Tytuł: Lokator do wynajęcia
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Babie lato
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-10-12631-3
Zwykle
jest tak, że ludzie szukają lokalu do wynajęcia – pokoju, mieszkania, biura
itp. Ale czasem zdarzy się, że to właściciel mieszkania czy domu szuka lokatora
do wynajęcia. Takim lokatorem jest 24-letnia Miśka (Michalina), główna
bohaterka powieści Iwony Banach Lokator
do wynajęcia.
Odkąd znalazła
swoją niszę na rynku pracy jako lokator do wynajęcia, nauczyła się przymykać
oko na pewne aspekty bądź co bądź atrakcyjnych propozycji. Mogła do woli
przebierać w ofertach. (s. 10)
W
ten sposób trafiła do wsi Zawilec koło Zakopanego wraz ze swoim towarzyszem i
współlokatorem Noldim. To potężny, umięśniony facet, ale z gatunku „delikates”
– wielki chłop, niepoprawny romantyk, ale i bojąca dusza od
pająka, przez dziwaczne odgłosy po ducha. W dodatku chodząca katastrofa
kulinarna. To, co Noldi potrafił wymyślić w kuchni w trakcie przygotowywania
posiłków, tego chyba nikt nie potrafi. Sama Miśka ma głowę na karku, także do
interesów, i nie daje się tak łatwo zastraszyć. Jednakże pod naporem tak
różnych i dziwacznych wydarzeń, również ona zaczyna poddawać się ogólnemu
szaleństwu i wątpić w sens przebywania w domu pana Piotra, bratanka sąsiadek. Nadmienię
jeszcze, że Miśka i Noldi to ceprzątka:
No ceper to
obcy, a ceprzątko to szczeniaczek od tego cepra. (s. 120)
A
całe to szaleństwo przez dwie niepozorne staruszki sąsiadki – bliźniaczki po
sześćdziesiątce, Ninę i Bellę Jeleńskie. Te dwie urocze starsze panie to
rozrywkowe kobitki, z wigorem i poczuciem humoru, które planują gigantyczny
przekręt. Oj, nie są one normalne, za to są kopalnią wszelkich możliwych
szalonych pomysłów, przez co stanowią zagrożenie publiczne:
Sobie one
krzywdy nie zrobią, ale komuś na pewno! (s. 325)
Dzieje się, oj dzieje w małej górskiej wiosce! Nawet autorka
lojalnie ostrzegała swoich czytelników: każda, nawet przypadkowa interakcja z
góralami może zagrażać zdrowiu i życiu, a przed wyjazdem do Zakopanego
bezwzględnie należy odwiedzić lekarza lub farmaceutę. Lokatorzy do wynajęcia tego
nie zrobili i mogą wkrótce trafić do wariatkowa, jeśli dłużej zostaną w
Zawilcu. Tak samo jak pewien podkomisarz z Krakowa, niejaki Dariusz Nowicki.
Twierdzi, że policja wszystko może, ale czy na pewno? To on w pewnym momencie…
Zdał sobie
sprawę, że górale w swojej zaciekłości wyprodukowali prawdopodobnie zupełnie
odrębny, góralski gatunek staruszki, bardziej zabójczy niż większość
niebezpiecznych stworzeń. Góralskie staruszki pod płaszczykiem słabości i
nieporadności skrywały zaciętość, mordercze instynkty i paskudną złośliwość.
(s. 59)
Nowicki nie miał do czynienia z góralkami, a właściwie
góralkami. Przy nich zjawiska nadprzyrodzone nie wytrzymują konkurencji… A do
tego we wsi Radio Maryja w akcji, czyli Maria matka policjanta Józka.
Niby wszystko
było jak należy. Niczym w Tangu
Mrożka. Wszyscy byli mili i nikt niczego nie poddawał w wątpliwość, a jednak to
była farsa. (s. 177)
Oprócz
ludzi paletę bohaterów powieści dopełniają zwierzęta. Menażerię tworzą:
nowofunland Kruszyna, który po zabraniu kołdry zrzuca człowieka z łóżka; jego
przyszywana mama, czyli york Pańcia – małe bydlę z szalonymi pomysłami; czarny
kocur i miśki, które zwykle są wyleniałe i podmordowane. Te zwierzaki potrafią
nie tylko rozbawić i dostarczyć wszystkim emocji – bohaterom i czytelnikowi –
ale także nieźle pokiereszować! Pieski umilają wszystkim życie, że ho ho! Nawet
barszcz ugotują!
Dom,
w którym pomieszkuje Miśka, jest dziwaczny. W domu panoszy się wisielec, kuchnia
ma instynkty mordercze, piwnica dyszy, ze strychu leje się krew, a zza okien
praktycznie co noc słychać dziwne odgłosy. W dodatku chodząc nieuważnie po
obejściu można wpaść w niejedne dołek. I weź tu bądź lokatorem!
Lokator do
wynajęcia
to komedia omyłek i pomyłek. Wybuchy śmiechu gwarantowane, poprawa humoru jak
najbardziej też! Wszystkie rodzaje komizmu przeplatają się i uzupełniają
nawzajem. Według mnie najbardziej dominuje humor słowny. Autorka pokazała, że
wie, co to semantyka i świetnie żongluje słowami, a przy tym naucza poprawności
języka polskiego, ot tak, mimochodem.
Komedia
w wydaniu Iwony Banach skrywa jednak drugie dno, o wiele gorsze i smutniejsze. Autorka
porusza bowiem problem starości ludzi w Polsce i porównuje je do amerykańskiego
„standardu”. Cóż, wypadamy blado, co dobitnie podkreślają słowa Niny:
Nie rozumiem,
dlaczego tu, w Polsce, tylko młodzi mają prawo się bawić! Ani jednego klubu dla
ludzi po sześćdziesiątce, nic! Wszyscy rozmawiają o chorobach, wnukach i
serialach, a my lubimy się rozerwać. Przez większość życia mieszkałyśmy w
Stanach i tam było zupełnie inaczej, a tu nic, tylko siąść i płakać albo trzy
razy dzienni latać do kościoła. To nie jest życie. Nie dla nas! (s. 100)
Jeśli
macie ochotę na uśmiech od ucha do ucha, akcję pędzącą jak kolejka górska pełną
dziwnych zdarzeń z wyrazistymi bohaterami ludzko-zwierzęcymi, a przy tym ochotę
na odrobinę życiowej refleksji, to koniecznie sięgnijcie po Lokatora do wynajęcia. Ja miałam ubaw po
pachi :D
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Bardzo lubi książki Banach, zawsze się przy nich dobrze bawię:)
OdpowiedzUsuńOstatni akapit Twjej recenzji przekonał mnie, do preczytania tej książk :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńMnie również! :) Zwłaszcza, że nie znam jeszcze powieści tej autorki
UsuńIwona napisała już 3 komedie obyczajowe, wydane są w serii "Babie lato". Polecam! :D
UsuńSkusiłabym się, gdyby nie góra innych powieści. ;/
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie i na lokatora pora :)
UsuńMam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Czuję, że się ubawię.
OdpowiedzUsuńJa też tak czuję :)
Usuń