piątek, 21 października 2016

Nocny Zorro



Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł: Obrońca nocy
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7722-888-3




W bibliotece w me ręce przypadkiem trafiła starsza powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej Nocny obrońca. Czym prędzej wzięłam się za czytanie i przepadłam.
Dziennikarka śledcza „L.A. Night” Melisa Mallory obecnie zajmuje się sprawą najbardziej uzależniającego narkotyku – ToxicCristal. Zbiera materiały do dużego, cyklicznego artykułu. Ale gdy gazetę kupuje James Maseratti, ona zostaje odsunięta na boczny tor. Nowy szef przydzielił jej bardzo bezpieczny temat. Wściekłość dziennikarki i ciętość jej języka dosięgają pewnego siebie i zarozumiałego potentata mediowego. Mel nic sobie nie robi i dalej wieczorami prowadzi swoje śledztwo. Z opresji ratuje ją Nocny Łowca, o którym ludzie mówili:
Obrońca niewinnych.
Strażnik miasta.
Bóg wojny.
Postrach zła.
Bohater.
Obiekt westchnień. (s. 9)
Tajemniczy mężczyzna poruszający się z prędkością światła to cichy obrońca mieszkańców Miasta Aniołów. Ubrany na czarno, kaptur nasunięty na głowę i maska na twarzy chroniły jego prywatność. Nie chodziło mu o sławę, tylko o dobro. Walczył ze wszystkimi objawami przestępczości na terenie miasta, które wcześniej widział w swych wizjach. Miał specyficzny sposób pozostawiania przestępców na miejscach zbrodni. Uratował też Melisę, i to niejednokrotnie. Oboje działają na siebie jak magnes, napięcie miedzy nimi jest bardzo duże, a pocałunek okazuje się miażdżący. Jedno o drugim nie może zapomnieć. W dodatku Mel jest tak zafascynowana Nocnym Łowcą do tego stopnia, że uczyniła z niego bohatera swej najnowszej książki „Człowiek Ciemności”.
Lecz Mel ma dylemat. W głowie siedzi jej również nowy szef gazety. James Maseratti, czyli pan „mam na koncie tyle, że sam nie wiem ile” (s. 76) to rekin biznesu. Ten przystojniak trzyma zespół żelazną ręką i nie pozwoli nikomu podważać swego autorytetu i zdania, a zwłaszcza pyskatej dziennikarce paradującej w skarpetach we wściekłych kolorach. Ich utarczki słowne to nie tylko przepychanki zawodowe, ale i podteksty osobiste z podtekstem erotycznym. Tych dwoje również ciągnie do siebie. Mała Indianka nie wie, którego wybrać, miotają nią sprzeczne uczucia:
Jednego widywała tylko za dnia.
Drugiego tylko w nocy.
I obydwu kochała.
Poznała dotyk mocnych warg jednego i drugiego. (s. 85)

