czwartek, 8 maja 2014

Polowanie czas zacząć



Autor: Katarzyna Archimowicz
Tytuł: Miłość w Burzanach
Wydawnictwo: Black Publishing
Liczba stron: 453
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7536-766-9 





Czasem, w najmniej spodziewanym momencie, spotykamy osobę, która odmienia nasze życie. W niemal bajkowy sposób… Burzany są dla Grety prawdziwym azylem. Stąd pochodzi, to właśnie na urokliwym Polesiu chciałaby kiedyś zapuścić korzenie. Podczas wizyty w rodzinnych stronach Greta dowiaduje się, że jej mąż podjął za jej plecami ważne życiowe decyzje. Jest rozczarowana, a do jej serca wkrada się żal. Czy Grzegorz rzeczywiście jest tym jedynym? Czy potrafi zadbać o szczęście Grety? Wątpliwości przybierają na sile, kiedy w okolicy pojawia się intrygujący mężczyzna. Tajemniczy przybysz kupuje podupadły dworek i burzy tym samym spokój okolicznych mieszkańców. Kim jest? I czy można mu ufać?

Burzany są mi znane z powieści Renaty Kosin Bluszcz prowincjonalny (recenzja TUTAJ). Dlatego z wielką chęcią i zaciekawieniem sięgnęłam po powieść zupełnie nieznanej mi pisarki – Katarzyny Archimowicz Miłość w Burzanach. Jednakże te Burzany to zupełnie inna miejscowość – mała wieś na Polesiu nad Bugiem, a nie miasteczko. Nawet wzięłam ogromny atlas Polski, by się przekonać, czy Burzany istnieją, ale znalazłam tylko 2 miejscowości Burzyny. Ale to nieważne. Również Burzany Katarzyny Arichimowicz ujęły mnie za serce. Czym? Sielskością, zielenią, ospałym Bugiem spokojnie płynącym do Wisły, wolnym tempem życia mieszkańców, swoistym urokiem i zielonością! Bo przyroda tam grała pierwsze skrzypce! Zresztą sama okładka przyciąga wzrok zielonością, gradowymi chmurami i piękną kobiecą twarzą.
Miłość w Burzanach to według mnie taka współczesna bajka dla kobiet. Młode małżeństwo trochę sobą znudzone, w którym pojawiają się pierwsze zgrzyty. On, zawodowy żołnierz, chce już mieć dziecko. Ona, analityczka w banku, nie ciągnie ją do pieluch, woli jeszcze korzystać z życia. Odskocznią od szarej rzeczywistości są dla nich wyjazdy do Burzan – do stryja Grety. A stryjem jest… ksiądz Michał. Bardzo rubaszny ksiądz, który nie cacka się z parafianami, rzuca prawdę prosto w oczy, a z ambony potrafi tak kazanie powiedzieć czy coś ogłosić, że wszyscy się zorientują w jego zamiarach. Oj ma cięty język! Do tego ksiądz świetnie gotuje i krzyczy na Wikarego… swego psa berneńskiego!

