sobota, 15 listopada 2014

Posłać dziecko do szkoły




Autor: Henry H. Neff
Tytuł: Gobelin. Księga I. Pies z Rowan
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
Wydawnictwo: Świat Książki
Seria: Gobelin
Tom: 1
Liczba stron: 381
Oprawa: miękka
Data wydania: 2009
ISBN: 978-83-247-1190-1


Imię dziecka, które otrzyma tego dnia do ręki broń, będzie znane w całej Irlandii, ale żywot jego będzie krótki... Max McDaniels prowadzi spokojne życie na przedmieściach Chicago. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia natrafia na tajemniczy celtycki gobelin. Odkrycie to prowadzi chłopca do Akademii Rowan, tajnej szkoły, gdzie czekają go niezwykłe przygody, fantastyczne stworzenia i intensywne szkolenie tylko dla wybrańców. Ale wszystko ma również mroczną stronę. Kiedy Max dowiaduje się, że na całym świecie znikają bezcenne dzieła sztuki i wyjątkowo uzdolnione dzieci, trafia w samo serce odwiecznej walki dobra ze złem. Żeby przetrwać będzie potrzebował wsparcia tajemnej siatki agentów i mistyków, genialnego kolegi z akademii i budzącej się w nim samym niepokojącej mocy.

Ostatnio sięgnęłam po książkę fantastyczną dla młodzieży – Henry’ego H. Neffa Gobelin. Księga I. Pies z Rowan. Jest to pierwszy tom serii Gobelin. Fantasy to zdecydowanie nie moje klimaty, młodzieżówka tak, lecz to blurb mnie bardzo zaintrygował ii celtycki znak na okładce. I się nie zawiodłam. Przepadłam dla świata i przeniosłam się do Rowan.
Tam trafia główny bohater, 12-letni Max McDaniels z Chicago, który pomyślnie przeszedł Standardową Serię Testów Kandydackich. Jednak zanim do tego doszło, w pociągu, w drodze do Instytutu Sztuki Max zauważa dziwnie wpatrującego się w niego mężczyznę z przerażającą parą niepasujących do siebie oczu. Potem już w muzeum w małej salce zobaczył niezwykły, celtycki gobelin – bardzo stary, wypłowiały, zakurzony, w którym nagle zaczynają ożywać nitki. W tym momencie chłopiec stał się celem sił Zła, choć o tym jeszcze nie wiedział. W drodze powrotnej Max znalazł w kieszeni tajemniczy list od dyrektor Gabrielle Richter, w którym była informacja, że o godz. 15.37 zarejestrował się jako kandydat…

Od tego momentu życie Maxa zmieniło się diametralnie. Został uczniem Akademii Rowan w Nowej Anglii i zamieszkał w tajemniczym Domostwie, w którym pokoje dobierają się same do lokatorów w czasie konfiguracji (od komnat królewskich po lochy czy piwnice). W ogóle w Rowan wszystko było tajemnicze, bowiem była to czarodziejska szkoła, a każdy jej uczeń ma zdolności mistyczne.
Uczniowie po zaaklimatyzowaniu się otrzymali plany zajęć. Ich dnie wypełnione były od rana do wieczora różnymi zajęciami. 10 lekcji dziennie, np. mistyka, wychowanie fizyczne, matematyka, nauki przyrodnicze, nauki humanistyczne, strategia, etykieta, języki obce (co tam angielski!), a do tego codzienna opieka nad podopiecznym, potem pokonywanie Trasy na różnych poziomach. Do nauki trzeba było solidnie się przykładać, bo uczniowie zdawali trudne egzaminy.
6-letnia nauka w szkole magii ma na celu przygotować kolejne roczniki do walki z Wrogiem. A ten staje się coraz silniejszy. Znikają kolejne uzdolnione dzieci, giną agenci, znikają bezcenne dzieła sztuki, a na świecie jest coraz więcej wieloków i szpiegów. Niewielu osobom można zaufać. Odwieczna walka dobra ze złem trwa. Wszyscy szukają Astarotha, głównego wroga, który nie został ostatecznie zgładzony.
A wracając do podopiecznych… to niezwykle rzadkie stworzenia, między innymi syryjski shedu, ryczek, garnkoryjek, ulu. W Sanktuarium podopieczni wybierali sobie opiekuna spośród wszystkich pierwszaków. Maxa wybrał Nick, lymrill z Czarnego Lasu. Od tej pory chłopiec co wieczór udawał się do Chatki Rozgrzewania, by opiekować się swoim podopiecznym, choć wpierw musiał się zapoznać z jego instrukcja obsługi (granatowa książeczka o lymrilrze). W Rowan sporo jest stworzeń. Czytelnik na pewno roześmieje się, czytając wypowiedzi gęsi Hanny oraz selkie Helgi i Friggi.
W tej szkole pierwszy rok nie ma lekko. Starsi koledzy dogryzają "kijankom" na różne sposoby. Szczególnie Alex szuka konfliktów z Maxem. Bójki zdarzają się w każdej szkole, także w szkole magii. Ale i tu zawiązują się przyjaźnie, rodzą się pierwsze miłości – wszystko, co typowe dla nastolatków ma miejsce w Rowan.
Książka ta wciągnęła mnie na całego, przeczytałam ją z zapartym tchem. Muszę pochwalić autorkę za kreację świata  przedstawionego i intrygującą fabułę. Nie ma tu opisu dnia za dniem, tylko najważniejsze momenty w życiu bohaterów i szkoły (mecz piłki euklidesowej mnie zafascynował). Akcja toczy się dynamicznie, a przy tym nie czuć przeskoków czasowych o kilka, kilkanaście tygodni. Wszechwiedzący narrator przedstawił wydarzenia i Rowan bardzo dokładnie.
Autorka stworzyła nietypowych bohaterów i obdarzyła ich różnymi cechami i umiejętnościami, wyraziście ich nakreśliła. Moją szczególną uwagę przykuł kucharski tandem – bezzębny, dwumetrowy ogr Bob o spokojnym uosobieniu oraz ohydna wiedźma Mamuśka o krokodylej paszczy, która wciąż ma ochotę zjadać ludzi, choć uważa się za zresocjalizowaną wiedźmę (by człowiek był bezpieczny musiał poddać się niuchaniu), a przy tym jest bardzo uczuciowa i elokwentna.
W trakcie lektury można się i pośmiać, i niejednokrotnie przerazić albo otworzyć buzię ze zdziwienia, a to dzięki plastycznym opisom, komunikatywnemu językowi i prostemu, swobodnemu stylowi. Umiejętne połączenie fantastyki, mitologii, sztuki, magii i przygodówki sprawiło, że ja na jakiś czas stałam się kijanką w Rowan. Szkoda tylko, iż miałam wydanie bez rysunków autora. Teraz poluję na kolejny tom.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

10 komentarzy:

  1. Chciałabym przeczytać tą książkę ze względu na całe to połączenie różnych gatunków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś aktualnie nie mam ochoty na fantastykę, ale cieszę się, że Tobie ta książka przypadła do gustu i to nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro pojawił się uśmiech, to warto zajrzeć do tego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ciekawie, a twoje słowa bardzo mnie do niej zachęcają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogromnie żałuję, że jak miałam naście lat, to takich książek nie miałam pod ręką. Teraz celuję jednak w inną tematykę, a wiem, że lata temu czytałabym tego typu książki z wypiekami na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, czasu nie wrócimy, ale możemy sięgnąć po książkę i przez jakiś czas poczuć się dzieckiem.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.