sobota, 20 grudnia 2014

Anioł nie człowiek



Autor: Monika Szwaja
Tytuł: Anioł w kapeluszu
Wydawnictwo: SOL
Liczba stron: 335
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-62405-28-2





Czy anioły noszą kapelusze? Owszem, zdarza się. To te same anioły, które nie cierpią sztywnych mundurków. Są z natury bardzo pracowite, często zdarza im się ratować ludzi, których własny anioł stróż wybrał się właśnie na długie wakacje, a oni, pozostawieni sami sobie, popadają w depresje, zdarza im się próbować samobójstwa, uciekać z domu, tracić wolę życia. Spotkamy w tej książce grono właśnie takich osób, którym "rzeczywistość zwaliła się na głowę". Starszawa pani profesor, niezbyt młody biznesmen, studentka, dziecko... Niektórych bohaterów znamy z poprzednich powieści. Czy ktoś z nich chadza w kapeluszu? Dowiemy się, czytając tę opowieść.

Monika Szwaja utkwiła w mej pamięci ładnych parę lat temu. Zaczytywałam się jej książkami, moja rodzina również. Po dłuższej przerwie trafiła w me ręce jej najnowsza książka Anioł w kapeluszu. Dla miłośników książek pani Moniki ta powieść to poniekąd kontynuacja jej poprzednich, bowiem część bohaterów jest już znana czytelnikom, tak samo jak styl autorki.
Tym razem pierwsze skrzypce gra istota niebiańsko-naziemna, czyli anioł ukrywający się w ciele człowieka. Jest nim energiczna i dobrze zorganizowana pani psycholog Jaśmina Taranek. Po śmierci ukochanego męża rozsypała się, ale o tym wiedzą nieliczni, bowiem psycholożka wie, jak się maskować i stwarzać pozory. Gdy jej synowie wyprowadzają się z rodzinnego domu, gosposia przenosi się do domu starców, a matka umiera Jaśmina zostaje sama ze sobą i samotnością. Ale na jej życiowej drodze pojawiają się inni: Masza, Miron i Jonasz, czyli… emerytowany pies policyjny, wykształcony kloszard z manierami i małoletni uciekinier z domu o wysokim IQ.

