Tytuł:
Legenda
Tłumaczenie:
Julia
Grochowska
Wydawnictwo: G+J
Seria: Trzy Siostry
Tom: 2
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka, wydanie kieszonkowe
Data wydania: 2012
Oprawa: miękka, wydanie kieszonkowe
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7778-490-7
Trzy
zalęknione czarownice, uciekając przed prześladowaniami, znalazły kryjówkę u
wybrzeży Massachusetts – stworzyły czarodziejską Wyspę Trzech Sióstr. Chociaż
zyskały na niej spokój, wszystkie zawarły fatalne związki i skończyły
tragicznie. Teraz Nell, Ripley i Mia muszą ocalić urokliwą wyspę przed dawną
klątwą. Zastępczyni szeryfa Ripley Todd wiedzie spokojne i satysfakcjonujące
życie. Ma tylko jeden problem: jest obdarzona niezwykłymi mocami, które ją
przerażają, i chociaż bardzo stara się je ukryć, nie potrafi nad nimi
zapanować. Kiedy na wyspę przybywa MacAllister Brook, który ma zbadać pogłoski
o czarodziejskiej magii, Ripley odnosi się do niego z wrogością. Ale to właśnie
ona rzuca na Allistera najpiękniejszy czar, który może się jednak rozwiać, gdy
na wyspę powróci zło...
Lubię
książki Nory Roberts, dlatego skusiłam się na jej kolejną powieść i
wypożyczyłam wydanie kieszonkowe, choć drobny druk mnie osłabia, znaczy się
moje oczka. Okazało się, że Legenda
to drugi tom trylogii Trzy siostry,
jednak w bibliotece nie wiedziano o tym i zakupiono tylko tę książkę.
Wydarzenia z pierwszego tomu są miejscami przypominane i przedstawiane w
ogólnym zarysie, dzięki czemu czytelnik nie jest zdezorientowany.
300
lat wcześniej trzy zalęknione czarownice uciekały przed prześladowcami. Spokój
znalazły na stworzonej przez siebie czarodziejskiej wyspie – na Wyspie Trzech
Sióstr. One i ich potomkowie przez te lata żyli spokojnie. Jednak sielanka nie
trwa wiecznie. Legenda mówi o złu, które ma nadejść i zniszczyć wyspę. Ten czas
nadchodzi. A przed klątwą mogą ocalić wyspę trzy jej mieszkanki: Mia Devlin,
która ma najsilniejszą moc, Nell Todd, która to dopiero odkrywa w sobie
czarodziejskie moce, oraz Ripley Todd, która wypiera się swoich mocy, neguje
je, blokuje, ale i nie zawsze potrafi je okiełznać, gdy nad nią górę biorą
emocje…
Te
emocje wywołuje nowy przybysz na wyspie – MacAllister Booke, który zbiera
materiały do swego doktoratu z dziedziny zjawisk paranormalnych, magii, wiedzy
tajemnej. Przez Ripley, zastępcę szeryfa, nazywany jest on "pieszczotliwie"
doktorem Psycho, dziwadłem, mózgowcem, skończonym świrem, który robi doktorat z
kretyństwa! Jednak pozory bywają mylące. Niedoszły doktor wprawdzie wywodzi się
z bogatej rodziny, jednak jest wykształcony, inteligentny i bystry, a przy tym
bardzo szarmancki i… chytry bardziej niż na to wygląda. Bowiem MacAllister co
tu mówić, jest bardzo przystojny. Jest miły i nieporadny jak psiak oraz groźny
jak wilk, gdy się zezłości. Wielokrotnie sprawia wrażenie całkiem zagubionego i
zakręconego na punkcie swoich badań. Czytając o jego codziennych perypetiach,
zaśmiewałam się w głos:
W kuchni wciąż
unosił się zapach przypalonej rankiem jajecznicy, musiał przyznać, że nie
należało jej robić, kiedy umysł zajęty był czymś całkiem innym. Rozbił też
szklankę. I porządnie rozciął sobie piętę, gdyż w roztargnieniu nie od razu zmiótł
potłuczone szkło. Zamienił cały domek w laboratorium, co wcale nie było takie
zła. Ale nie mając asystentki, która by
po nim sprzątała, doprowadził go do opłakanego stanu. (…) Wstał i udało mu się
nie tylko nadepnąć na śrubę, ale stanąć na nią akurat skaleczoną niedawno
piętą. Klął i kuśtykał w poszukiwaniu butów, które, jak mu się zdawało, już
dawno włożył na nogi. Znalazł je w drzwiach do sypialni, gdzie najwyraźniej
ulokowały się cichaczem, w nadziei, że potknie się o nie, przechodząc[1].
