czwartek, 13 marca 2014

Nie święte garnki lepią



Autor: Liliana Fabisińska
Tytuł: Z jednej gliny
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Babie lato
Tom: 14
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-10-12592-7

Lena, Gośka, Marta… I Nora, która organizuje zajęcia z ceramiki, choć właściwie za bardzo się na tym nie zna. Ma tylko w pełni wyposażony warsztat, w którym pracował jej zaginiony w tajemniczych okolicznościach mąż. A przecież musi jakoś zarobić na utrzymanie pięciorga dzieci po tym, jak została zupełnie sama… Pierwsze spotkanie czterech kobiet nie należy do najbardziej udanych. Czy może być początkiem czegoś naprawdę wartościowego i trwałego? „Z jednej gliny” to powieść o przyjaźni zrodzonej w trudnych okolicznościach, ale przez to zdolnej przezwyciężyć wszelkie przeszkody.

Książkę Liliany Fabisińskiej Z jednej gliny otrzymałam w ramach współpracy z portalem KulturaOnLine. Dziękuję Alicji, jednej z redaktorek portalu, że mi zaufała i że mnie wciągnęła w współtworzenie portalu, czyli praktyki na KulturaOnBlog (tam są moje kulturalne artykuły). Chcąco niechcący spełniam swe jedno z marzeń bardziej profesjonalnie niż tylko z dzieciakami. I właśnie dziś debiutuję w roli recenzentki na zlecenie. ;)
Cztery kobiety, cztery charaktery, cztery historie, cztery różne światy. Bohaterki spotykają się u jedne z  nich w "Norce u Nory" na zajęciach z ceramiki. Sęk w tym, iż organizatorka za bardzo się na tym nie zna, choć ma w pełni wyposażony warsztat. Ale życie zmusiło ją do działania – musi zarobić na utrzymanie swoje i swoich 5 synów po tym, jak w tajemniczych okolicznościach odszedł od niej mąż. Na pierwszych zajęciach uczestniczki przedstawiają się, mówią o swoich oczekiwaniach i… pretensjach. Organizatorka tego ceramicznego zamieszania ucieka przestraszona z warsztatu pod pretekstem zaparzenia herbaty. Znika na dłuższy czas, a trzy kursantki czekają. W końcu biorą sprawy we własne ręce i stopniowo porządkują życie Nory z "Norki nr 7/9" (ktoś w międzyczasie zmienił nazwę), a przy okazji swoje.
Poznajcie cztery tak naprawdę samotne kobiety:

