Tytuł:
Kukułka
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Data wydania: 2010
Oprawa: twarda
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7515-136-7
Ale było nie było,
to jest jej dziecko… (s. 199)
Mama
– najważniejsze słowo każdego dziecka, czy tego zupełnie małego, czy tego już
bardzo dorosłego. Są ludzie, którzy matką nazywają zupełnie obcą kobietę. Bywa i
tak, że ma się dwie matki. Ten temat między innymi porusza Antonina Kozłowska w
swej powieści Kukułka.
Kobiety dzielą
się na matki i nie matki. (s. 183)
Marta
Olszańska ma prawie wszystko – ma kochającego męża, dobrą pracę, mieszkanie na
ekskluzywną osiedlu… PRAWIE, bo nie ma dziecka, którego pragnie najbardziej na
świecie. W odwrotnej sytuacji jest rozwódka Iwona Radziejewska, samotna matka
Piotrka i Julki. 31-letnia kobieta ledwo wiąże koniec z końcem – pracuje jako
woźna w szkole, mąż nieregularnie przesyła skąpe alimenty, a leki na astmę syna
pochłaniają majątek. Drogi obu kobiet krzyżują się w dramatycznych momentach
ich życia.
Dziecko to nie
towar do kupienia – mruknęła matka. – To nie ciasto, że ty upieczesz, a tamta
ci zapłaci i oddasz bez żalu. (s. 91)
Iwona
decyduje się zostać surogatką, czyli wynająć swój brzuch jakiemuś małżeństwu. Ale
jej matka nazywa rzecz wprost – Iwona ma zamiar "sprzedać" swój
brzuch. Ma już dwójkę udanych dzieci, ale chce dla nich innego życia – w tej
najbliższej przyszłości i tej dalszej. Pieniądze uzyskane z tej "pracy"
miały poprawić byt całej rodzinie.
Jej myśli
oscylowały od euforii do czarnego: „Na pewno się nie uda”. (s. 105)
Marta
i jej pesymistyczne nastawienie, które prowadzi do depresji. Trudno się nie
dziwić, skoro wokół pełno kobiet w ciąży lub z wózkami, a kolejna ciąża kobiety
kończy się poronieniem. Ona sama czuje się temu winna i oskarża za to. Uprawia "czarnowidztwo",
które niejako ściąga na nią kolejne nieszczęścia, kolejne poronienia… Jest coś
w przeszłości Marty, o czym nawet nie wie jej mąż Filip.
Czuła się
niepełnowartościowa, w inny, zupełnie nowy i nieznany sposób. Odkąd zaczęli
nieudane starania się o dziecko, przez cały czas gdzieś w tle jej myśli, w tyle
głowy tkwiło przekonanie o tym, że jest w jakiś sposób gorsza od innych. (s. 137)
Po
kolejnej wizycie u ginekologa z prywatnej kliniki bohaterka dowiaduje się, że nie
ma szans, aby kiedykolwiek urodziła. Ginekolog zaproponował jej macierzyństwo
zastępcze – surogatkę.
Pani potrzebuje kogoś,
kto przez te parę miesięcy będzie… powiedzmy, inkubatorem. (s. 103)
Drogi
dwóch bohaterek zakrzyżują się. W agencji zostaje zawarta umowa sformułowana
przez prawnika Olszańskich, by na wszystkie możliwe sposoby zabezpieczyć ich interesy.
Czy na pewno na wszystkie??? Sam ginekolog zapewniał swoją pacjentkę, że:
my, Polacy, jesteśmy
specjalistami od znajdowania luk w prawie. 103
Akcja
powieści w dużej mierze jest przewidywalna, choć to nie wpływa na delektowanie
się książką. Powtarza się pewien życiowy schemat dotyczący zastępczych matek –
surogatek. Jednak tu nie do końca o to chodzi. Autorka skupia się na motywacji
obu kobiet – ile są w stanie zrobić, by spełnić swoje największe marzenie, ile
poświęcić. Autorka skupia się też na ich psychice i przeżyciach. Dokładnie opisuje
stany emocjonalne kobiet, a robi to na tyle sugestywnie, że i czytelniczka na
zmianę wciela się w psychikę obu bohaterek. Euforia miesza się z rozpaczą,
zdrowy rozsądek z paranoją, miłość z nienawiścią lub z obojętnością, nadzieja z
pesymizmem, zdrowie z chorobą. Ukazuje skrajnie różne stanowiska babć. Pokazuje,
do czego może doprowadzić wynajęcie żywego inkubatora, do jakiej tragedii…
„Jak kukułka –
pomyślała. – Kukułka znosi jaja w gnieździe innego ptaka, który ma za zadanie
je wysiedzieć. Wszyscy to potępiają, lecz przecież, skoro wymyśliła to natura,
musi być w tym jakiś cel. Co czuje kukułka, składając jajo w cudzym gnieździe?
Czy wierzy, że robi to, co najlepsze dla swojego przyszłego dziecka, czy
później martwi się o nie?” (s. 105)
Marta
zadawała sobie te pytania, ale nie mogła znaleźć na nie odpowiedzi. Myślę, że każda
z nas, kobiet, nie do końca by wiedziała. Ale porównanie do pewnego momentu
jest bardzo trafne. Problemy zaczynają się, gdy na świecie pojawia się dziecko.
Książka
porusza bardzo trudne i życiowe tematy, dotyczące w pierwszej kolejności
kobiet, w drugiej mężczyzn. Panowie też przeżywają, też się starają o dziecko, też
chcą być rodzicami. Jednak tak naprawdę wszystko spada na kobiety i z tego
względu ta powieść może być trudna w odbiorze, choć jest napisana w sposób
prosty, ale poruszający najczulsze struny wrażliwości. Pogłębiona psychologia
obu bohaterek nie pozwala przejść obok siebie, choćby bez chwili refleksji. Poniekąd
spodziewałam się zakończenia w takim kształcie, ale szczegóły i zwrot akcji,
który do nich doprowadził, zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie.
Kukułka to wzruszająca
powieść o tym, jak zostać matką i jak nią być. Uczy pokory wobec życia,
cierpliwości, procesu wynajęcia brzucha i jego skutków. Zmusza czytelnika do
zastanowienia się, kogo nazywać matką, a nawet… po co mieć dziecko.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
To książka poruszająca bardzo trudny temat. Warto się z nią zmierzyć jak widzę.
OdpowiedzUsuńWarto.
UsuńTrudna, poruszająca tematyka, ale chcę koniecznie poznać ją bliżej.
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię.
Usuń