Tytuł:
Obrońca nocy
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Data wydania: 2013
Oprawa: miękka
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7722-888-3
W
bibliotece w me ręce przypadkiem trafiła starsza powieść Agnieszki
Lingas-Łoniewskiej Nocny obrońca.
Czym prędzej wzięłam się za czytanie i przepadłam.
Dziennikarka
śledcza „L.A. Night” Melisa Mallory obecnie zajmuje się sprawą najbardziej
uzależniającego narkotyku – ToxicCristal. Zbiera materiały do dużego,
cyklicznego artykułu. Ale gdy gazetę kupuje James Maseratti, ona zostaje
odsunięta na boczny tor. Nowy szef przydzielił jej bardzo bezpieczny temat.
Wściekłość dziennikarki i ciętość jej języka dosięgają pewnego siebie i
zarozumiałego potentata mediowego. Mel nic sobie nie robi i dalej wieczorami
prowadzi swoje śledztwo. Z opresji ratuje ją Nocny Łowca, o którym ludzie
mówili:
Obrońca
niewinnych.
Strażnik miasta.
Bóg wojny.
Postrach zła.
Bohater.
Obiekt
westchnień. (s. 9)
Tajemniczy
mężczyzna poruszający się z prędkością światła to cichy obrońca mieszkańców
Miasta Aniołów. Ubrany na czarno, kaptur nasunięty na głowę i maska na twarzy
chroniły jego prywatność. Nie chodziło mu o sławę, tylko o dobro. Walczył ze
wszystkimi objawami przestępczości na terenie miasta, które wcześniej widział w
swych wizjach. Miał specyficzny sposób pozostawiania przestępców na miejscach
zbrodni. Uratował też Melisę, i to niejednokrotnie. Oboje działają na siebie
jak magnes, napięcie miedzy nimi jest bardzo duże, a pocałunek okazuje się
miażdżący. Jedno o drugim nie może zapomnieć. W dodatku Mel jest tak
zafascynowana Nocnym Łowcą do tego stopnia, że uczyniła z niego bohatera swej
najnowszej książki „Człowiek Ciemności”.
Lecz
Mel ma dylemat. W głowie siedzi jej również nowy szef gazety. James Maseratti,
czyli pan „mam na koncie tyle, że sam nie wiem ile” (s. 76) to rekin biznesu. Ten
przystojniak trzyma zespół żelazną ręką i nie pozwoli nikomu podważać swego
autorytetu i zdania, a zwłaszcza pyskatej dziennikarce paradującej w skarpetach
we wściekłych kolorach. Ich utarczki słowne to nie tylko przepychanki zawodowe,
ale i podteksty osobiste z podtekstem erotycznym. Tych dwoje również ciągnie do
siebie. Mała Indianka nie wie, którego wybrać, miotają nią sprzeczne uczucia:
Jednego widywała
tylko za dnia.
Drugiego tylko w
nocy.
I obydwu
kochała.
Poznała dotyk
mocnych warg jednego i drugiego. (s. 85)
W
dodatku jest jeszcze ten trzeci… To były mąż Thomas, który szybko robi karierę
w policji, ale ma żal i pretensje, że ona, słabsza istota, zostawiła go i
uraziła jego wielkie męskie ego. Kobieta miała już dość życia w wiecznym
strachu, bicia, upokarzania, przemocy fizycznej i psychicznej ze strony męża.
Jednak rozwód nie oznacza końca przemocy, gdyż eks ją nachodzi i stawia
żądania…
Ona
jedna i ich trzech, z czego dwóch zaczyna pożądać i darzyć większym uczuciem. Niezły
galimatias! Różne emocje kipią i co jakiś czas wybuchają, a wraz z nimi
czytelnik. On też wszystko przeżywa, bowiem ma okazję wczuć się w głównych
bohaterów dzięki zastosowaniu naprzemiennej narracji pierwszoosobowej. Autorka
potrafi grać na emocjach wszystkich i trzymać ich w szachu. Suspens działa!