NORA – opuszczona przez męża, matka 5 chłopców, nielubiana przez teściową, nie radzi sobie z sobą samą i codziennymi problemami, wpada w depresję; jest bardzo bojąca i wycofana; tak jak jej ulubiona bohaterka, Scarlett O’Hara, o wszystkim woli myśleć jutro; cud, że zorganizowała kurs ceramiczny;
MARTA – bardzo zorganizowana mężatka, pracuje w zagranicznej firmie z grami komputerowymi i nie tylko; ma obsesję na punkcie zajścia w ciążę – odwiedza różnych lekarzy, cudotwórców, jasnowidzów, wielkiego mistrza reiki, uczęszcza na różnorodne kursy; wie wszystko o ciąży; robi po kilka testów ciążowych jednego dnia; jej PSM wytrzymuje tylko jej mąż;
GOŚKA – singielka z dzieckiem, ma córkę Cloe z Francuzem Claude-Olivierem i wciąż żyje złudzeniami, że on w końcu ściągnie je obie do Francji, do swej winnicy; z tego powodu żyje na walizkach, byle jak w małym mieszkanku, bo przecież zaraz się wyprowadzi; bardzo pomocna i obrotna, regularnie dokarmia rodzinkę Nory, dobra dusza zarażająca śmiechem;
LENA – najbardziej tajemnicza ze wszystkich (prawdę o niej poznajemy na końcu), prowadzi sprawę przeciwko Norze, ale trzyma to w sekrecie przed wszystkimi; rozwódka, ma perypetie z facetami – w ciągu 3 godzin potrafi spławić dwóch, bo… ta śmietana już jej opadła (s. 157).
Te cztery jakże różne kobiety połączyła najpierw glina. Wspólnie uczą się podstaw ceramiki i… przyjaźni. Po kilku tygodniach zaczynają mówić o sobie przyjaciółki. Niby każda z nich jest inna, a jednak ulepione są z tej samej gliny. I tu gratulacje dla autorki za przewrotny tytuł! Należy go rozumieć dosłownie i w przenośni.
Każda z bohaterek ma swoje problemy, ale odkąd poznały się na kursie ceramiki, pomagają sobie bezinteresownie; nawet potrafią wspólnie knuć przeciw jednej z nich, byle tylko osiągnąć cel i uratować koleżankę. Na pierwszy ogień poszła Nora. To Gośka otwiera jej oczy na temat kiszenia: Nie możesz udawać, że nic się nie stało. Rozpacz trzeba przeżyć, a nie kisić w środku. Pamiętaj, najważniejsze to nie kisić. Możesz krzyczeć, płakać, walić pięściami w ścianę. Ale nie kisić. Kiszenie zabija[1]. I Nora nieświadomie zaczyna postępować według motta Marty: Łap wszystko, co daje choćby cień nadziei[2], złapała wyciągniętą do niej dłoń, a dokładnie trzy dłonie.
Jak się potoczyły losy czterech bohaterek, musicie przekonać się sami. Przy okazji dowiecie się, w kim zakochał się Karolek, co się naprawdę stało z mężem Nory, co ma z Norą wspólnego ksiądz Marek.
Narracja w powieści prowadzona jest w 1. osobie naprzemiennie z punktu widzenia każdej z bohaterek. Często na jedno wydarzenie patrzymy z różnych perspektyw, a dzięki temu mamy pogłębiony rys psychologiczny postaci, postaci z krwi i kości. Akcja toczy się lekko i swobodnie, czasem przyspiesza, czasem zwalnia, raz można przewidzieć rozwój wydarzeń, a innym razem czytelnik jest zaskakiwany. Jednakże czasami w trakcie czytania akcja była ucinana i czytelnik został pozostawiony sam sobie, a chciałby poznać choćby reakcję Claude-Oliviera na zastawioną na niego pułapkę. Aż się prosi o dokończenie niektórych wątków bądź ich rozbudowanie, zwłaszcza w drugiej połowie powieści. Niekiedy bowiem były przeskoki czasowe między wydarzeniami, choć na początku były one dość szczegółowo opisywane.
Książka napisana jest prostym, lekkim, barwnym językiem. Czyta się ją przyjemnie i szybko, także ze względu na odpowiednią czcionkę, interlinię i marginesy (brawo dla wydawcy!). A i  okładka przyciąga spojrzenie czytelnika – cztery uśmiechnięte kobiety wpatrzone w ekran aparatu fotograficznego mimowolnie wywołują uśmiech na jego twarzy. I tak jest również w trakcie czytania zabawnych dialogów czy też opisów – czytelnik uśmiecha się nad książką. Poza tym jedna z bohaterek, Gośka, zaraża śmiechem. W jednym momencie można wręcz się popłakać ze śmiechu! Jak sama autorka mówi o swej powieści, to zwariowana historia z gliną w tle[3]. Przyznaję autorce rację.
Książka mimo swej lekkości, a może troszkę i banalności, jest bardzo dojrzała i mądra życiowo. Przyjaźń to jedna z najpiękniejszych i największych wartości w życiu człowieka, a siła babskiej przyjaźni jest wielka i może góry przenosić, o czym przekonały się bohaterki. Przyjaźń, bezinteresowna pomoc tak naprawdę niewiele kosztują, lecz wiele mogą i wielu osobom pomogą. Chcesz mieć przyjaciela? Na początek zaprzyjaźnij się z książką Liliany Fabisińskiej Z jednej gliny.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi

http://kulturaonline.pl/


Książka przeczytana w ramach wyzwań: 

http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/10/wyzwanie-polacy-nie-gesi-edycja-druga.htmlhttp://sylwuch.blogspot.com/p/grunt-to-okadka.html



[1] L. Fabisińska, Z jednej gliny, Warszawa 2014, s. 47.
[2] Ibidem, s. 127.
[3] Ibidem, s. 331.

4 komentarze:

  1. Bardzo mnie zaciekawiła ta książka. Wydaje się taka lekka, optymistyczna, jednocześnie na swój sposób dojrzała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Banalnie, ale z mądrością - można w sposób lekki pisać o wspaniałych rzeczach. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podobała. I nawet myślę nad lepieniem gliny :)

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.