Tytuł:
Tajemnica mojej matki
Tłumaczenie:
Katarzyna
Waller-Pach
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 192
Oprawa: twarda
Data wydania: 2014
Oprawa: twarda
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7818-565-9
Nie wszyscy naziści to Niemcy. (s. 115)
Książki
o Żydach i Holocauście mają w sobie jakąś magiczną moc przyciągania. Tym razem
w bibliotece natrafiłam na niepozorną książkę kanadyjskiej autorki Jenny L.
Witterick Tajemnica mojej matki. Jak
się okazało, to powieść oparta na prawdziwych wydarzeniach z czasów Holocaustu.
Inspiracją do jej napisania była odwaga cywilna Franciszki Halamaj i jej córki
Heleny. Te dwie kobiety należą do zacnego grona Sprawiedliwych Wśród Narodów
Świata. Wprawdzie bohaterowie opowieści są wytworem wyobraźni autorki, lecz
wydarzenia, w których uczestniczą, rozegrały się naprawdę.
Główną
bohaterkę Franciszkę Halamaj poznajemy w przedwojennych Niemczech, kiedy to
nazizm staje się coraz popularniejszy, a Hitler przejmuje władzę. Jego
zwolennikiem jest mąż Franciszki – Ukrainiec Borys. Ich dzieci nie mają z nim
lekko. Po kilku latach Franciszka przeciwstawia się mężowi i odchodzi od niego
wraz z dziećmi 18-letnim Dawidem i 16-letnią Heleną przenosi się do Polski.
Zamieszkują w jej rodzinnym miasteczku, w Sokalu nad Bugiem, o dzień drogi wozem
od Warszawy.
Ludzie tutaj
żyją w trzech oddzielnych społecznościach: Ukraińcy, Polacy i Żydzi. (s. 21)
Owa
wielokulturowość ma znaczenie dla dalszych wydarzeń, tak samo jak strategiczne
położenie miasteczka. W czasie trwania II wojny światowej to właśnie przez
Sokal przebiega front wojenny. To w tym miasteczku między innymi powstaje getto
żydowskie. Każdy walczy o przetrwanie na rożne sposoby, walczy o życie swoje i
swojej rodziny. Każdy przeżyty dzień to zwycięstwo.
W
tych trudnych czasach trudno liczyć na pomoc od przyjaciół czy znajomych, ale
są wyjątki. Takim wyjątkiem jest niewątpliwie Franciszka i jej córka Helena. W
swym małym drewnianym domku z dobudowanym chlewikiem ukrywają 2 żydowskie
rodziny oraz młodego niemieckiego żołnierza dezertera. Żadna z ukrywanych osób
nie wie o innych.
Żyjemy w
świecie, gdzie ocalić cię może to, że
jesteś nieważny, potrzebny albo znasz właściwych ludzi. (s. 34)
Halamajowe
dwoją się i troją, by ich tajemniczy współlokatorzy nie zostali wykryci, by
mieli co jeść. Muszą też ukrywać przed sąsiadami ich odchody czy większą ilość
zużywanej wody i jedzenia. Nie jest to łatwe, wręcz niesamowicie trudne, ale
możliwe przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności oraz zachowaniu tajemnicy
także przez innych.
Sukces ukrywania
się zależy od tego, czy uda się pozostać niezauważonym. (s. 141)
Narażając
własne życie, ratują kilkanaście osób, w tym dwoje kilkuletnich chłopców. Nie
zwracają uwagi na ich narodowość czy wyznanie. Dla tych kobiet liczy się po
prostu dobro, okazanie serca bliźniemu potrzebującemu pomocy, choć może je za
to spotkać śmierć przez rozstrzelanie. Obie bohaterki zdają sobie z tego
sprawę, ale żyją dniem bieżącym, bieżącą chwilą. One również się boją:
Ci odważni także
się boją, jak wszyscy. Tyle że nie pozwalają, by strach kierował ich
postępowaniem. (s. 143)
A
z drugiej strony:
Nie można się
przyzwyczaić do strachu. Pojawia się nie wiadomo skąd, kiedy dokądś idziesz,
jesz, spisz, ale działasz dalej, bo nic innego nie da się zrobić. (s. 151)
Opowieść
składa się z 5 części zatytułowanych imionami poszczególnych bohaterów, którzy
na czas swej opowieści stają się narratorami, przy czym pierwsza i ostatnia
część zatytułowana jest tak samo – „Helena”. Wszystkie są ze sobą związane i
tworzą pewien logiczny ciąg wydarzeń. Okazuje się, że wszyscy bohaterowie w
jakiś sposób się znają i są lub byli ze sobą powiązani. Trudno się nie dziwić,
skoro żyje się w małym miasteczku.
Trudy
ukrywania się czytelnik poznaje od samych ukrywających się. Dorosłym było
trudno wytrzymać w ciszy przez tyle czasu, a co dopiero dzieciom. Ale i ci
kilkuletni chłopcy znaleźli sposób wraz z rodzicami na to, by przetrwać. To
niesamowite, do czego zdolny jest człowiek, jak potrafi się przystosować, gdy
sytuacja go do tego zmusi.
