Tytuł:
Puch ostu. Fraszki o życiu i miłości
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 448
Oprawa: twarda
Data wydania: 2016
Oprawa: twarda
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-08-06184-8
Przypadkiem trafił do mnie tomik poezji o ciekawym tytule Puch ostu. Fraszki o życiu i miłości. Autor to osoba, która zdaje sobie sprawę ze swej wartości i chwali się swoimi umiejętnościami tak:
Samochwała
Zwięzłego słowa
mistrz niedościgły
Ja z wideł robię
igły. (s. 25)
I robił! A kto? Jan Izydor Sztaudynger – polski
XX-wieczny poeta, satyryk, tłumacz. Wspomniany tomik poezji przyciąga do siebie
pięknym wyglądem, ale zatrzymuje pięknem i bogactwem wewnętrznym, ukrytym w
krótkich formach literackich wypełnionych perlistym śmiechem.
Pod taką sentencją
Pod taką
sentencją
Kładę me
nazwisko:
Nic nie kosztuje
uśmiech,
A płaci za
wszystko! (s. 119)
Jan Sztaudynger tworzył fraszki w różnych
okolicznościach, zupełnie przypadkiem, znienacka, improwizował, dlatego
zapisywał je na rachunkach, karteczkach, biletach tramwajowych, marginesach
książek i gazet. Z tego też powodu wiele fraszek zostało zgubionych i nie
przetrwało do dziś. Dlatego za namową żony Anny poeta pod koniec życia chodził
z zeszytem. To w nim notował swe utwory, gdy cokolwiek go zainspirowało, choćby
maślak czy rumieniec:
Do maślaka
Oślizgły jesteś
trochę, maślaku przyjacielu,
Jak grzybów
mało, ale ludzi wielu. (s. 140)
Atak i obrona
Atakował ją
młodzieniec,
A bronił
rumieniec. (s. 370)
Fraszki pogrupowano tematycznie w 14 rozdziałów: od
wyznań, przez Kraków, Łódź, lasy i góry, poezję, ucinki, szumowiny, aż do
miłości i małżeństwa oraz życia i przemijania. Poeta nie bał się obnażać
prawdy, nie cackał się z niczym i z nikim. Żaden temat nie był mu obcy, a jako
dobry obserwator zauważał wszystkie niuanse życia i pisał o nich wprost,
zachowując przy tym dystans do siebie i świata. Cenił piękno polszczyzny, choć
i wulgaryzmy nie były mu obce.
Krakowskie zarobki
Gołębiami
brukowany Kraków,
Gówno ma z tych
ptaków. (s. 50)
Jan Sztaudynger żongluje słowami i rymami, bawi się
nimi, zaś utworom nadaje zaskakujące tytuły i ozdabia trafnymi pointami.
Wielkość fraszek tego poety polega na ich zwięzłości i prawdziwości. Nic
dziwnego, że sam siebie nazywał się „zwięzłego słowa mistrzem niedościgłym”,
skoro w dwóch słowach potrafił zamknąć całość myślową łącznie z pointą:
Nagrobek człowieka zmarłego na udar słoneczny
Ceń
Cień. (s. 159)
Alimenta
Tarapaty
Taty. (s. 169)
Życie człowieka składa się z kilku etapów.
przychodzi moment wyboru:
Do wyboru
Albo wianek,
Albo Janek. (s. 168)
A
gdy już się wybierze partnera życiowego, to staje się na ślubnym kobiercu, a
małżeństwo jawi się jako…
Podwójna buchalteria
Małżeństwo
doskonałe
Podwójną
buchalterię ma:
Bo smutek dzieli
na dwoje,
A radość mnoży
przez dwa! (s. 380)
Z czasem pojawia się dziecko:
Zgoda buduje
Gdy dwoje robi
to samo,
Potem trzecie
woła: „Mamo!” (s. 376)
Szczególnym sentymentem Sztaudynger darzył swoje
rodzinne miasto – Kraków.
Nostalgia
Z Krakowem mam
skaranie Boże,
Chce człek
zapomnieć, a nie może. (s. 33)
I to właśnie Kraków pozostał ten sam przez lata –
czas jakby się dla niego zatrzymał, mimo że dokonał się duży postęp techniczny
i cywilizacyjny. Czyż nadal nie jest tak w Krakowie jak za czasów
fraszkopisarza?
Nie mów w Krakowie
Nie mów w
Krakowie „idzie”,
Tu się mówi
„stąpa”.
