środa, 17 września 2014

Koleje losu



Autor: Judith Lennox
Tytuł: Serce nocy
Tłumaczenie: Ewa Horodyska
Wydawnictwo: Czarna
Liczba stron: 541
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7648-322-01





Wiosną 1936 roku młoda Angielka Kay Garland odpowiada na ogłoszenie zamożnego rosyjskiego emigranta Konstantina Denisowa i zostaje damą do towarzystwa jego córki Mirandy. Podczas licznych podróży po Europie dziewczęta zostają bliskimi przyjaciółkami. Kiedy Miranda zakochuje się w młodym paryżaninie Olivierze Rousselu, Kay pomaga jej ukryć ten związek przed ojcem. Ale Konstantin dowiaduje się o romansie i Kay zostaje zwolniona z pracy. Samotna i bez grosza w nazistowskim Berlinie spotyka rodaka Toma Blacklocka, który odtąd będzie jej najlepszym przyjacielem. Miranda, rozdzielona z Kay i z Olivierem, podejmuje dramatyczną w skutkach decyzję. Wybuch wojny odmienia wszystko. Przyszłość niesie ze sobą śmierć, zniszczenie i – dla obu przyjaciółek – wielkie uczucie oraz lęk przed utratą tego, co w życiu najdroższe.

Książkę Judith Lennox Serce nocy pożyczyłam od koleżanki. Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że w jej treści przewija się niemiecka nazwa mego miasta powiatowego, zaś część akcji toczy się na moich prusko-mazurskich ziemiach.
Akcja powieści Serce nocy rozgrywa się od kwietnia 1936 roku do kwietnia 1948 roku z niewielkimi przerwami, za to w różnych krajach europejskich. Miranda Denisov, angielsko-rosyjska nastolatka, znalazła niewiele starszą od siebie damę do towarzystwa Kay Garland. Razem podróżują po Europie, bowiem ojciec Mirandy prowadzi rozliczne interesy. Młode kobiety zaprzyjaźniają się, lecz pewnego dnia po 1,5 roku Kay zostaje odprawiona z kwitkiem z dnia na dzień. Wkrótce odkrywa, że została okradziona z pieniędzy, prawdopodobnie przez byłą kochankę pana Denisova. Gdy siedzi sama na dworcu i zastanawia się nad dalszym życiem, pojawia się Tom i oferuje jej pomoc. Razem dostają się do Anglii. Od tej pory Kay ma nowego przyjaciela, zaś czytelnik zaczyna śledzić losy tej trójki na przestrzeni lat i zakrętów historii – śluby, rozstania, kochanków, bowiem związki między ludźmi ulegają zmianom[1].