W dodatku jest jeszcze ten trzeci… To były mąż Thomas, który szybko robi karierę w policji, ale ma żal i pretensje, że ona, słabsza istota, zostawiła go i uraziła jego wielkie męskie ego. Kobieta miała już dość życia w wiecznym strachu, bicia, upokarzania, przemocy fizycznej i psychicznej ze strony męża. Jednak rozwód nie oznacza końca przemocy, gdyż eks ją nachodzi i stawia żądania…
Ona jedna i ich trzech, z czego dwóch zaczyna pożądać i darzyć większym uczuciem. Niezły galimatias! Różne emocje kipią i co jakiś czas wybuchają, a wraz z nimi czytelnik. On też wszystko przeżywa, bowiem ma okazję wczuć się w głównych bohaterów dzięki zastosowaniu naprzemiennej narracji pierwszoosobowej. Autorka potrafi grać na emocjach wszystkich i trzymać ich w szachu. Suspens działa!
Po grozie związanej z bardzo niebezpiecznym narkotykiem, po którym ludzie popełniają samobójstwa, prawdziwym odprężeniem stają się opisy rozkwitającego uczucia oraz namiętne i wysmakowane sceny erotyczne. Gdy się do tego doda żonglerkę słowną Mel i Jamesa czy jej i Miltona, to czytelnik zostanie zaspokojony uczuciowo pod każdym względem. Z takimi prawdziwymi bohaterami, którzy oprócz walki ze złem walczą też ze swoimi słabościami i demonami przeszłości, nie sposób się nudzić.
Powieść porusza wiele współczesnych tematów. Przemoc domowa policjanta wyżywającego się na rodzinie to niejako rzucenie rękawicy, że w domach stróżów prawa zdarza się łamać prawo z wielu paragrafów. Autorka ukazuje też problem narkotyków. Pojawienie się na rynku nowego narkotyku to przede wszystkim problem dla policji i ośrodków leczenia uzależnień. ToxicCristal jest pożądany, zalewa rynek, ale policja musi mieć czas i informacje na rozpracowanie mafii. Inspektor Dreyer ma pełne ręce roboty. Tylko trochę mi szkoda, że wątek tego narkotyku nie został dokładniej przedstawiony. Tak samo można by było więcej napisać o pracy dziennikarza śledczego, zagłębić się w szczegóły i opisać więcej zdarzeń. Ja po prostu chciałabym więcej i więcej.
Powieść czyta się sama. Szybko się zorientowałam, o co chodzi i wiele wydarzeń przewidziałam, ale nie zabrało mi to przyjemności czytania. Za to epilog mnie kompletnie zaskoczył. No i nie wszystko autorka zdradziła… Fabuła może nie jest zbyt odkrywcza, gdyż przypomina komiksy o super bohaterach walczących ze złem. Tutaj takim super bohaterem jest Nocny Łowca, taki współczesny Zorro bez szpady i konia, za to poruszający się nóżkami jak błyskawica. Walczy skutecznie, ale sam nie zwalczy całego zła w Los Angeles. Wykorzystuje to, co się zdarzyło w jego życiu 10 lat wcześniej:
To, co wydarzyło się w moim umyśle podczas tych dwudziestu czterech godzin, kiedy znajdowałem się poza swoim ciałem, na zawsze mnie odmieniło. I dawało pewne umiejętności. Postanowiłem wykorzystać je w jakiś sensowny sposób, który mógłby przynieść coś dobrego. (s. 41)
Obrońca nocy to dobra powieść dla relaksu, łącząca w sobie elementy różnych gatunków. Pełna namiętności miłość okraszona przemocą ze strony eksmęża na tle prowadzenia gazety i codziennej pracy dziennikarzy śledczych – w tym przypadku na tropie nowego narkotyku, oraz nutą fantazji w postaci Nocnego Łowcy walczącego z realnym złem.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

12 komentarzy:

  1. Dla relaksu czemu nie. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wielokąt miłosny trochę mnie przeraża, ale książka wydaje się być miłą odskocznią od rzeczywistości, więc dam jej szansę, zwłaszcza że próbuję zwiększyć ilość czytanych przeze mnie powieści polskich autorów.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepotrzebnie Cię przeraża, naprawdę. Śmiało czytaj!

      Usuń
  3. Też całkiem nieźle się przy niej zrelaksowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Proza autorki właśnie taką spełnia rolę w mojej opinii - jest idealna dla relaksu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyka to nie moja bajka, ale na szczęście są inne tytuły autorki, których jeszcze nie znam :)

    Martuś czy Ty dziś też tak bardzo odczuwasz stawy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę niewiele tu fantastyki, więc śmiało czytaj.

      Usuń
  6. Podoba mi się, chociaż spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Ale mimo to, mam ją na swojej półce i cieszę się z tego. Okładkę ma przerażająco piękną, nawiązującą do Zorro, faktycznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi właśnie się Zorro skojarzył, jako nowy superbohater.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.