Tytuł:
Brzydula. Historia niekochanej
Tłumaczenie:
Krzysztof
Dworak
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-11-12221-5
Od
nędzy, przez szkołę, studia – sfinansowane przez pracę m. in. w charakterze
opiekunki nad obłożnie chorymi – dzięki własnym ambicjom i uporze do
prestiżowej elity prawników… Lecz jej kłopoty trwają… Matka mówiła jej, że jest
brzydka. Powtarzała to nieskończenie. Nie dawała jej żadnych radości i
szczęścia. Ale córka się nie poddawała…
Czarna okładka. Profil popiersia kobiety z czarnym workiem na głowie odsłaniającym tylko usta. U góry wielkie, czerwone litery krzyczące do wszystkich: BRZYDULA. Kto jest brzydki? Kim ona jest? To niekochana, autorka tejże historii. Poznajcie Constance Briscoe i jej opowieść o sobie samej – Brzydulę. Historię niekochanej.
Sam
tytuł jest zatrważający, a treść wręcz przerażająca. Już od pierwszej strony
powieści, od prologu czytelnik zostaje wciągnięty do koszmarnego dzieciństwa
czarnoskórej dziewczynki. Co musi się dziać w rodzinnym domu, aby 11-letnia
dziewczynka sama przyszła do Domu Dziecka i chciała się do niego dobrowolnie
zapisać?! Jak bardzo musiało jej być źle? Jak bardzo musiała być zdesperowana i
sponiewierana? Jaki koszmar przeżywała dzień po dniu, by po powrocie do domu po
nieudanym przyjęciu do Domu Dziecka wypić rozcieńczony płyn dezynfekujący, aby
pójść do nieba?
Wybrałam
domestos, bo zabija on wszelkie zarazki, a matka od dawna mi mówiła,
że jestem
zarazkiem. (s. 8)
Poznajcie
Constance Briscoe, bohaterkę, autorkę i narratorkę tej powieści, która swe
prawdziwe imię poznała przypadkiem w wieku 18 lat. Wcześniej rodzina zwracała
się do niej imionami Clear, Claire, Clare, ale matka i ojczym używali wulgaryzmów:
Brzydka, brudna, mała dziwka, kartoflana głowa, czarna suka, Panna
Siusiumajtka, Dziewczyna z Blizną. Szeroki "repertuar", sami
przyznacie. Kary, strach, groźby, fizyczne środki przymusu, okaleczanie to
chleb powszedni małej Clare.
Książka
ta to obraz niechcianego dziecka przez matkę. Jednak perfidia kobiety, która
urodziła Constance (jakoś trudno mi taką osobę nazywać matką, nawet pisząc o
niej) polegała również na tym, iż ta kobieta nie chciała też, żeby ktokolwiek
zajmował się jej córką. Dziewczynka była pozostawiona sama sobie od
najwcześniejszego dzieciństwa.
Większość dnia
trzymałam się na uboczu, wychodząc tylko wtedy, kiedy było to bezpieczne. (s.
177)
Dziewczynka
miała problem z nocnym moczeniem, które tylko było kolejnym pretekstem do następnych
aktów przemocy ze strony swej rodzicielki, nasilających się ataków. Constance
od małego musiała nauczyć się sztuki przetrwania, cwaniactwa, kombinowania,
radzenia sobie w różnych, trudnych sytuacjach. Uczyła się na własnych błędach i
kolejnych ranach, bliznach, obelgach. A przy tym musiała od małego sprzątać,
gotować dla całej wielkiej rodziny i szukać sobie pożywienia.
Nie byłam
głodna, byłam pełna głodu. (s. 178)
Okrutna
matka, takiż sam ojczym, ojciec niby jest, ale go nie ma, sąsiad o skłonnościach
pedofilskich, rodzeństwo, które jest faworyzowane przez matkę, a przy tym
udaje, że nie widzi aktów przemocy i cierpienia siostry, że wysługuje się nią i
wysyła w trudnych sprawach do konfrontacji z matką. Trudno się nie dziwić
stwierdzeniu głównej bohaterki:
Ten dom
przyprawiał mnie o mdłości. (s. 153)
Nie
będę opisywała aktów przemocy, bo i nie o to chodzi. Książka jest nimi
naszpikowana, a ich rozpiętość i różnorodność jest naprawdę imponująca.
Eskalacja rośnie z kolejnymi rozdziałami. Poruszają one czytelnika, ale i jakoś
wciągają, by czytać dalej, by dowiedzieć się więcej, by poznać losy małej
dziewczynki. Ja nie mogłam się oderwać od książki, mimo że jej czytanie nie
należało do przyjemności.
Jednak
jest też kilka chwil szczęścia w tym morzu nieszczęść. Znalezienie pracy,
satysfakcja z ciężko zarobionych pieniędzy, otrzymanie na Boże Narodzenie po
raz kolejny ukochanej lalki i bączka. To także spotkanie dobrych ludzi na swej
drodze. Taką dobrą duszą Constance była jej nauczycielka – pani Ania
Korczyński. To ona na jakiś czas stworzyła jej prawdziwy dom, wspierała w
trudnych chwilach i zagrzewała do walki z losem. Dziewczynka była uzdolniona i
pracowita. Dość wcześnie postanowiła zostać prawnikiem, być panią samej siebie,
a nauczycielka Ania zachęcała ją do tego słowami:
Możesz zajść
daleko. Wiec po prostu idź. (s. 232)
Możesz zrobić,
co tylko chcesz, jeśli naprawdę tego chcesz. (s. 236)
Siła
woli małej dziewczynki, która przeciwstawia się niesprawiedliwości na każdym
kroku, jest ogromna i świadczy o jej niezłomnym i prawym charakterze. Dla mnie
wzór do naśladowania.
