Tytuł:
Fortuna i namiętności. Klątwa
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Fortuna i namiętności
Tom: 1
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-10-12616-0
21
VIII 1811 roku w miasteczku na terenie mojego powiatu spalono na stosie
ostatnią czarownicę w Europie – Barbarę Zdunk. Kobieta została oskarżona o
podpalenie kilku budynków (spłonął wówczas również zamek) i odprawianie czarów.
Skuto ją ciężkimi łańcuchami, wsadzono na wóz drabiniasty i przewieziona na
Szubieniczną Górę koło Reszla. Egzekucję wykonał kat z Lidzbarka Warmińskiego.
To
historyczne wydarzenie od razu przypomniało mi się, gdy zaczęłam czytać
pierwszy tom serii Fortuna i namiętności Małgorzaty
Gutowskiej-Adamczyk pt. Klątwa.
Pierwsza scena powieści to właśnie spalenie na stosie młodej dziewczyny
oskarżonej o czary. Rzecz się dzieje na Litwie Anno Domini 1733. Ofiara
pomówień zanim zginęła w płomieniach odrzuciła ofertę kata i rzuciła klątwę na
winnych swej krzywdy. Od tej pory pech prześladuje Tadeusza Jańdźwiłła z
Turowa, a nawet Polskę…
Klątwa to jest,
wiecie, takie paskudztwo, że gdziebyście nie poleźli, tam was dopadnie.
Choćbyście się w mysiej dziurze skryli powlecze się za wami i swoje zrobi.
Można przed nią uciekać za góry, za lasy, nic to nie da. (s. 259)
Tak,
klątwa niewiernej ma moc, jak twierdzili ówcześni ludzie. I sam kasztelan
Jańdźwiłł uważał, że to ta klątwa była przyczyną wszystkich jego niepowodzeń,
poczynając od spraw rodzinnych, a kończąc na powiatowych i politycznych. Jego
twarde rządy w powiecie przysporzyły mu wrogów, wszyscy się go boją i darzą
złudnym respektem. A kasztelan jest gotów zrobić wszystko, nawet najniecniejsze
czyny krwią skalane, byle tylko skarbiec swój powiększyć, bowiem złoto miłował
on nade wszystko. Jednak jego rządy nie do końca są jego, gdyż Wacław Strasz to
kuty na cztery nogi, inteligentny, sprytny urzędnik, który podpowiada mu, co ma
mówić i robić. Ta bestia w ludzkiej skórze knuje na swoją korzyść.
Z postaci męskich na uwagę zasługują
dwaj szlachcice: zbój Bartek Rabiński, który na polecenie kasztelana pobiera
mostowe, choć kształcił się na prawnika, oraz podstarości Kacper Hadziewicz,
infamis, zuchwały, porywczy, ale prawy człowiek. Ci dwaj bardzo się zmieniają w
miarę rozwoju wydarzeń. Czy na korzyść? Nie zdradzę.
Jeśli
chodzi o kobiety, to na kartach powieści przedstawione zostały dwie kobiety,
dwa przeciwieństwa, choćby ze względu na majętność i podejście do życia: namiętna
Cecylia Jańdźwiłł i skromna Zofia Niezgodzka Miecznikowa. Ta pierwsza jest
inteligentna i przewrotna, pewna siebie, umie knuć za plecami ojca, by postawić
na swoim, często kosztem innych, dąży do celu za wszelką cenę. Wodzi mężczyzn
na pokuszenie, ugania się za nimi. Po prostu kocha seks, dlatego niektórzy
mężczyźni mogli posmakować kasztelańskiego miodu zarówno przed ślubem Cecylii,
jak i po. Z kolei wdowa Zofia, matka dwójki dzieci, jest pełna zasad i ma złote
serce. Mimo młodego wieku jest bardzo odpowiedzialna i stateczna, nie w głowie
jej amory i konkurenci do jej ręki, martwi się o swój dom, poddanych,
przychody. Ale serce nie sługa, raz się darzy uczuciem jednego, potem drugiego…
A jednak tak się
jakoś na tym świecie dziwnie ludzkie losy plączą, że rzadko trafiają na siebie
ci , którzy mogliby razem żyć w szczęściu. I zawsze ktoś katusze cierpi, pod
szerokim uśmiechem ukrywając złamane serce. (s. 406)
Mnogość
bohaterów z różnych stanów, z różnych warstw społecznych, ukazanie ich na tle
wydarzeń historycznych i prawdopodobnych, w codziennych sytuacjach i od święta,
w strojach domowych i odświętnych, w sytuacjach wesołych i kryzysowych to jedno
z bogactw tej powieści. Ich kreacje zasługują na uznanie pod każdym względem,
także charakterologicznym. Widać, że to bohaterowie z krwi i kości, którymi
dość często rządzi impuls, gorączka krwi, którym rządzą emocje i hormony.
