kartek. Ale w sumie czemu sobie jakiejś konkretnej zakładki nie stworzyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie, gdy czyta się w domu, a nie w podróży.

      Usuń
  4. Ja nawet nie wiedziałam, że takie są, dopóki nie dostałam.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.