Greta, zwana przez stryja Rudą, pewnego dnia wpada w oko bogatemu Ukraińcowi, który jakimś cudem znalazł się w okolicach Burzan. I to tak skutecznie wpadła w jego oko i zalazła mu za skórę, że ten każe zebrać informacje na jej temat. Po jakimś czasie wraca na Polesie i okazyjnie kupuje dworek, a raczej jego ruinę, byle tylko być jak najbliżej Rudej. A że ma smykałkę do interesów, to w szybkim tempie dworek i jego otoczenie nabierają dawnego blasku. W tym wszystkim oczywiście pojawia się coraz częściej Greta, która po wyjeździe męża na misję do Afganistanu przyjechała do Burzan na dłużej. Przystojny Oleg jest cierpliwy. Zawsze stawia na swoim i zdobywa kobietę, którą tylko zechce. Jednakże chodzi mu tylko o uciechy cielesne, a nie wiązanie się na stałe. Jego podchody do Grety zasługują na uznanie – robi to powoli, metodycznie, z klasą. Sęk w tym, iż trafił na kobietę, która ma bardzo analityczny umysł i tak łatwo nie poddaje się porywom serca. W dodatku niektórzy mieszkańcy Burzan przestrzegają Olega w tajemniczych słowach. A i Greta ma problem ze swoim mężem – dostaje dziwne anonimy e-mailem o zdradzie męża. Akcja się rozwija i zagęstnia. Co z tego wszystkiego wynikło? Na pewno pięknie odrestaurowany dworek. A jak się zakończyło polowanie – tego musicie dowiedzieć się sami.
Lekko i miło się czytało tę powieść. Nie trzeba wnikać w treść, bo ona sama łatwo się wchłania i potem szybko ulatuje. Narracja prowadzona jest płynnie i zgrabnie, opisy piękne i bogate w szczegóły, język barwny i prosty w odbiorze. Ale… rozwlekłe charakterystyki prawie wszystkich bohaterów, nawet epizodycznych, mnie osobiście nużyły, zwłaszcza gdy zajmowały nawet kilka stron. Sama akcja zaczęła mnie wciągać dopiero koło 120-130 strony, bo początek mnie troszkę nudził, nic specjalnego się nie działo – ot zwyczajne życie pewnego młodego małżeństwa.
Jednak gdy na horyzoncie pojawił się Oleg, zaczyna robić się ciekawie. Zwłaszcza jego rozmowy z wiejskim ‘głupkiem’ Daniłem, utalentowanym artystycznie i odbierającym rzeczywistość szóstym zmysłem, mającym dar czytania w ludziach, setnie mnie bawiły. Jeden wykształcony, bogaty pan, który zjeździł cały świat, zaś drugi biedny, niewykształcony, który całe życie spędził w swej wsi. Jednakże jeden i drugi nie dawali sobie w kaszę dmuchać. Zderzenie 2 światów może zaowocować na różne sposoby.


Oj wiele rozrywki dostarcza wiejska społeczność Burzan – pijak Nawrocki wożący żonę taczką lub ona jego, zielarka Helena widząca przyszłość, nietuzinkowy ksiądz Michał, mieszkańcy wsi, wiekowa babka Nawrockiego nierozstająca się ze swym starym serdakiem. Wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, plotki żyją swoim życiem. Ale generalnie to są ludziska kochane.
Wielkim plusem tek książki są niezwykłe przepisy kulinarne umiejętnie wplecione w tok powieści – ryba retro, zupa bosmańska, kwiaty cukinii i nasturcji smażone w cieście i inne. Jest też kilka scen erotycznych i tragicznych. Uważam, iż jedna ze scen dramatycznych to po prostu… farsa. Otóż zderzenie 2 rowerzystów na pustej drodze ze skutkiem śmiertelnym to dla mnie czysta fantastyka kompletnie nie pasująca do akcji powieści. Ale ogólnie jeśli ktoś lubi obyczajówkę z romansem w tle, to niech się przeniesie na jakiś czas do Burzan. Tu czuć sielskość polskiej wsi i leniwość płynącego Bugu.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi

http://kulturaonline.pl/


Książka przeczytana w ramach wyzwań:

9 komentarzy:

  1. Bardzo mnie interesuje ta książka i chciałabym ją poznać bliżej mimo iż z moim wolnym czasem krucho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy książkożerca ma problem z wolnym czasem!

      Usuń
  2. Ładnie napisałaś o Danile, że odbiera rzeczywistość szóstym zmysłem. Coś w tym jest. Moim zdaniem powieść bardzo udana - tym bardziej, że to debiut :) Lubię udane debiuty, lubię polską wieś - tę sielankową i mniej sielankową - więc powieść mnie urzekła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie najbardziej urzekł właśnie Danił. Nie trzeba być wykształconym, by posiąść elementarną wiedzę o ludziach i świecie, wystarczy czuć.

      Usuń
    2. Masz zupełną racje. To bardzo ciekawa postać. Chociaż w innej książce, którą ostatnio czytałam, wspaniałej zresztą, jednak bardziej realnej niż "Miłość w Burzanach", taki rodzaj bohatera został skrytykowany.

      Usuń
    3. W naszym kraju jeszcze nie ma tolerancji dla ludzi upośledzonych umysłowo.

      Usuń
  3. Książka intryguje mnie swoją przepiękną okładką:) I tak myślę, że chyba tą powieść kupię:) Choć scena z dwoma rowerami nieco mnie odstrasza swoją naiwnością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy 'naiwność' to odpowiednie słowo do określenia tego zdarzenia ;) Dla mnie to farsa.

      Usuń
  4. Ciekawie ją przedstawiłaś. Jestem zaciekawiona...

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.