Dla mnie najciekawszy był wątek Mirandy, kiedy to mieszkała na Mazurach. Dlaczego? Po odprawieniu Kay Miranda zaczęła się przeciwstawiać ojcu, coraz mniej jadła, niknęła w sobie. Któregoś dnia na balu w Berlinie poznała hrabiego Fredricha von Kahlberg. Wyszła za niego za mąż, mimo że miłością darzyła Oliviera z Paryża. Jako hrabina wyjechała z mężem do Prus Wschodnich do pałacu i majątku Sommerfeld w pobliżu jeziora. Z treści wynika, że ów pałac znajduje się na moich terenach i to w niewielkiej odległości od sąsiedniego względem mnie miasta powiatowego, skoro Miranda w czasie wojny jechała do niego rowerem. Kilka razy była też w moim mieście. To z niego odjeżdżała pociągiem na zachód w trakcie ucieczki przed Armią Czerwoną. Niestety nie udało mi się rozszyfrować, gdzie ten pałac się znajduje, a wertowałam Internet oraz książkę o pałacach w Prusach Wschodnich. A szkoda. Jednak wszystkie pozostałe niemieckie nazwy miast z Prus Wschodnich łącznie z kryjówką Hitlera są prawdziwe.
Narrator z dbałością o szczegóły opowiada o pałacu, codziennym życiu w nim, rozrywkach, zresztą tak się dzieje w całej powieści. Bogate opisy przybliżają czytelnikowi życie w tamtych czasach.  Spodobało mi się określenie "czas lektury". Jest to czas, kiedy dni są zbyt krótkie, a śnieg zbyt głęboki na Mazurach, by robić coś innego niż… czytać! A to prawda, zimy w północnych Mazurach potrafią dać w kość, tak samo jak wiatr z Syberii ich szpikowi!
Zresztą sama Miranda była skomplikowaną osobowością. Z powodu ojca tyrana musiała nauczyć się skrywać swe prawdziwe uczucia i grać, jako młoda dama musiała umieć rozmawiać na różne tematy, potrafić zachować się w każdej sytuacji. Miała swoje tajemnice, aby móc przetrwać. Poza tym nie posiadała prawdziwego rodzinnego domu, żyła w podróżach, zatrzymywała się w stolicach europejskich, ale do żadnego miejsca nie była przywiązana. Nie miała określonej tożsamości narodowej, może stąd łatwość przystosowywania się do zmieniającej się rzeczywistości wokół niej. Miała różne żywoty, można by rzec. Różne żywoty, różne nazwiska, różne odmiany losu[2].
Część akcji rozgrywa się przed wybuchem II wojny światowej i w jej trakcie. W powieści nie ma opisów jakiś drastycznych walk czy scen wojennych, aczkolwiek pewna 'trudna' wiedza o tamtych czasach została przemycona. Szczególnie dotyczy to uchodźców i jeńców przebywających w pałacu oraz ucieczki ludności z Prus Wschodnich przed zbliżającą się okrutną Armią Czerwoną. Czuć niepokój ludzi, strach przed tym, co przyniesie jutro, przerażenie, gdy na niebie pojawi się samolot i zbombarduje tłum ludzi na drodze wolno podążający na zachód. W takich sytuacjach trzeba było mieć szczęście, silną wolę do życia i determinację w realizacji celu – ucieczki na zachód. Z kolei wojna w Anglii przebiega zupełnie inaczej, zaś każdy obywatel kraju angażował się jak mógł – w szpitalu, w departamencie, w różnych organizacjach. Także Kay. Poznajemy też rzeczywistość powojenną w Paryżu i Londynie. Historia nie przytłacza wydarzeń, jest tłem, ale jakże ważnym.
Akcja książki wolno się snuje przez 10 lat bez gwałtownych zwrotów. Serce nocy to wielowątkowa powieść obyczajowa osadzona w realiach historycznych, opisująca losy Kay, Mirandy, Toma, a także innych drugoplanowych bohaterów (Edith, Oliviera). Narrator przenosi nas od jednego do drugiego – czasem brakowało mi wyraźnego oddzielenia poszczególnych wątków, bowiem po przewróceniu strony okazywało się, że jestem w innym miejscu Europy i czytam o kimś innym. Mimo to akcja była spójna, a chronologia zachowana. Wnikliwe opisy osób i  miejsc wiarygodnie oddawały realia tamtych czasów, choć przyznam, że czasem mnie nużyły. Książka dla tych, którym się nie spieszy i chcą poznać pokręcone dzieje bohaterów spowodowane zawirowaniami historii.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:


[1] J. Lennox, Serce nocy, Warszawa 2010, s. 511.
[2] Ibidem, s. 529.

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że akcja książki wolno się snuje przez 10 lat bez gwałtownych zwrotów. Jak dla mnie to dość spory mankament, bowiem lubię dynamiczniejsze fabuły. W takim razie wątpię, abym skusiła się na tę książkę. Chyba jednak spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam tylko ze względu na moje okolice, w których częściowo toczyła się akcja. Również wolę dynamizm w książkach.

      Usuń
  2. Z pewnością miło było czytać o swoich rodzinnych stronach, o ulicach,o miejscach, którymi na co dzień podążasz. Sama chyba wcześniej nie miałam do czynienia ze swoim miastem w książkach. A szkoda. :) Co do książki, powieści obyczajowe to zdecydowanie mój najlepszy gatunek, więc książka wpisuje się idealnie w mój gust literacki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie to nie do końca moja bajka;) jakoś mi nie leży sama fabuła...

    OdpowiedzUsuń
  4. Osadzenie akcji przed i w trakcie II wojny światowej zachęca ;)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.