Ripley
jest pod jego urokiem, ale broni się przed uczuciem rękami i nogami, jednak
jeszcze bardziej broni się przed czarodziejską mocą ukrytą w jej wysportowanym
ciele. Co tu dużo mówić, jest bez szans, bowiem: Magia jest we krwi, przekazywana z pokolenia na pokolenie. (…) A krew jest przekaźnikiem, poświeceniem,
wszystkim. Jest życiem[2].
Ripley przegrywa z Mackiem zakład na basenie i przez to jest zła na siebie
samą. Obiecała bowiem, że podda się godzinnym badaniom na specjalnej
aparaturze, która zajmuje cały parter wynajmowanego domku. Już na pierwszą
obecność policjantki w domu badacza niektóre przyrządy zwariowały! Ripley ma
naprawdę ogromną moc magii w sobie, lecz woli się kierować zdrowym rozsądkiem,
sceptycyzmem, sprawiedliwością i zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom wyspy.
Stanowczy
i roztargniony badacz oraz wybuchowa zastępczyni szeryfa to prawdziwa mieszanka
wybuchowa… również dla wspomnianych już urządzeń. Wielkim atutem tej książki są
dialogi między głównymi bohaterami (drugoplanowymi też), które nie są pozbawione
logiki, swady i humoru. Riposta goni ripostę, a między nimi budzi się prawdziwe
uczucie – magia miłości. Siła tej miłości jest duża, jeszcze większa
namiętność, iskry przeskakują i tylko czytelnik czeka na wybuch fajerwerków. A
te się pojawiają nie zawsze w pozytywnym znaczeniu. Zbliża się bowiem czas
realizacji przepowiedni z legendy, wyspie zagraża zło. Ono nie przejmuje się zasadami, tym, co słuszne i sprawiedliwe. Jest
sprytne. Może nawet wydać się pociągające[3].
Na kartach powieści pojawiają się czarne charaktery: były mąż Nell – Evan Remington
i dziennikarz żądny sławy Jonathan Harding. Aby wyspa nie zapadła się w morze,
potomkinie trzech sióstr muszą przywrócić stan pierwotny i obrócić tryby
wstecz.
W
książkach Nory Roberts zawsze jest ciekawie, a to z powodu bardzo dobrze
nakreślonych bohaterów, intrygującej fabuły, która jest mieszaniną gatunków. W Legendzie oprócz obyczajówki, romansu, przygód,
niewielkich sensacji i erotyki, mamy też fantastykę w postaci magii, białej
magii. Czarodziejskie rytuały przedstawione są bardzo plastycznie, urzekają
opisem i sprawiają, że czytelnik przypatruje im się z bliska, a nawet chce w
nich uczestniczyć. To tworzy niezwykły klimat w powieści. Perypetie bohaterów i
rodząca się między nimi miłość wciągają czytelnika i nie puszczają do końca,
mimo drobnego druku. Emocji tu nie brak, i to różnych. Tylko się nie zdziwcie,
gdy w trakcie czytania zgłodniejecie, bo kulinarne wyczyny Nell Todd sprawią,
że żołądek zacznie przyrastać do krzyża, a kiszki zagrają Wam marsza.
Przy
tej lekturze relaks gwarantowany, tak jak oderwanie się od przyziemnego świata.
Nuda idzie w kąt.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Mam w domu dwie książki z tej trylogii. Muszę skompletować trzecią. Lubię tę autorkę i to bardzo.
OdpowiedzUsuńJa już w bibliotece dałam namiary na dwa pozostałe tomy.
UsuńPo twórczość Nory Roberts nie trzeba mnie specjalnie namawiać, gdyż bardzo lubię jej styl pisania, dlatego z przyjemnością poznam powyższą serię.
OdpowiedzUsuńTylko zacznij od pierwszego tomu.
UsuńJa też muszę powiedzieć w końcu "witaj" twórczości Nory :)
OdpowiedzUsuńNajwyższa pora, koleżanko! Nie pożałujesz!
UsuńJedna z moich ulubionych serii i ta część jest chyba najlepsza! Ubolewam nad tym, że najnowsza trylogia Nory o rodzinie O'dwyer jest aż tak bardzo podobna do tej serii... Niby historia inna, ale postacie łudząco podobne ;(
OdpowiedzUsuń