Tytuł:
Karmin
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka
Oprawa: miękka
Data wydania:
2017
ISBN: 978-83-7779-392-3
Większość książek jest i tak zbędna, przerośnięte ego
autorów, przekonanie, że muszą pozostawić coś po sobie. Teraz to naprawdę
łatwe. (s. 79)
Tak oto Agnieszka Meyer daje
pstryczka w nos debiutującym autorom. Mało tego, ona sama debiutuje powieścią Karmin, w której zamieściła te słowa.
Czy jej powieść jest zbędna? Czy ona sama musi zostawić coś po sobie z powodu
przerośniętego ego? Ja znam odpowiedzi na te pytania, a Wy wkrótce je poznacie.
Bohaterowie
powieści to głównie ludzie sztuki wykonanej własnymi rękoma, sztuki ginącej.
Czytelnik poznaje Maxa, który odnawia meble i tworzy ich reprodukcje. Selina pracuje
w najstarszej uczelni irlandzkiej, Trynity College jako konserwatorka sztuki o
specjalizacji papier i skóra. An co dzień ratuje zabytkowe stare księgi.
Wśród pięciu
milionów zgromadzonych tu woluminów czekał stary iluminowany rękopis, który
miał być obiektem jej pracy. Podobnie jak najsłynniejszy egzemplarz zbiorów,
iluminowaną Księgę z Kells. (s. 62)
Ten rzadki egzemplarz trafia
w ręce Seliny i staje się jej pacjentem, który będzie poddawany zabiegom
leczniczym. Młoda konserwatorka z Krakowa jest oczarowana starodrukami,
zafascynowana nimi i w nich zakochana, dzięki czemu i czytelnik czuje ów
zachwyt. Kilkaset lat temu manuskrypty były wręcz bezcenne, cenniejsze od życia
wielu śmiertelników, dla niektórych stanowiły sens życia. Kobieta traktuje je z
miłością, bardzo czule je dotyka, jakby je pieściła swoim delikatnym dotykiem.
Manuskrypty
zawsze przypominały jej zatopione w bursztynie owady. Albo skamienieliny
nieistniejących słów i znaczeń, oglądane przez współczesnych ludzi w muzeach.
(s. 70)
Ową Księgę napisano z wielkim przepychem. Jej bogactwo, wspaniałość,
nadzwyczajność jest zrozumiała dla nielicznych, którzy potrafią odczytać owe
dzieło, głównie obrazy. Autorka częściowo ukazuje pracę konserwatora papierów.
Odsłania przed czytelnikiem kilka tajemnic związanych z ich powstawaniem, zwłaszcza
toksycznych pigmentów. Przedstawia historię poligrafii w pigułce.
W Bibliotece Uniwersyteckiej
w Dublinie podczas wystawy starodruków Seline poznaje tajemniczego Davida
Ashera bez stałego adresu z powodu licznych podróży. Zaczyna się ich nietypowa
znajomość. David ma swój cel – szybko reanimować pacjentów trzymanych w sejfie.
Zleca Seline odnowienie swoich skarbów. Pierwszy jest unikat El Manuscripto de Astorga z 1624 roku. Tak
się zaczyna test na lojalność i dyskrecję. Tak się zaczyna niezwykła znajomość
z tajemniczym mężczyzną, pełna ciekawych rozmów, choćby na temat współczesnych
książek w wersji papierowej i elektronicznej, słowa czytanego, stanu
czytelnictwa:
Piękno
przyciąga. Dzisiejsze książki są jak wszystko inne: masowe, tanie i jednakowe.
I coraz więcej tych nowych, wirtualnych. (s. 78)
To prawda. I nad tym nie
będę się rozwodzić. W powieści Karmin główna
intryga rozgrywa się wokół książki i wokół miłości. Selina wpierw była z Maxem,
który nie wyobrażał sobie życia bez niej, a ona dzięki niemu przekraczała
własne ograniczenia. Związek rozsypuje się, ponieważ Selina nie mogła powiedzieć
prawdy. Potem związała się ona z Davidem.
Sama wiesz,
ludzie książek to romantycy. (s. 96)
Selina nie wie tak naprawdę,
kim jest jej nowy zleceniodawca, a zarazem partner – tajemniczy David. Możliwości jest kilka – ekscentryczny
bibliofil, elegancki oszust, narkoleptyk, wyrafinowany złodziej? Na pewno ma wiele
talentów. Prawdą o nim jest trudna do zaakceptowania. Z kolei w życiu Maxa
pojawia się Jess, a ich związek…
Pochodzenia się
nie wybiera. Ale pamiętać trzeba, mimo wszystko. (s. 15)
W Karmin każda postać jest ważna i każda ma do odegrania ważną rolę,
zaś wszyscy tworzą osobliwą konfigurację, taki kwadrat miłosny. O niektórych
wspomnieniach bohaterowie chętnie by zapomnieli, inne ocalili, bowiem każdy z
nich zmaga się z przeszłością, a ta czasami jest trudna do zaakceptowania.
Bohaterowie zmagają się także z trucizną, która zmieniła relacje między nimi. Ale
czy na zawsze…?
Powieść Agnieszki Meyer dotyka
problemu kosmopolityzmu. Współczesny świat to wioska globalna, w której podróżowanie,
przemieszczanie się z miejsca na miejsce jest na porządku dziennym. I tak jest
w świecie przedstawionym Karmin. Bohaterowie
wszędzie czują się dobrze, porozumiewają się w kilku językach. Szkoda, że zdarza
im się zapomnieć o sobie, a pewne sprawy odkładać na potem, na wieczne potem.
Karmin to
powieść wielowątkowa i wielopłaszczyznowa, a jej poszczególne warstwy odkrywa
się etapami. Bogactwo języka, zajmująca fabuła, intrygująca intryga, ciekawe rozmowy,
wspomnienia, barwne opisy, filozofowanie, sceny erotyczne, prawdy życiowe i
wskazówki znajdzie czytelnik w debiucie Agnieszki Meyer. A przy okazji dowie
się o wielkiej miłości wezyra Persji Abdula Kassema Ismaela. I może choć trochę
poczuje się jak uczony franciszkanin, Wilhelm z Baskerville, bohater powieści
Umberto Eco Imię róży…
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Świetny debiut. Polecam tę książkę wszędzie gdziekolwiek się da.
OdpowiedzUsuńI dobrze czynisz!
UsuńZachęcające :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej!
UsuńNo, no, no... ja chcę tę książkę i lubię karmin :)
OdpowiedzUsuńMarzenia dobra rzecz. :)
Usuń