Autor: Julian Hardy
Tytuł:
Jazda na rydwanie
Wydawca: Julian Hardy
Liczba stron: 550
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-947860-1-4
Macie
ochotę na przejażdżkę? Ale nie samochodem. Nie motorem. Nie rowerem ani
hulajnogą. Tylko… Zapraszam do rydwanu wraz z Julianem Hardym i jego debiutem
literackim Jazda na rydwanie.
Najpierw
rzuca się w oczy rozmiar książki. Powieść jest bardzo gruba i duża, liczy sobie
550 stron, czyli dla miłośników czytania w sam raz. Druk jest skomasowany, by
zmniejszyć nieco objętość, nawet strona redakcyjna wygląda inaczej niż w innych
książkach. A co za tym idzie książka dla mnie jest naprawdę ciężka. Niewygodnie
się ją czyta ze względu na gabaryty, aczkolwiek ciekawa akcja oraz nietuzinkowy
główny bohater to wynagradza. Moim zdaniem powieść należałoby wydać w 2-3
tomach, bardziej przyjaznych dla ręki i oka, by ułatwić zatopienie się w
lekturze.
Potrafisz
dziewczynę zbałamucić. (s. 19)
Centralną
postacią fabuły jest… mężczyzna marzeń wielu kobiet, niejaki Robert Meissner z
pokolenia Kolumbów. Dlaczego marzeń? Przystojny, wysportowany, silny fizycznie
i psychicznie, błyskotliwy, inteligentny, pracowity, sprytny, kuty na cztery
nogi, troskliwy, mający gust, obrotny, a do tego męski urok, który zniewolił
niejedną kobietę. Bo Robert Meissner lubił kobiety. Lubił też seks.
Matka była bez
wątpienia uboga. (s. 23)
Matka
pozbawiona uczuć ciągle poniża syna, który jest nieślubnym dzieckiem. Sytuację
pogarsza też fakt, że są biedni i Robert niedojada. Ratuje go sąsiadka Amelia,
która traktuje go jak syna i karmi nie tylko obiadami, ale też matczyną
miłością. Z kolei miłość duchową i fizyczną odkrywa z Wiktorią.
Miał
zmartwienie. Chodziło o pieniądze. (s. 20)
I
to na lekcji religii wpadł na pomysł, żeby okraść kościół, bo tam jest dużo
złota, a złoto to pieniądze, których mu ciągle brakowało. Wkrótce Robert ma przeczucie
– będzie wojna z Niemcami. I tak się stało. Chłopak trafia do wojska i bierze
udział w walkach. Rana postrzałowa policzka jest ‘na szczęście’ – dzięki niej będzie
miał powodzenie u kobiet. Prorocze słowa! Los nie szczędzi mu atrakcji. Wraz z
wojskiem przemierza pół Europy, trafia do Anglii i nawet zaczyna studiować w
Oxfordzie. Po powrocie na front wykazuje się odwagą i brawurą. Jeszcze w
trakcie wojny bierze szybki ślub z niemiecką baronessą!
Cynizmu nauczyła
go matka. (s. 33)
Bohater
nie miał łatwo w życiu. Od początku był zdany na siebie i swój spryt. I tak oto
po wojnie był: wywiad brytyjski w Hamburgu, ambasada w Egipcie, dom we Francji,
wizyty w USA i północnej Afryce... Nosiło go po świecie! Życie Roberta
Meissnera jest pełne ciekawych i zaskakujących zwrotów, przygód na różnych
kontynentach i w różnych krajach. Prawie cały czas na emigracji, bo w Polsce
bohater jest tylko gościem, niekoniecznie pożądanym przez ówczesne władze.
Kobiet też nie brakuje w jego życiu. Wiktoria, Laura, Marion, Lou Lou – to
najważniejsze jego miłości. Ale nie jedyne… Bo na przestrzeni lat 1938-1974
działo się w jego życiu naprawdę dużo, tak dużo, że kilku bohaterów. Może się
czytelnikowi wydawać, że Robert jest w czepku urodzony, ale na szczęście autor
czasem mu ten czepek zdejmuje z głowy.