Nie mów
„usiądź”, lecz „spocznij”,
Bo tak każe
pompa. (s. 47)
Na wolne tempo jazdy
W Krakowie
tramwaj, mój kochanku,
To nie jest
jazda, ale zbiór przystanków. (s. 42)
Krakowskie horyzonty
Cztery kąty i
piec piąty
To krakowskie
horyzonty. (s. 46)
Atmosfera
Ceniąc
krakowskie powietrze,
Nigdy w Krakowie
nie wietrze. (s. 36)
Trafne pointy mistrza fraszek nie oszczędziły życia
politycznego:
Władza
Terrorem władza
Swą słabość
zdradza. (s. 241)
Nasz budżet
Nasz budżet jak
szwajcarski ser:
Z samych dziur,
z samych zer. (s. 235)
- * -
Polska A Polsce
B
Każe się całować
w D. (s. 191)
Przestrzega Polaków przed wyborem drogi:
Wybór drogi
Nad własną
dróżką się zastanów,
Nie chadzaj w
stadzie baranów. (s. 226)
Również obnaża prawdziwą ludzką naturę i polską
mentalność:
Plujmy sobie
Plujmy sobie
nawzajem w kaszę!
To takie
polskie, to takie nasze… (s. 186)
Treść i forma
„Ach,
przepraszam, ach, przepraszam.
Przykro mi
okropnie” –
Tak ci grzecznie
górą powie,
Dołem cicho
kopnie. (s. 47)
Zapewne każda dziewczyna i kobieta choć raz w życiu
usłyszała te znamienne słowa:
Apel
Myjcie się
dziewczyny,
Nie znacie dnia
ani godziny. (s. 262)
Sztaudyngerowi nieobcy jest również najtrudniejszy
temat, jakim jest umieranie i śmierć. Po jego śmierci…:
Kiedy ja umrę
Kiedy ja umrę,
niech mi tak napiszą:
Szczęśliwy
człowiek, opije się ciszą,
Pisywał fraszki
i wyławiał grzyby,
A jeśli umarł –
to tylko na niby.
Bo w każdej
fraszce szytej polską mową
Będzie się
rodził, będzie kwitł na nowo! (s. 30)
Nie zapomniał o zostawieniu testamentu:
Testament mój
Żyłem z wami,
kochałem i cierpiałem z wami,
Teraz żyjcie,
kochajcie i cierpcie sobie sami. (s.
444)
Od czasu powstania fraszek upłynęło kilkadziesiąt
lat, a one wciąż są aktualne i uniwersalne, przynajmniej zdecydowana ich większość.
I cały czas bawią one kolejne pokolenia czytelników, odkrywając przed nimi
swoje piękno.
Rajska depesza
Jabłek nie
jadam.
Zmądrzałem.
Adam. (s. 170)
Fraszki Sztaudyngera łatwo zapamiętać. To one bawią,
wzruszają, skłaniają do refleksji nad życiem, trafiając w samo sedno. Łączą w
sobie mądrość życiową, celność spostrzeżeń z rubasznością, ironią czy
sarkazmem. Wywołują w czytelniku różne emocje i choćby dlatego trzeba zastosować
się do rady poety odnośnie czytania jego utworów:
Kropelkami
Miły czytelniku,
upraszam cię wielce,
Nie pij fraszek
haustem – sącz je po kropelce. (s. 28)
Fraszkami Jana Sztaudyngera trzeba, należy, powinno
się delektować. I rzeczywiście są one jak tytułowy puch ostu: ulotne pięknem,
zwiewne lekkością, niedościgłe uszczypliwością. Mimo swej małości potrafią
ukłuć i z miejsca zwrócić na siebie uwagę każdego czytelnika, gdyż są to celne
spostrzeżenia poety na temat miłości, życia i upływającego czasu.
Zaś na koniec fraszka, w której autor sugeruje zmianę
postępowania w życiu udzielona przez tego wspaniałego poetę i fraszkopisarza:
Uśmiech szczęścia
Nigdy nie mów
„mam pecha”,
Mów „mam szczęście”,
a ono się uśmiecha! (s. 112)
Puch ostu. Fraszki o życiu i miłości to prawdziwa
perełka literacka, która powinna się znaleźć na półce i zawsze być w zasięgu
ręki. Polecam!
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Dawno nie czytałam fraszek. Przypomniałaś mi o tym gatunku.
OdpowiedzUsuńTo się cieszę :)
UsuńFajne! :D
OdpowiedzUsuńA pewnie! :)
UsuńWidziałam to wydanie, jest piękne. ALe na same fraszki nie mam ochoty,. Tym bardziej, że szkoła dołuje.
OdpowiedzUsuńOjej, to fraszki właśnie Cię rozweselą i poprawią humor.
UsuńPamiętam fraszki ze szkoły, ale kiedy to było... :P Teraz jakoś wolę inne formy literkowe :D
OdpowiedzUsuńCzyżby prehistoria? ;)
UsuńTytuł rzeczywiście osobliwy, nie pamiętam, czy miałam okazję sama zajrzeć kiedyś do fraszek (poza szkolnymi opracowaniami). Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMoże warto zajrzeć do tego tomiku fraszek?
Usuń