Tytuł:
Lista marzeń
Tłumaczenie:
Katarzyna
Waller-Pach
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7818-409-6
Miłość,
która przekracza granice śmierci. W życiu trzydziestokilkuletniej Brett
Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem jest ambitny,
przystojny prawnik, a po śmierci matki ma odziedziczyć pakiet większościowy
firmy wraz ze stanowiskiem dyrektora. Jednak testament zmienia całe jej życie.
Okazuje się, że matka zaplanowała dla niej zupełnie nową drogę życiową. No,
może nie całkiem nową, bo zgodną z listą idealistycznych dziewczęcych
postanowień, którą Brett spisała kiedyś jako nastolatka. Czy aspiracje i
marzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości mogą pasować do dorosłej kobiety? O
tym właśnie opowiada "Lista marzeń".
Marzenia… któż ich nie ma? Dobrze, gdy choć połowa się spełni! A dziś właśnie o marzeniach, o Liście marzeń Lori Nelson Spielman, a właściwie liście marzeń głównej bohaterki – Brett Bohlinger, która jako 14-latka ją stworzyła, by zaraz potem zgnieść kartkę i wyrzucić ją do kosza. I zapomnieć na długie lata, o czym się marzyło jako dziecko.
Powieść
zaczyna się od stypy i rozpaczy Brett w pokoju mamy po jej śmierci. Kobieta
przez łzy wspomina swą rodzicielkę i sama pije drogiego szampana kupionego dla
nich dwóch na specjalną okazję. A potem robi z siebie widowisko przed całą
rodziną, teatralnie spadając ze schodów. Brett była najbardziej związana z matką
z całego rodzeństwa i to ona najbardziej przeżywała jej śmierć. Zaś na
odczytaniu testamentu przeżywa totalny szok! Z oburzenia nie może mówić.
Płacze, bo nie została prezesem wielkiej rodzinnej firmy kosmetycznej, czego
się cała rodzina spodziewała. Płacze, bo jako jedyna nie dostała spadku. Ona
dostała swoją "listę marzeń" z dzieciństwa, sprzed dwudziestu lat do
zrealizowania! Pogniecioną kartkę wyjętą z kosza przez matkę…
Na
tej liście znajduje się 20 marzeń. Różnych, różnistych – typowo dziewczęcych, ale
także bardzo dojrzałych. Wśród marzeń są: całować się z Nickiem Nicolem, być w
drużynie cheerliderek, wziąć udział w gonitwie z bykami, pomagać biednym, być
cudowną nauczycielką czy nauczyć się francuskiego. Spośród 20 marzeń 10 zostało
wykreślonych przez matkę Brett z powodu ich wykonania lub absurdalności i
opatrzonych odpowiednim komentarzem. Do listy marzeń dołączony był list od
matki. On też wywołuje w Brett skrajne emocje. Kobieta nie może zrozumieć,
postępowania matki. Jest zła. Już w drzwiach gabinetu młodego adwokata Brada
Midara dowiaduje się, że w ciągu miesiąca musi zrealizować jeden punkt, a w
ciągu roku wszystkie, jeśli chce dostać spadek. Brett jest wściekła na swoją
ukochaną matkę.
Bohaterka
przez kilka dni się miota, kombinuje, jak obejść testament albo oszukać w
realizacji marzeń, np. wypisanie czeku na jakieś towarzystwo pomagające biednym
ludziom miałoby załatwić sprawę punktu dwunastego. Wykonania testamentu ma
dopilnować ów prawnik, a po każdym dobrze wykonanym zadaniu – spełnionym marzeniu,
wręczyć jej właściwy list od matki. Od tej pory jej poukładane życie stanęło na
głowie.
Ale
Brett ma jeszcze inny problem, za co żyć. Matka nawet z nieba kieruje jej
życiem – bratowa zwalnia ją z rodzinnej firmy na polecenie teściowej, zaś
oszczędności szybko topnieją. Z chłopakiem Andrew też jej się niezbyt układa,
oddalili się od siebie. Rodzicielka nigdy nie lubiła tego mężczyzny, dlatego
Brett musi się naprawdę zakochać, bo dobre
duchy nie mogą zrobić za nas wszystkiego. Sami musimy mieć siły, żeby spełniać
swoje marzenia. Trzeba tylko znaleźć w sobie odwagę[1].
W
ciągu roku dużo się dzieje w życiu Brett. Zostaje nauczycielką, jednak jej
wrażliwość i dobre serce obracają się przeciwko niej – dzieciaki tymczasem często wykorzystują ludzi wrażliwych, szczególnie
kiedy rówieśnicy patrzą[2].
