Tytuł:
Angelfall. Penryn i Świat Po
Tłumaczenie:
Jacek
Konieczny
Wydawnictwo: Filia
Seria: Angelfall
Tom: 2
Liczba stron: 356
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7988-023-2
Każda bitwa,
którą toczę, ma naturę osobistą. (s. 320)
Pierwszy
tom serii Angenfall zrobił na mnie
duże wrażenie, dlatego szybko sięgnęłam po tom drugi Angelfall. Penryn i Świat Po Susan Ee.
Na
gruzach cywilizacji niedobitki ludzi ocalałe z anielskiej apokalipsy zaczynają
się organizować. Ruch oporu prężnie działa pod dowództwem Abiego. Penryn, jej
siostra Paige i matka trafiają do budynku szkoły. Wszyscy się na nich gapią,
gdyż Penryn zmartwychwstała, a Paige wygląda jak dziwadło z wielkimi szwami
pokrywającymi jej ciało, budząc w innych niesmak i przerażenie. Grupa ludzi
bierze tę 7-latkę za jednego z potworów i porywa. Jej przeraźliwy krzyk
przywołuje skorpiony. Atak szarańczaków na ludzi kończy się masakrą. Paige
znika. Penryn znów rusza na poszukiwanie siostry, tym razem w towarzystwie szalonej
matki i Clary.
Penryn
przemierza opustoszałe ulice San Francisco. Dziwi się pustce i ciszy. Daje się
złapać i trafia do więzienia Alcatraz. Tu odkrywa centrum tajnej operacji
aniołów. W wyniku nieprzewidzianych okoliczności ma okazję poznać część tajemnicy
i zrozumieć, do jakich okropnych czynów są gotowe posunąć się anioły.
Tymczasem
osamotniony Raffe, legendarny anioł, wciąż próbuje odzyskać śnieżnobiałe
skrzydła, by móc wrócić do społeczności aniołów i zająć należną mu pozycję
jednego z przywódców. Teraz żyje w ciągłym zagrożeniu. Jego konflikt z demonem
Belialem trwa i przybiera gwałtowny obrót. Jest rozdarty między tęsknotą za
skrzydłami a zapewnieniem ochrony Penryn. A może za nią, jej towarzystwem i
rodzącym się głębszym uczuciem do niej?
Och, niewątpliwie
jesteś plagą zesłaną na co najmniej jednego anioła. (s. 324)
Świat
Po to przerażająca wizja końca świata wykreowana przez autorkę. Przerażająca,
ale i w pewnym sensie fascynująca swoją grozą, okrucieństwem, brutalną walką o
przetrwanie na różne sposoby.
Tylko żywi mają
szansę na ocalenie. (s. 162)
To
świat nie tylko ocalałych z inwazji ludzi i silnych aniołów. To też świat
skrzydlatych skorpionów zwanych szarańczakami, których opisu Wam zaoszczędzę. To
Uriel i Laylah uruchomili 10 miesięcy temu apokaliptyczną machinę.
Anioły nie
przepadają za urządzeniami stworzonymi przez człowieka. Wolą bawić się życiem,
tworzeniem zupełnie nowych albo hybrydowych gatunków. (s. 193)
Więzienie
Alcatraz znów jest więzieniem i przypomina obóz koncentracyjny, w którym część
więźniów pracuje jako kapo na usługach aniołów. To tu Doktorek ma swoje
laboratorium. Przeraża go perspektywa końca ludzkości, ale mimo to zmienia
dzieci w monstra. I on ma dylematy moralne:
Znalazłem się w
absolutnie wyjątkowym miejscu, które pozwala i podjąć konkretne działania,
znaleźć sposób na powstrzymanie tego procesu. Dysponuję dostępem do ich fabryk
i wiedzy. Zaskarbiłem sobie ich zaufanie i skromną dozę swobody, która pozwala
mi pracować nad własnymi projektami tuż pod ich nosem. Tyle że aby zrobić coś
pożytecznego dla rasy ludzkiej, muszę jednocześnie wykonywać ich polecenia.
Nawet te, które budzą przerażenie. Nawet te, które przeorują mi duszę. (s. 210)
W
Świecie Po instynkt samozachowawczy oraz rożne kursy samoobrony i walki bardzo się
przydają Penryn. Jest ona genialna w znajdowaniu kreatywnych rozwiązań, w
rozwiązywaniu problemów. Ale nie tylko ona. Jej szalona matka zasługuje na
pochwałę. Okazuje się, że jej stan umysłu nie ma nic wspólnego z inteligencją.