Autorka
poświęciła wiele pracy na oddanie charakterystyki i obyczajowości tamtych
czasów. Stroje, obyczaje, uczty z łyżkami wyciąganymi zza pasa lub cholewy,
polska gościnność znane są z kart innych powieści historycznych. Z tej poznamy
także obowiązki kata i zajrzymy do jego mieszkania oraz więzienia, udamy się do
zamtuza (dom publiczny), pobędziemy w karczmie żydowskiej, z bohaterami
będziemy cierpieć na chorobę duszy lub wściekliznę macicy, oddamy się hazardowi
w Warszawie, weźmiemy udział w wyborach króla.
Bo
1733 rok to rok przemian w Polsce. Narrator ukazuje stan Polski po śmierci
Augusta II. Dwóch kandydatów na kolejnego króla elekcyjnego, dwa obozy
polityczne, dwie racje stanu, a w tym wszystkim bohaterowie Klątwy. Realia epoki oddane są bardzo
wiarygodnie. Na szczęście te ważne i barwne sprawy polityczne nie przytłaczają
głównej akcji. Niby odgrywają ważną rolę, ale są jakby w tle, nie przytłaczają
wydarzeń z powiatu turowskiego.
W
tej powieści także autorka ukazała powolny, aczkolwiek nieubłagany, rozkład
kraju za sprawą stanu szlacheckiego. To szlachta się rozpasała, nadała sobie
przywilejów i praw, zaś odjęła obowiązków wobec ojczyzny, gdy wojsko rosyjskie
nadciąga. Nad dobro państwa przedkłada własne, lobbuje i knuje, byle tylko jej
interesy były najważniejsze. Warcholstwo się szerzy, człowiek człowiekowi nie wierzy, bo wszędzie wietrzy podstęp, jeden
drugiemu nie ufa, verbum nobile (szlacheckie słowo honoru) coraz mniej znaczy.
Jednakże
najbardziej w powieści urzekł mnie piękny język polski w odsłonie z I połowy
XVIII wieku. Kocham staropolszczyznę i uwielbiam czytać książki w takowej
stylizacji. Chylę czoła przed panią Małgorzatą, bo pod tym względem książka to
prawdziwy majstersztyk językowy. Każde słowo smakowałam, czy to w opisie, czy w
dialogu. Dla mnie to była wspaniała uczta. Tak naprawdę to dzięki stylizacji
językowej powieści historyczne nabierają wiarygodności, gdyż dopiero z nią w
pełni oddają przedstawiane czasy na kartach powieści. Z rzadka pojawiały się
przypisy w tej książce, choć myślę, iż dobrze by było stworzyć mały słowniczek
na końcu, kto zacz kasztelan, cześnik itd.
Dla
mnie Klątwa to świetny podręcznik do
historii. Z takich książek powinno się uczyć młode pokolenia, pokazać im
przeszłość z każdej strony. Bo historia to nie tylko bitwy i obrady sejmu, to
też obyczajowość, codzienne życie ludzi, język, kultura i tradycja, sposób
myślenia, a nawet choroby i zabobony. I jak się okazuje, bohaterowie sprzed prawie
trzystu lat to tak naprawdę tacy sami ludzie jak my, z takimi samymi problemami
i temperamentem, ino w nieco innych realiach historycznych.
Dla
miłośników historii wszelakiej, zwłaszcza okresu szabli i czarnej polewki, to
lektura obowiązkowa razem ze zwrotami akcji, intrygami krwistych bohaterów, ich
miłostkami i zdradami, którą się nie czyta, a pochłania. To porcja wiedzy historycznej
podana w przyjemny sposób. Polecam!
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Mam w Lidzbarku Warmińskim bardzo bliska rodzinę :)
OdpowiedzUsuńAle odnośnie samej książki, nie jestem nią zainteresowana, gdyż obecnie poszukuję czegoś innego gatunkowo.
O, to całkiem blisko mnie!
UsuńTo fajnie :0 Szkoda tylko, że ja rzadko u nich bywam, bo raz na 4 lata, gdyż ode mnie jest dość daleko, bo ponad 350 km.
UsuńTo fakt, daleko.
UsuńJa też lubię takie klimaty. A jeśli piszesz, że to majstersztyk językowy to trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Jak ktoś lubi stylizację staropolszczyzny, to tak!
UsuńKsiążka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła :) Lubię powieści historyczna a ta jest rewelacyjna. Pełno w niej zwrotów akcji, ciekawych bohaterów, dylematów, rozterek, tajemnic- super :)
OdpowiedzUsuńTo obie jesteśmy nią tak samo zachwycone! :))
UsuńMam w planach. Bardzo cenię sobie prozę tej autorki.
OdpowiedzUsuńI słusznie, że masz ją w planach.
UsuńOwszem, chciałabym się zapoznać z prozą tej autorki, ale wolałabym zacząć od innej pozycji, np. od cyklu "Cukiernia pod Amorem".
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam tylko pierwszy tom "Cukierni pod Amorem", po następne jeszcze nie sięgnęłam.
Usuń