Brzydka.
Historia niekochanej
to nie tylko traumatyczne wspomnienia samej autorki. Wkrótce po wydaniu książki
Constance dostała pozew do sądu o zniesławienie... Od matki… za oszczerstwa w
książce… w 4 akapitach… Po dwuletnich przygotowaniach do rozprawy rozpoczął się
10-dniowy proces. Relacja z tego procesu to druga część tej książki, 130 stron.
Bardzo dokładna relacja dzień po dniu, godzina po godzinie. Nie tylko gratka
dla członków palestry, ale i dla samego czytelnika z obnażania prawdy.
Zeznania
Carmen Briscoe, 74-letniej matki jedenaściorga dzieci, to obraz kochającej
kobiety i ukochanej córeczki Clare. Jej dwulicowość widać było z daleka, a jej
słowa przeczyły samym sobie. Kobieta po prostu w trakcie zeznań przekraczała
granice zdrowego rozsądku, a zaznaczam, ze była w pełni władz umysłowych. Jedno
z jej stwierdzeń:
Może chłopcy
trochę psocili, ale Blackie, pies, był w stanie utrzymać porządek, dopóki
mamusia nie wróciła. (s. 382)
Pies
utrzymuje porządek w domu pełnym dzieci! Tylko jakoś Constance w ogóle o nim
nie wspomniała w swoich wspomnieniach. Takich absurdów jest na pęczki. Zeznania
rodziny opowiadającej się po stronie ukochanej mamusi, świadkowie pozwanej, dokumenty
ze szpitala i ośrodka pomocy społecznej, artykuły i wywiady z gazet tuż po
wydaniu książki – to wszystko w relacji z rozprawy.
Historię
swego dzieciństwa autorka zaczęła opisywać w wieku 50 lat. Widocznie tyle czasu
musiało minąć, żeby móc zmierzyć się z koszmarami z dzieciństwa, z kochaną mamusią
i jej "ogromną miłością" do niej. Książka Constance to wspomnienia,
rodzaj pamiętnika. Poszczególne rozdziały opatrzone są tylko rokiem, aczkolwiek
jak sama autorka przyznała, mogła źle dopasować zdarzenie do konkretnego roku.
Jednak nie zmienia to faktu, że owe zdarzenie naprawdę miało miejsce.
Wydarzenia
i emocje – to przemawia do wyobraźni każdego czytelnika. Przemawia i poraża.
Poraża swym okrucieństwem, bezdusznością, psychicznym i fizycznym znęcaniem się
nad dzieckiem od jego wczesnego dzieciństwa. Który rodzic zmusza swe dziecko do
pracy ponad siły, bo każe sobie płacić czynsz? Mnie ręce wielokrotnie opadały w
trakcie czytania tej książki, serce krwawiło i zgrzytały zęby. Nie mieściło mi
się to w głowie takie dręczenie i poniżanie drugiego człowieka, zwłaszcza
własnego małego dziecka.
Czytanie wspomnień Constance Briscoe i relacji z
procesu to okropna historia oparta na faktach, ale i znakomita książka. Nie
tylko przytłacza ogromem cierpień i perfidii, wstrząsa naszym jestestwem, ale także
daje nadzieję na lepsze życie, gdy ma się marzenia i dąży do ich spełnienia.
Książka pochłania bez reszty, trudno się od niej oderwać mimo brutalnych
opisów. Prosty język. Często krótkie zdania obnażają prawdziwe oblicze mamusi,
jak ją nazywała Constance, a właściwie Clare. Nie ma tu patosu, ozdobników,
krokodylich łez czy też epatowanie strasznymi opisami. To przedstawienie faktów
z życia pewnej dziewczynki, która miała to nieszczęście urodzić się w rodzinie
Briscoe.
Książka
trzyma w napięciu od początku do końca. Przeraża, fascynuje, ale również
inspiruje. Gorąco polecam!
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Rany julek! Wystarczy że przeczytałam przytoczone przez Ciebie cytaty, zwłaszcza ten pierwszy i aż mi się włosy zjeżyły na głowie. To musi być naprawdę wstrząsająca książka. Chce koniecznie ją poznać.
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Na szczęście książka daje nadzieję i ma wydźwięk optymistyczny w ostatecznym rozrachunku.
UsuńMatko, ja również jestem przerażona. Takie książki zawsze mną wstrząsają i to bardzo...
OdpowiedzUsuńWstrząsa książka, ale i wciąga, bo chce się poznać zakończenie.
UsuńAle dobra recenzja. Świetnie zaprezentowałaś książkę. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńMuś, muś.
UsuńDziękuję :)
Mam teraz wielką ochotę przeczytać tą książkę. Lubię książki, które potrafią dać dużo do myślenia. A te cytaty są przerażające. Na pewno niedługo ją sobie kupię :))
OdpowiedzUsuńMoże najpierw poszukaj w bibliotece. Dobrze, że nie dałam bardziej szczegółowych cytatów, bo nie wiem, czy ktoś by się wtedy skusił na książkę.
UsuńŚwietne recenzja i taka obszerna, pełna cytatów.
OdpowiedzUsuńWidać, że Cię książka poruszyła i zainspirowała.
Już kiedyś czytałam o tej książce, ale sama nie wiem czy chciała bym wchodzić w zycie tej młodej kobiety.....
Chciałabyś, tylko jeszcze tego nie wiesz, ot co.
UsuńPodejrzewam, że moja biblioteka może ją mieć, bo jest w niej sporo książek tego typu....
UsuńWięc jednak popatrzę za nią...
I bardzo dobrze!
Usuń