Można by rzec, że w tym szaleństwie jest metoda. Bo i jest!
Zdarza się, że
paranoja rzeczywiście ratuje człowiekowi życie. (s. 152)
Ale
Penryn ma jeszcze tajną broń – miecz archanioła. To on, a właściwie ona zrobi
wszystko, by sobie pomóc, nawet opuści anioła i zwiąże się z człowiekiem.
Możliwości i umiejętności miecza zaskakują w tym tomie. Także nazwa, którą
nadała jej Penryn. Nadmienię tylko, że posiada częściową świadomość, ale nie
umysł!
W
tym tomie czytelnik ma okazję poznać anielską politykę w wykonaniu Uriela,
który chce być Posłańcem. Jego dążenie do apokalipsy to zaplanowana z
wyprzedzeniem i przemyślana strategia pełna podstępów, knowań i szantaży. Uriel
dokładnie wie, co chce osiągnąć i w jaki sposób. Wykorzystuje typowo ludzkie
machinacje polityczne i organizuje kampanię wyborczą. Zapomina tylko o jednym –
że jest politykiem, a nie wojownikiem. Jego słowa dają do myślenia:
Kto mówi, że
spróbuje, nie jest przekonany. (s. 243)
Więź
rodzinna w tej trylogii to najważniejsza więź istniejąca między ludźmi. Siła
matczynej i siostrzanej miłości jest nie do pokonania. Widać to na przykładzie
rodziny Penryn oraz Clary. Ta kobieta do niedawna była piękna, lecz po ataku
skorpiona wygląda jak zasuszona staruszka. To ona wypełzła z ruin gniazda, pod
którymi została pochowana żywcem, uciekła z Alcatraz przed potworami. Nie ma
nadziei na nic. Penryn wyrywa ja z horroru i daje cel. Clara czepia się życia i
szuka swej rodziny – męża i 2 córeczek.
Niesamowite, jak
często przetrwanie wymaga od nas działań sprzecznych z instynktem. (s. 280)
Można
Penryn pozazdrościć umiejętności walki, szybkiego ocenienia sytuacji,
logicznego myślenia, kalkulowania i automatycznego działania pod presją i w
chwili zagrożenia, a nawet urody. Ale ta 17-latka to nie robot do walki, tylko
nastolatka, która również czuje strach, wpada w złość z powodu swej głupoty,
która się zakochuje w przystojnym aniele. W tym tomie więzi między nią a
Rafaelem pogłębiają się. Oboje są sobą zafascynowani, zauroczeni, a może i
zakochani, choć nie szczędzą sobie przytyków czasami naznaczonych ironią. Ich
słowne potyczki to gra słów wywołująca lekki uśmiech na twarzy.
Jednak
akcja cały czas utrzymuje czytelnika w poczuciu zagrożenia dzięki zastosowaniu
pierwszoosobowej narracji w wykonaniu Penryn – Świat Po to świat widziany jej
oczami. Gwałtowne i nieprzewidywalne zwroty akcji utrzymują wysoki wzrost
adrenaliny. Opisy zresztą też. Dynamizm akcji podkreślają krótkie rozdziały i
krótkie akapity (czasami 1 zdanie). Nawet zakończenia rozdziałów zostawiają
czytelnika w zawieszeniu z rozdziawioną buzią. Sama książka również ma mocne
zakończenie, choć ostatnie zdanie wprowadza zarazem spokój, jak i niepokój.
Tom
drugi serii Angelfall to nie tylko
walka z prawdziwymi demonami w Świecie Po, to też bój z własnymi demonami, choć
bywa i tak, że…
Wolność ma
kształt skrzydeł demona. (s. 277)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Pod hasłem, Wyzwanie biblioteczne,
Motyw
zdrady w literaturze, Dziecinnie, Czytam fantastykę,
Dziecinne
poczytania
Ja jeszcze nie czytałam pierwszego tomu. Wszystko więc przede mną.
OdpowiedzUsuńAno.. wszystko! :)
UsuńChyba jednak nie. Tematyka jakoś mnie nie pociąga :(
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas 😍
Świat oczami dwóch pokoleń
Ja też podchodziłam sceptycznie do całej trylogii, ale gdy zaczęłam czytać pierwszy tom, szybko przepadłam, choć to zupełnie nie moje klimaty!
UsuńMuszę wpierw przeczytać pierwszy tom, któy mam już na półce ;)
OdpowiedzUsuńTo czekam na Twe wrażenia! :)
UsuńKiedyś na pewno sięgnę po tę serię. ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto!
Usuń