Co wynikło z połączenia takiej trójcy bohaterów? Chyba niewiele osób jest w stanie to przewidzieć. Ale oprócz tej trójcy, w książce jest wiele barwnych postaci, bo każda z nich jest wyraźna charakterologicznie, nawet mimo mimozowatej osobowości studentki polonistyki Mirandy. Spodobał mi się kloszard, który okazał się złotą rączką znającą literaturę i sztukę, cytującą Byrona (wkrótce ów fragmencik). To prawdziwy mężczyzna. Nie boi się żadnych wyzwań, nawet prasuje spódnice obcej kobiety (i tu kobiety nucą: gdzie ci mężczyźni, wspaniali tacy…). Jednak największą sympatią obdarzyłam wilczura. Masza to odważna psina, która trafiła do jaśminy przypadkiem. Jest bardzo inteligentna, miękka i poczciwa, znaj się na ludziach, pachnie czystym psem. Rozumiała, co się do niej mówi. Znacie takie słowa – Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta? I ten psi kurczak… Według wszystkich bohaterów – niebo w gębie! Normalnie mam żal do autorki, że nie podała dokładnego przepisu.
Na szczególną uwagę spośród bohaterów zasługują Ędżi Pirania i Lila, emerytowana makijażystka z teatru. Jednak na głowę wszystkich bije postać Ędżi, biorącej udział w wyścigu szczurów. Niby rzadko pojawia się w powieści. Lecz gdy już to uczyni, to wszyscy stoją na baczność i myślą tylko o jednym – jak pozbyć się tej kobiety, jak się od niej uwolnić. Taka wredna małpa, żeby nie użyć gorszego słowa (biedne te zwierzęta, że ciągle się do nich ludzi porównuje i to pod tym złym kątem, ech). Ale jakże troskliwa o wykształcenie jedynaka Jonasza! Szkoła, języki, jazda konna, nauka tańca… i ciort wie co jeszcze. Normalnie dzieciak nie ma czasu… bąka puścić, tak ma zapełniony dzień za dniem. Nic dziwnego, że któregoś dnia i on nie wytrzymuje.
Los krętymi drogami prowadzi go do Jaśminy na terapię, bo inaczej rodzice, głównie matka, by go zarąbali. Jak stwierdziła pani psycholog w rozmowie z kloszardem Mironem: Rodzice doprowadzili go do krańca wytrzymałości. Chłopcy w tym wieku, podobnie jak dziewczynki zresztą, mają dość labilny system nerwowy. Zauważ, że wchodzą w wiek dojrzewania i hormony nimi szarpią, jak chcą. To raczej delikatne roślinki niż szczury wyścigowe. Rodzice powinni na nie chuchać i dmuchać, tymczasem w ogóle nie mają dla nich często czasu ani uwagi. Zauważ, że nasz młody przyjaciel już został ustawiony w blokach startowych do wyścigu, cholera[1]. Trzeba było dzieciaka ratować i tym z całym impetem zajęła się Jaśmina, myśląc o wszystkim i organizując wielkie tajne przedsięwzięcie z pomocą starych i nowych znajomych w różnym wieku. A różne osobowości maczały w tym palce. No bo wiesz, jak już się człowiek do czegoś zabiera, powinien to zrobić porządnie[2]. [aczkolwiek autorka jedną ważną rzecz w treści pominęła, według mnie oczywiście]. Pomaganie innym staje się autoterapią. Zaś ja dodam od siebie – dobro powraca w takiej czy innej formie, wcześniej czy później, ale powraca. Coś o tym wiem...
Książka porusza wiele ważnych i ludzkich tematów – problem samotności starszych ludzi, starty bliskiej osoby i radzenie sobie z nią, wynajmowania brzucha, nieszczęśliwej miłości, wyścigu szczurów wśród dorosłych i dzieci, zmuszania dzieci do wysiłku ponad miarę, oceniania innych przez łatki, ale nie brak tu wartości jak przyjaźń czy bezinteresowna pomoc. Powieść Anioł w kapeluszu jest mocno osadzona w realiach polskiej rzeczywistości. Monika Szwaja jako reporterka i publicystka wiele w życiu widziała, poznała wielu ludzi, a że ma kilka roków na karku, więc i doświadczenia życiowego nabyła i ludzką psychikę poznała. To wszystko widać w jej książkach.
I niepowtarzalny styl i język autorki. Prosty, a zarazem barwny; z lekka zakręcony w wypowiedziach niektórych bohaterów, zwłaszcza kobiecych; okraszony sporą dawką mądrości ludzkiej i doprawiony poczuciem z humorem oraz licznymi wtrąceniami (co może choć po części odzwierciedla ten post). Na początku czytelnik może się troszkę pogubić, bowiem akcja naprzemiennie ukazuje 3 strony: Jaśminy, Jonasza, Mirandy. Dopiero później w toku jej rozwoju te trzy wątki powoli się zazębiają i łączą w całość. Aha, jeszcze nazwiska niektórych męskich bohaterów – dziwne, dziwaczne, zakręcone. Jakoś mi one nie pasowały. Za to niektórych powiedzonek i zabawnych słów nie znałam, a się setnie przy nich uśmiałam.
Powieść czyta się lekko i przyjemnie, aczkolwiek z nutą refleksji nad życiem swoim i cudzym oraz wartościami. Pomagajcie innym, to niewiele kosztuje, a ile satysfakcji!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:


[1] M. Szwaja, Anioł w kapeluszu, Warszawa, s. 200-201.
[2] Ibidem, s. 212.

12 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce wiele dobrego i widzę, że Ty również piszesz na jej temat w pozytywnym wydźwięku. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak poznać ''Anioła w kapeluszu''.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam Szwaję namiętnie do jakiegoś czasu. Później mi przeszło, po czytaniu trzeciej części Dziewic..., która mnie nie wciągnęła... Przejrzę bibliotekę..... co jej nowego mają ...w przyszłym roku.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, kilka lat temu był bum na Szwaję. Ukazywała się powieść za powieścią i ja też ją czytałam namiętnie.

      Usuń
  3. Bardzo podobała mi się ta książka. Ciepła, mądra, zabawna, wzruszająca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W wakacje przeczytam pierwszą książkę tej autorki - "Jestem nudziarą". Była to lekka, przyjemna lektura pełna humoru. Jeśli nie znasz - sięgnij, warto! W pełni mnie zadowoliła, więc teraz po takiej przerwie mogłabym się skusić na kolejną powieść Szwai.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś sięgnęłam po książkę autorki tj. "Klub mało używanych dziewic". Przyznać muszę, że zajęło mi trochę czasu, przyzwyczajenie się do specyficznego humoru autorki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ciekawa tej autorki...jeszcze jej nie znam, ale sporo o niej słychać. Fajnie, że to nie tylko przyjemna historia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to masz spore zaległości, bo to Monika Szwaja przecierała kilka lat temu szlaki pisarskie dla innych.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.