poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Spis lokatorów



Autor: Iwona Banach 

Tytuł: Lokator do wynajęcia
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Babie lato
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-10-12631-3 



Zwykle jest tak, że ludzie szukają lokalu do wynajęcia – pokoju, mieszkania, biura itp. Ale czasem zdarzy się, że to właściciel mieszkania czy domu szuka lokatora do wynajęcia. Takim lokatorem jest 24-letnia Miśka (Michalina), główna bohaterka powieści Iwony Banach Lokator do wynajęcia.
Odkąd znalazła swoją niszę na rynku pracy jako lokator do wynajęcia, nauczyła się przymykać oko na pewne aspekty bądź co bądź atrakcyjnych propozycji. Mogła do woli przebierać w ofertach. (s. 10)
W ten sposób trafiła do wsi Zawilec koło Zakopanego wraz ze swoim towarzyszem i współlokatorem Noldim. To potężny, umięśniony facet, ale z gatunku „delikates” – wielki chłop, niepoprawny romantyk, ale i bojąca dusza od pająka, przez dziwaczne odgłosy po ducha. W dodatku chodząca katastrofa kulinarna. To, co Noldi potrafił wymyślić w kuchni w trakcie przygotowywania posiłków, tego chyba nikt nie potrafi. Sama Miśka ma głowę na karku, także do interesów, i nie daje się tak łatwo zastraszyć. Jednakże pod naporem tak różnych i dziwacznych wydarzeń, również ona zaczyna poddawać się ogólnemu szaleństwu i wątpić w sens przebywania w domu pana Piotra, bratanka sąsiadek. Nadmienię jeszcze, że Miśka i Noldi to ceprzątka:
No ceper to obcy, a ceprzątko to szczeniaczek od tego cepra. (s. 120)
A całe to szaleństwo przez dwie niepozorne staruszki sąsiadki – bliźniaczki po sześćdziesiątce, Ninę i Bellę Jeleńskie. Te dwie urocze starsze panie to rozrywkowe kobitki, z wigorem i poczuciem humoru, które planują gigantyczny przekręt. Oj, nie są one normalne, za to są kopalnią wszelkich możliwych szalonych pomysłów, przez co stanowią zagrożenie publiczne:
Sobie one krzywdy nie zrobią, ale komuś na pewno! (s. 325)

Dzieje się, oj dzieje w małej górskiej wiosce! Nawet autorka lojalnie ostrzegała swoich czytelników: każda, nawet przypadkowa interakcja z góralami może zagrażać zdrowiu i życiu, a przed wyjazdem do Zakopanego bezwzględnie należy odwiedzić lekarza lub farmaceutę. Lokatorzy do wynajęcia tego nie zrobili i mogą wkrótce trafić do wariatkowa, jeśli dłużej zostaną w Zawilcu. Tak samo jak pewien podkomisarz z Krakowa, niejaki Dariusz Nowicki. Twierdzi, że policja wszystko może, ale czy na pewno? To on w pewnym momencie…
Zdał sobie sprawę, że górale w swojej zaciekłości wyprodukowali prawdopodobnie zupełnie odrębny, góralski gatunek staruszki, bardziej zabójczy niż większość niebezpiecznych stworzeń. Góralskie staruszki pod płaszczykiem słabości i nieporadności skrywały zaciętość, mordercze instynkty i paskudną złośliwość. (s. 59)
Nowicki nie miał do czynienia z góralkami, a właściwie góralkami. Przy nich zjawiska nadprzyrodzone nie wytrzymują konkurencji… A do tego we wsi Radio Maryja w akcji, czyli Maria matka policjanta Józka.
Niby wszystko było jak należy. Niczym w Tangu Mrożka. Wszyscy byli mili i nikt niczego nie poddawał w wątpliwość, a jednak to była farsa. (s. 177)
Oprócz ludzi paletę bohaterów powieści dopełniają zwierzęta. Menażerię tworzą: nowofunland Kruszyna, który po zabraniu kołdry zrzuca człowieka z łóżka; jego przyszywana mama, czyli york Pańcia – małe bydlę z szalonymi pomysłami; czarny kocur i miśki, które zwykle są wyleniałe i podmordowane. Te zwierzaki potrafią nie tylko rozbawić i dostarczyć wszystkim emocji – bohaterom i czytelnikowi – ale także nieźle pokiereszować! Pieski umilają wszystkim życie, że ho ho! Nawet barszcz ugotują!
Dom, w którym pomieszkuje Miśka, jest dziwaczny. W domu panoszy się wisielec, kuchnia ma instynkty mordercze, piwnica dyszy, ze strychu leje się krew, a zza okien praktycznie co noc słychać dziwne odgłosy. W dodatku chodząc nieuważnie po obejściu można wpaść w niejedne dołek. I weź tu bądź lokatorem!
Lokator do wynajęcia to komedia omyłek i pomyłek. Wybuchy śmiechu gwarantowane, poprawa humoru jak najbardziej też! Wszystkie rodzaje komizmu przeplatają się i uzupełniają nawzajem. Według mnie najbardziej dominuje humor słowny. Autorka pokazała, że wie, co to semantyka i świetnie żongluje słowami, a przy tym naucza poprawności języka polskiego, ot tak, mimochodem.
Komedia w wydaniu Iwony Banach skrywa jednak drugie dno, o wiele gorsze i smutniejsze. Autorka porusza bowiem problem starości ludzi w Polsce i porównuje je do amerykańskiego „standardu”. Cóż, wypadamy blado, co dobitnie podkreślają słowa Niny:
Nie rozumiem, dlaczego tu, w Polsce, tylko młodzi mają prawo się bawić! Ani jednego klubu dla ludzi po sześćdziesiątce, nic! Wszyscy rozmawiają o chorobach, wnukach i serialach, a my lubimy się rozerwać. Przez większość życia mieszkałyśmy w Stanach i tam było zupełnie inaczej, a tu nic, tylko siąść i płakać albo trzy razy dzienni latać do kościoła. To nie jest życie. Nie dla nas! (s. 100)
Jeśli macie ochotę na uśmiech od ucha do ucha, akcję pędzącą jak kolejka górska pełną dziwnych zdarzeń z wyrazistymi bohaterami ludzko-zwierzęcymi, a przy tym ochotę na odrobinę życiowej refleksji, to koniecznie sięgnijcie po Lokatora do wynajęcia. Ja miałam ubaw po pachi :D

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

9 komentarzy:

  1. Bardzo lubi książki Banach, zawsze się przy nich dobrze bawię:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni akapit Twjej recenzji przekonał mnie, do preczytania tej książk :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również! :) Zwłaszcza, że nie znam jeszcze powieści tej autorki

      Usuń
    2. Iwona napisała już 3 komedie obyczajowe, wydane są w serii "Babie lato". Polecam! :D

      Usuń
  3. Mam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Czuję, że się ubawię.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.