To dopiero
początek kłopotów. (s. 174)
Kłopoty
bywały, ale Robert miał szczęście do ludzi. Pomagał z dobroci serca, bo uważał,
że tak należy i nie zważał przy tym na narodowość czy poglądy polityczne. Lecz z
drugiej strony nigdy nie wiedział, kiedy owe znajomości zaprocentują i jakie
wymierne korzyści przyniosą, zarówno osobiste, jak i finansowe. Jego ambicja,
cwaniactwo i zaradność oraz umiejętność przewidywania wydarzeń na podstawie
znanych mu faktów spowodowało, że ten biedny polski chłopak został kimś i
osiągnął sukces. Przeważnie… uczciwie.
Jesteś
najlepszym człowiekiem na świecie. (s. 508)
Pozostali
bohaterowie, a jest ich kilkudziesięciu, są prawdziwi i wyraziści, każdy na
swój sposób, i to oni mają wpływ na rozwój wydarzeń i na życie Roberta
Meissnera. Niektórzy się bardziej wyróżniają ze względu na styl wypowiedzi. Lecz
bohaterów czytelnik tak naprawdę poznaje przez ich czyny, udział w rozmowach i
na podstawie ich myśli. Czuje ich emocje i sam odczuwa różne, choćby zdumienie,
oburzenie, radość czy smutek. Miłość miesza się z nienawiścią, wierność ze
zdradą, zaufanie z zazdrością, odwagę z tchórzostwem… samo życie.
Nie sztuką jest
mieć fantazję, gdy się ma pieniądze. Sztuką jest mieć pieniądze, gdy się ma
fantazję. (s. 404)
Styl
autora jest komunikatywny i przystępny, choć czasami się zmienia ze względu na
cechy stylu wypowiadania się danego bohatera. Powieść dobrze się czyta,
pomijając jej gabaryty. Opis oddają realia danego miejsca czy sytuacji,
zwłaszcza śmiałe i czasami ostre sceny erotyczne. Nie podobały mi się tylko
wulgaryzmy z pieprzem. Wielowątkowość, wielowymiarowość, barwność, szybkie tempo
(czasami rozpisane na minuty), dużo zaskakujących zwrotów to cechy akcji tej
powieści. Wszystko jest w niej spójne, bo nie ma tu przypadków. Wszystko jest
po coś, a każdy bohater ma do odegrania konkretną rolę. Ilość przygód Roba wraz
z wiekiem spada, co wyraźnie widać pod koniec powieści. Bardziej rozbudowane
zostały rozdziały dotyczące jego młodości i wieku dojrzałego, lecz do końca bohater
zostaje aktywnym i sprawnym mężczyzną. Zakończenie mnie zaskoczyło, choć z
drugiej strony – Robert Meissner właśnie na takie zasłużył całym swoim życiem.
Trudno
określić gatunek książki Jazdy na rydwanie,
ponieważ tu jest chyba wszystko. Prawdziwy misz-masz. W jednej powieści
czytelnik znajdzie biografię, powieść obyczajową, sensacyjną, erotyczną,
przygodową, łotrzykowską, thriller polityczny i szpiegowski, romans, a nawet są
fragmenty wierszy od Owidiusza przez Mickiewicza do Boy’a-Żeleńskiego. A wszystko
to osadzone w realiach historycznych XX wieku, choć autor zastrzega, że postaci
i wydarzenia historyczne są fikcją literacką. Z takiej mieszanki wyszła powieść
epicka napisana z dużym rozmachem. A w niej przypisy wyjaśniające wiele rzeczy.
Jazda na rydwanie jako debiut robi wrażenie na
czytelniku, z wielu powodów. Nie chce się wierzyć, że to debiut. W dodatku powieść
gwarantuje czytelnikowi długą i pełną emocji przejażdżkę rollercoasterem w
towarzystwie nietuzinkowej postaci – Roberta Meissnera.
Dziękuję autorowi za książkę.
Przeczytałem. Dziękuję za recenzję. Julian Hardy
OdpowiedzUsuńProszę. :)
UsuńTakie udane debiuty zawsze cieszą.
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńDobry debiut, tobpolowa sukcesu. Kusi mnie ten Misz-Masz gatunków. Jak będę miała chwilę wolnego czasu, to może sie skuszę ☺
OdpowiedzUsuńWarto się skusić. Będzie konkurs.
UsuńO tak...
OdpowiedzUsuń:)
Usuń