A serce nie sługa… musi się w kimś zakochać. Skoro nie jest to Andrew, to może
prawnik Brad albo terapeuta dr Garrett Taylor. A może naukowiec dr Herbert
Moyer albo nieznajomy pan Burberry, którego Brett widuje z rzadka i nie ma
możliwości nawiązania bliższego kontaktu z różnych przyczyn losowych?
Bohaterce
nie jest łatwo. Musi sama stanąć na nogi i coś zrobić ze swoim życiem. Nie ma
pracy ani narzeczonego, pozostaje tylko lista marzeń sprzed lat do
zrealizowania. Dorosłe życie Brett w dobrobycie zmienia się o 180 stopni.
Kobieta zaczyna realizować marzenia z wielkim lub mniejszym trudem. Jedne
realizują się przypadkiem, nad innymi trzeba solidnie popracować i nawet dać
się wygwizdać. Jej uczucia do matki to prawdziwa sinusoida – od oburzenia i
złości, kiedy trzeba wykonać niemalże absurdalne zadanie-marzenie, aż po wielką
miłość, zrozumienie i zaufanie, gdy po jego wykonaniu Brad odczytuje słowa listu
pełne ciepła, uznania, gratulacji i miłości, matczynej miłości. Bo któż zna
dziecko nie lepiej niż jego własna matka?
Już
po kilku stronach czytania Listy marzeń przypomniał
mi się film, a mianowicie PS Kocham Cię. Schemat
ten sam – ktoś bliski umiera i zostawia zadania do wykonania. Jednak powieść
Lori Nelson Spielman jest jedyna w swoim rodzaju, intryguje i wciąga. Mimo że
opowiada o śmierci bliskiej osoby, bólu i przemijaniu, to również o radości i
szczęściu, o spełnianiu marzeń, nawet tych mało realnych, i odnalezieniu sensu
życia. Napisana została w sposób lekki i wciągający. To lektura (nie) łatwa i
przyjemna, ale dotykająca ważnych ludzkich spraw. To książka z ważnym
przesłaniem. W prostych, przystępnych słowach wzrusza czytelnika, smuci, ale
też pociesza i daje nadzieję. Chusteczki dobrze mieć pod ręką. Bawi również,
głównie przy dialogach Brett i Brada. Pewne wydarzenia można przewidzieć, a
inne zaskakują. Zwłaszcza zakończenie! Oczywiście, jest happy end, ale jaki!
Lista marzeń to ciepła i
mądra książka, i to dla każdego niezależnie od wieku i płci czy zainteresowań!
Dlaczego? Bowiem to powieść nie tylko o realizacji marzeń, ale przede wszystkim
o odnalezieniu samej siebie, swego JA, o metamorfozie, o tym, co w życiu ważne.
Życie w luksusie wcale nie oznacza, iż jest to szczęśliwe życie, bowiem dobra
materialne nie gwarantują szczęścia. Do tego wniosku stopniowo i z każdym
marzeniem dochodzi Brett w trakcie przechodzenia wewnętrznej metamorfozy. I
czytelnik też zaduma się nad swym życiem, zrozumie, że może je zmienić, jeśli
tylko zechce.
Teraz
każdy z Was może stworzyć własną listę marzeń albo odkurzyć tę starą. A gdy nie
będziecie mogli zrealizować któregoś marzenia, przypomnijcie sobie o tej
książce i przeczytajcie ją jeszcze raz.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Myślę, że ta książka może mi się spodobać. W każdym razie już zapisałam sobie jej tytuł i poszukam.
OdpowiedzUsuńSzukaj, szukaj. Spełnisz swoje pierwsze marzenie ;)
UsuńKsiążka ta stoi na mojej półce już od dłuższego czasu... Muszę w końcu ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńU mnie też długo stała, ale się doczekała :)
UsuńTaka książka pomoże mi zapewne przypomnieć o dawnych marzeniach, chętnie po nią sięgnę,tematyka ciekawa !:)
OdpowiedzUsuńNie tylko pomoże Ci przypomnieć dawne marzenia, ale i "zmusi" do ich realizacji. Życze powodzenia ;)
UsuńOstatnio coraz częściej czytam książki polskich autorek, więc może i na tę się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Skuś, akurat przed świętami :)
UsuńMam czasem wrażenie, że moich marzeń nie uda się nigdy spełnić, choć nie są wygórowane. Nie wiem czy wyczerpałam już limit szczęścia czy to ja tak nieporadnie kroczę w życiu... Książkę przeczytam, może zmieni mój punkt widzenia...
OdpowiedzUsuńCzasami na realizację niektórych marzeń trzeba bardzo dużo czasu... Jako uczennica kl. V zakochałam się w starożytnej Grecji i chciałam stanąć na Akropolu. Udało mi się po ponad 20 latach!
Usuń