Autor: Georgette Heyer
Tytuł:
Wyrafinowana gra
Tłumaczenie:
Melania
Drwęska
Wydawnictwo: Harlequin
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
Data wydania: 2011
Oprawa: miękka
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-238-5997-0
Jeśli
ktoś lubi romanse historyczne, to zapraszam do lektury wczesnej powieści
Georgette Heyer pt. Wyrafinowana gra.
Nadmienię, że autorka napisała 57 książek, a dzisiejsza powieść osadzona jest w
realiach epoki gregoriańskiej, której akcja toczy się w malowniczym wiejskim
krajobrazie oraz na salonach wielkich miast. Akcja powieści skoncentrowana
została wokół wzlotów i upadków miłosnych relacji między głównymi bohaterami,
czyli Philippem Jettanem i Cleone Charteris. Obie postaci mają silne
charaktery, a ich arystokratyczne pochodzenie daje o sobie znać na każdym
kroku.
Cleone
ma kapryśną naturę, ale to maska. Tak naprawdę dziewczyna jest wrażliwa, choć
jest przewrotną psotnicą, używającą wszystkich kobiecych sztuczek. Mówi wprost
i bez zastanowienia – nie poślubi wiejskiego prostaka, niezdarnego i
nieokrzesanego, odtrąca miłość uczciwego człowieka. W pewnym momencie tak sobie
nagmatwała w życiu, że była zaręczona z 2 dżentelmenami jednocześnie!
Z
kolei jej sąsiad Philippe ma naturę wiejskiego chłopaka. Ceni prostą kuchnię,
pracę na roli i niewyszukane sporty. Nie dla niego trzewiki na obcasach,
pomady, jedwabne pludry, muszki... Uważa, że wie wszystko i nie słucha mądrych
rad ojca. Kocha wieś, a ma być dżentelmenem, by poślubić Cleone. Wie, że jest
dla niej idealnym kandydatem na męża, lecz najpierw musi się nauczyć podstaw,
czyli: jak się ubierać, jak się kłaniać, przejść przez pokój, bawić się słowami
i kochać kobiety… Bowiem w tamtych czasach wymogiem mody było flirtować całkiem niewinnie z
damami.
Gdy
na arenie pojawia się Henry Bancroft, Philippe staje się zazdrosny. Wyzywa
konkurenta na pojedynek i… w konsekwencji dochodzi do wniosku, że niestety musi
się zmienić. W przemianie pomagają mu wuj i markiz. Młodzieniec jest bardzo
pojętnym uczniem, wiedzę przyswaja szybko. Uczy się postępować, zdobywa
ogładę, i wyrabia sobie gust. Sam zaczyna
decydować o swoim wyglądzie. Rozmawia o brązowej bieliźnie, zawiązuje fontaź,
nosi pludry i trzewiki na obcasie, poprawia barbanckie koronki żabotu,
pończochy ze szlaczkiem z różowych kolibrów… Autorka z wielką pieczołowitością
zadbała o szczegóły męskiego ubioru epoki gregoriańskiej.
Wkrótce
Philippe w towarzystwie nazywany jest Petit Philippe (Mały Filip). Stał się
ważną figurą, bałamutem i pochlebcą, blagierem i hultajem, pożeraczem serc
niewieścich, pieszczoszkiem dam w Paryżu, a przy tym ma nieskazitelną
reputację. I pisze różne poezje marnej jakości… Ale jego działania są przemyślane.
Upór i inteligencja prowadzą bohatera do wyznaczonego celu, aczkolwiek po dość
wyboistej drodze. Otóż w czasie swej przemiany bohater spotyka różnych ludzi,
mentorów i oszczerców, pokonuje różne przeszkody i rozstrzyga dylematy, by w
końcu poznaje prawdę o sobie. Intryga ciągle się rozwija, a cel jest coraz
bliżej.
W
tej powieści autorka kładzie nacisk na rozwój romansu na tle historycznym. Nie
ma tu żadnych scen erotycznych, to nie te czasy. Jednak napięcie między
bohaterami czuć w powietrzu. Pociąg fizyczny jest ukazany bardzo subtelnie –
powłóczyste spojrzenia, niespieszne pocałunki złożone na dłoni damy.
Po
trochę nużącym początku skupionym na opisywaniu okolicy, majątków szlacheckich
urzekła mnie nie tylko postać Philippe’a, ale przede wszystkim język powieść.
Miałam prawdziwą ucztę! Zwłaszcza dialogi stanowią siłę tej powieści. Są misterne,
żywe, cięte, z nutą ironii, czasami kwieciste, na pewno zgodne ze sposobem
wysławiania się arystokracji w czasach gregoriańskich. Dostarczają niezłej
rozrywki i mogą być idealnym podręcznikiem dla panów, jak kokietować kobiety,
jak się do nich zalecać, jak je komplementować i ogólnie poruszać się w
towarzystwie. Stylizacja językowa wypadła moim zdaniem znakomicie.
Wyrafinowana gra to gra słów, pozorów, choć jak się
okazuje, najbardziej liczą się przymioty serca. Nieważne są maniery, stroje,
wdzięki, tylko to, kim ktoś jest. Kocha się za coś, a nie mimo czegoś. Czy elegancki, gładki i całkowicie znośny Philip
a la mode – w zgodzie z modą to nie ten sam młodzieniec kochający wieś i
proste życie?
Ta
niewielka powieść z uroczą i klimatyczną okładką to ciekawy romans historyczny
z pięknie wystylizowanymi dialogami i przewrotną intryga miłosną. Pomijając
początek czyta się szybko i lekko, z uśmiechem na ustach.
A
na koniec intrygujący cytat. Jestem ciekawa, co o nim sądzicie:
Kobiece mózgi
skaczą! Przeskakują z tematu na temat.
Ty dochodzisz do
wniosków stopniowo i wiesz, jak do nich dotarłeś.
Kobiety nie
rozumują w ten sposób. (s. 204-5)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Ja nie przepadam za romansami historycznymi, dlatego tym razem spasuje.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że każdy romans chętnie przeczytasz...
UsuńJa bardzo lubię romanse historyczne i dawno żadnego nie czytałam, więc może się skuszę!
OdpowiedzUsuńI słusznie. Ta pozycja jest gabarytowo niewielka, a wkrótce będzie romans historyczny w wydaniu opasłym...
Usuń