To niezwykłe, że
w najbardziej niespodziewanym miejscu można odnaleźć bratnią dusze. (s. 137)
Tę
opowieść z czasów Holocaustu cechuje pewna skrótowość zauważalna we wszystkim,
poczynając od objętości książki. Poszczególne części i rozdziały są bardzo
krótkie. Również akapity i zdania oraz opisy. Całość opowiedzianej historii
charakteryzuje zwięzłość, prostota i wiarygodność przekazu, choć to wyobraźnia
autorki oparta na faktach. Niby opisy nie są rozbudowane, nie dostarczają
bogactwa szczegółów, tak samo jak emocje bohaterów wydają się być podane w
pigułce, bo nie ma czasu roztkliwiać się nad sobą, bać się czy przeżywać żałobę
po śmierci syna i brata, a mimo to dotykają jestestwa czytelnika i drążą w nim
dziurę. Każą się zastanawiać nad wieloma sprawami, przede wszystkim nad odwagą
cywilną, wyborem moralnym, tolerancją. Czasami wystarczyło jedno zdanie, by
oddać całość przerażającego obrazu, jak choćby te:
W getcie szczury
są zdrowsze od ludzi. (s. 78)
Jak
się dorwałam, to przepadłam! Przeczytałam jednym tchem! Opowieść oparta na prawdziwych
wydarzeniach wciągnęła mnie w swój świat i nie wypuściła, dopóki nie
przeczytałam ostatniego słowa. Ta książka, a właściwie ta opowieść o Franciszce
i jej wyborze pokazuje, jak ważne w życiu jest kierowanie się człowieczeństwem,
moralnością, dobrocią, jak istotne jest postępowanie w zgodzie z własnym
sumieniem i wyznawanymi poglądami. A to zdaniem Franciszki wzięło się z
wyborów:
Kiedy
postanawiasz, że będziesz postępował jak należy, z początku to jest świadomy
wybór. Potem to się staje drugą naturą. Nie musisz się już zastanawiać, co jest
w porządku, bo takie postępowanie weszło ci w krew i jest odruchowe.
Postępujesz jak należy, bo stałeś się takim człowiekiem. (s. 20)
Niby
tak niewiele, ale jednak wiele, szczególnie w czasach wojny. I wówczas się
okazuje, z jakimi ludźmi mieliśmy i mamy do czynienia…
Z ludźmi jest
jak z wodą w stawie, gdzie nie widać dna. Wydaje ci się, że wiesz, gdzie jest
płytko, a gdzie głęboko, ale dopiero jak zanurkujesz, okazuje się, gdzie
naprawdę jest głębina. (s. 88)
Tajemnica mojej
matki
poruszy każdego czytelnika swoją realnością, prostotą, skrótowością przekazu i
emocjonalności. Być może nauczy sztuki wyborów, by każdy mógł sam w przyszłości
zdać przed sobą egzamin z człowieczeństwa.
A
na koniec małe zadanie dla Was… Helena starając się o pracę sekretarki musiała
odpowiedzieć między innymi na takie pytanie: co by wybrała spośród trzech
możliwości – oszałamiającą urodę, wielką mądrość czy bogactwo? Nie zdradzę jej
odpowiedzi, ale zapytam Was: A co Wy byście wybrali dla siebie i dlaczego?
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Mnie już kusi to, że książka oparta jest na prawdziwych wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńMnie też to skusiło.
UsuńUwielbiam takie książki, chociaż są cholernie ciężkie... Na pewno sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńSą ciężkie, ale i przywracają wiarę w człowieczeństwo.
UsuńTakie książki warto czytać, żeby lepiej zrozumieć, poznać historię....Dobrze, że powieść ma tak mało stron, bo z pewnością nie należy do łatwych. Przeczytam w przyszłości..
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę. Pamiętam, że zrobiła na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa wybrałabym wielką mądrość. Dlaczego? Uroda z czasem przemija, a z mądrością sama zapracuję sobie na bogactwo :)
Popieram Twój wybór, bo jak się ma pstro w głowie, to nawet za największe pieniądze człek nie stanie się mądrym...
UsuńKsiążka o trudnych wydarzeniach, ale wartych poznania.
OdpowiedzUsuńWarta, naprawdę.
UsuńO nie, tylko nie ta tematyka. Teraz ledwo skończyłam opowiadania Borowskiego, na poniedziałek mam H.Krall - Zdążyć przed Panem Bogiem, a później będę mieć Gruzińskiego. ;/
OdpowiedzUsuńDo tej tematyki po prostu trzeba dorosnąć. Książkę Hanny Krall czytałam chyba 3 razy (m.in. do konkursu o Żydach). Gruziński to łagry, a nie Holocaust. A macie jeszcze w spisie lektur "Rozmowy z katem"?
Usuń