Tytuł:
Był sobie pies
Tłumaczenie:
Edyta
Świerczyńska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-65506-98-6
Ludzie są stworzeniami o wiele bardziej
skomplikowanymi od psów, zdolnymi odczuwać cały wachlarz emocji. (s. 122-123)
I
tego się trzymajmy! W. Bruce Cameron napisał fenomenalną książkę Mój przyjaciel pies, która pochłonęła
mnie bez reszty, by rozbić na milion kawałków. Do tej pory mam mętlik w głowie
i brak mi słów, by oddać genialność tej książki. Z tego powodu dziś będzie
nietypowa recenzja, którą zacznę od blurbu:
Bailey
to uroczy kundel, który po serii niefortunnych zdarzeń odchodzi z tego świata.
Ku swemu zdziwieniu odradza się ponownie jako złotowłosy szczeniaczek i trafia
w ręce ośmioletniego Ethana. Wkrótce stają się nierozłącznymi przyjaciółmi a
Bailey dożywa szczęśliwej starości u boku chłopca w poczuciu, że spełnił swoje
powołanie. Jednak jego misja dopiero się zaczyna, bowiem... odradza się w
kolejnym wcieleniu. I w dodatku pamięta wszystko z poprzedniego życia! Czy uda
mu się odnaleźć drogę do najlepszego przyjaciela i całkowicie poznać swoje
przeznaczenie?
Nie ma złych
psów, Bobby. Są tylko źli ludzie. (s. 46)
To
zdanie Seniory od Zagrody, wielkiej miłośniczki psów. W książce autor słowami,
a chyba raczej szczęknięciami narratora psa Bailey’a ukazuje różne relacje
zachodzące między człowiekiem a psem, różne ich odcienie i te dobre, i te złe.
Nie zdziwcie się, gdy Was serce zaboli w trakcie czytania o krzywdzie psa, innych
psów… To też obraz odpowiedzialności za zwierzę, które się wzięło do domu pod
opiekę. Powtarzający się motyw to sterylizacja.
Ludzkie motywy
działania są niezrozumiałe dla psów. (s. 363)
Nic
dziwnego. W końcu to dwa odrębne gatunki, choć mają wiele wspólnych
mianowników. Bailey nie mógł zrozumieć wiele rzeczy, sytuacji, zachowań i
bardzo się dziwił temu, jak ludzie postępują, zwłaszcza z nim. Bo dlaczego
zamykają go w garażu? Dlaczego nie może spać w łóżku swego pana? Czemu Mamusia zamyka
klapę od jego miski z wodą?
Koty są w domu
ogólnie bezużyteczne. (s. 169)
A
Bailey miał do czynienia z kilkoma kotami i na ich temat wyrobił sobie o nich
jednoznaczne zdanie. Wprawdzie niektóre koty omijały go łukiem, ale i trafiały
się takie, które lubiły się do niego przytulać. Bailey miał do czynienia z
wieloma psami i suczkami. W Zagrodzie nauczył się dużo o hierarchii w stadzie,
a i czytelnik może zdobyć tę wiedzę, jak również o pracy psa w szkole.
Psy mają ważne
obowiązki, jak na przykład szczekanie, gdy dzwoni dzwonek. (s. 169)
Są
psy towarzysze, psy podwórkowe, są i psy pracujące. Pilnowanie chłopca,
dotrzymywanie mu towarzystwa w różnych sytuacjach, pilnowanie domu pod
nieobecność domowników czy nocą, ostrzeganie przed niebezpieczeństwem,
ratowanie życia, Szukaj i Pokaż, a nawet być swatem. Pies ma co robić, oj ma!
Stwierdziłem, że
sensem mojego pieskiego życia było dodawanie otuchy chłopcu, kiedy tylko jej
ode mnie potrzebował. (s. 93-94)
Ale
nie tylko. Tak wniosek Bailey wysnuł na początku swej znajomości z Ethanem. Ale
z biegiem lat i gromadzonych doświadczeń jego sens życia ewaluował i się
zmieniał, precyzował. Lecz nie zmieniło się jedno. Sens życia psa dotyczył
ludzi. Jego świat to nasz ludzki świat, tylko widziany od dołu.
Bailey i jego
kolejne wcielenia to:
Bezgraniczna
miłość do swego pana. Wierność. Przywiązanie. Lojalność. Oddanie. Zaufanie. Mądrość.
Przyjaźń. Towarzystwo na co dzień. Pogoda ducha. Zabawa. Praca. Ochrona. Pamięć.
Instynkt. Cierpliwość. Posłuszeństwo. I merdający ogonek! Bo choć Bailey
czasami był głupiutkim pieskiem, to swój rozum miał!
Wyszczekana
powieść…
Nie
ma słów, którymi oddałabym fenomen tej książki! Tę wzruszającą powieść trzeba
przeczytać i mieć pod ręką zapas chusteczek. Dla psiarzy to pozycja
obowiązkowa, bijąca na głowę wszystkie książki i filmy o psach, które do tej
pory się ukazały. Był sobie pies… był
i jest! Hau!
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Mam tę książkę. Na pewno będę przy jej lekturze wzruszona.
OdpowiedzUsuńCzytaj, nie zwlekaj!
UsuńMam nadzieję, że uda mi się kiedyś obejrzeć film i przeczytać książkę :).
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, bo książka to tzw. must have (must read).
UsuńOd dawna mam ochotę i na tę książkę i na film :)
OdpowiedzUsuńOchota to za mało. :)
UsuńPopełniłam błąd, bo najpierw obejrzałam film! Ale podejrzewam, że książkę mogłabym za bardzo zalać łzami :)
OdpowiedzUsuńA ja filmu jeszcze nie oglądałam...
UsuńPrzygotuj chusteczki! :)
UsuńNie czytałam, nie oglądałam...czas nadrobić zaległości! :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie oglądałam...
OdpowiedzUsuń