Po
grozie związanej z bardzo niebezpiecznym narkotykiem, po którym ludzie
popełniają samobójstwa, prawdziwym odprężeniem stają się opisy rozkwitającego
uczucia oraz namiętne i wysmakowane sceny erotyczne. Gdy się do tego doda
żonglerkę słowną Mel i Jamesa czy jej i Miltona, to czytelnik zostanie
zaspokojony uczuciowo pod każdym względem. Z takimi prawdziwymi bohaterami,
którzy oprócz walki ze złem walczą też ze swoimi słabościami i demonami
przeszłości, nie sposób się nudzić.
Powieść
porusza wiele współczesnych tematów. Przemoc domowa policjanta wyżywającego się
na rodzinie to niejako rzucenie rękawicy, że w domach stróżów prawa zdarza się
łamać prawo z wielu paragrafów. Autorka ukazuje też problem narkotyków.
Pojawienie się na rynku nowego narkotyku to przede wszystkim problem dla
policji i ośrodków leczenia uzależnień. ToxicCristal jest pożądany, zalewa
rynek, ale policja musi mieć czas i informacje na rozpracowanie mafii. Inspektor
Dreyer ma pełne ręce roboty. Tylko trochę mi szkoda, że wątek tego narkotyku
nie został dokładniej przedstawiony. Tak samo można by było więcej napisać o
pracy dziennikarza śledczego, zagłębić się w szczegóły i opisać więcej zdarzeń.
Ja po prostu chciałabym więcej i więcej.
Powieść
czyta się sama. Szybko się zorientowałam, o co chodzi i wiele wydarzeń
przewidziałam, ale nie zabrało mi to przyjemności czytania. Za to epilog mnie
kompletnie zaskoczył. No i nie wszystko autorka zdradziła… Fabuła może nie jest
zbyt odkrywcza, gdyż przypomina komiksy o super bohaterach walczących ze złem.
Tutaj takim super bohaterem jest Nocny Łowca, taki współczesny Zorro bez szpady
i konia, za to poruszający się nóżkami jak błyskawica. Walczy skutecznie, ale
sam nie zwalczy całego zła w Los Angeles. Wykorzystuje to, co się zdarzyło w
jego życiu 10 lat wcześniej:
To, co wydarzyło
się w moim umyśle podczas tych dwudziestu czterech godzin, kiedy znajdowałem
się poza swoim ciałem, na zawsze mnie odmieniło. I dawało pewne umiejętności.
Postanowiłem wykorzystać je w jakiś sensowny sposób, który mógłby przynieść coś
dobrego. (s. 41)
Obrońca nocy to dobra powieść dla relaksu,
łącząca w sobie elementy różnych gatunków. Pełna namiętności miłość okraszona
przemocą ze strony eksmęża na tle prowadzenia gazety i codziennej pracy
dziennikarzy śledczych – w tym przypadku na tropie nowego narkotyku, oraz nutą
fantazji w postaci Nocnego Łowcy walczącego z realnym złem.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Grunt to okładka,
Wyzwanie
biblioteczne, Czytamy
powieści obyczajowe, Motyw
zdrady w literaturze, Fantazyjny
alfabet stronicowy, Czytam fantastykę
Dla relaksu czemu nie. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńI tylko dla relaksu :)
UsuńTen wielokąt miłosny trochę mnie przeraża, ale książka wydaje się być miłą odskocznią od rzeczywistości, więc dam jej szansę, zwłaszcza że próbuję zwiększyć ilość czytanych przeze mnie powieści polskich autorów.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Niepotrzebnie Cię przeraża, naprawdę. Śmiało czytaj!
UsuńTeż całkiem nieźle się przy niej zrelaksowałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę powieść :)
OdpowiedzUsuńProza autorki właśnie taką spełnia rolę w mojej opinii - jest idealna dla relaksu. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, i dużo w niej emocji.
UsuńFantastyka to nie moja bajka, ale na szczęście są inne tytuły autorki, których jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńMartuś czy Ty dziś też tak bardzo odczuwasz stawy??
Naprawdę niewiele tu fantastyki, więc śmiało czytaj.
UsuńPodoba mi się, chociaż spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Ale mimo to, mam ją na swojej półce i cieszę się z tego. Okładkę ma przerażająco piękną, nawiązującą do Zorro, faktycznie. ;)
OdpowiedzUsuńTak mi właśnie się Zorro skojarzył, jako nowy superbohater.
Usuń