Autor: Anna J. Szepielak
Tytuł:
Miłość w kolorze sepii
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-10-12552-1
KONKURS
URODZINOWY - TUTAJ
Piękna okładka powieści Anny J. Szepielak Wspomnienia w kolorze sepii od początku wołała mnie do siebie. Książkę przeczytałam w ciągu 2 dni, bo akcja i bohaterka Joanna tak mnie poruszyły. Do tego stopnia, że i ja miałam dziwne sny, że i ja (ponownie) wróciłam do szukania korzeni swoich rodzin… Teraz mam na to czas i już pierwszych odkryć dokonałam (obawiam się, że teraz będę mniej czytać, a więcej wertować internet i stare dokumenty).
Główna
bohaterka Joanna mieszka w małym miasteczku nad Czarnym Potokiem, gdzie wszyscy
się znają. Ostatnimi czasy nie wiodło jej się najlepiej – choroba ojca, strata
pracy, rozstanie z narzeczonym, a żyć trzeba. Jej wyroby rękodzielnicze
sprzedają się słabo, zajęcia fitness nie przynoszą kokosów. Ale Joanna jest
twarda i walczy z losem. Udowadnia jemu i sobie, że nad wszystkim panuje,
pragnie jedynie spokoju. Lecz dziwne, powtarzające się sny oraz obecność
tajemniczego Filipa ów spokój skutecznie burzą…
W
2012 roku miejscowa szkoła będzie obchodziła swoje stulecie. Z tej okazji organizowana
jest wystawa "Zapomniany świat naszych przodków". Mieszkańcy znoszą
różne cuda, dosłownie cuda, jakby chcieli przy okazji pozbyć się rupieci ze
strychu. W dodatku ciągle – jak nie w snach, to na jawie – pojawia się
tajemniczy Filip i spieszy kobiecie z pomocą. Niby mężczyzna znany Joannie, ale
niekoniecznie.
Nową
pasją kobiety stała się genealogia, bowiem jej siostra urodziła syna i na
chrzest Kacperka potrzebny był niebanalny prezent, a ciocia postanowiła namalować
drzewo genealogiczne. Z forum genealogicznego Joanna dowiaduje się, że antenaci
często ukrywali różne sekrety lub ubarwiali sobie życie. Błędy w dokumentach
mogą też wynikać z lenistwa lub
niekompetencji urzędników. Poszukiwania przodków to zajęcie na długi
czas i należy uzbroić się w cierpliwość. Joanna tworzy drzewo genealogiczne
swej rodziny, przegląda stare pamiątki i znajduje zdjęcie w kolorze sepii. To fotografia
jej babci ze Lwowa. Dzięki niej bohaterka cofa się w czasie i poznaje rodzinną
przeszłość, a czytelnik razem z nią. Ta przeszłość jest niezwykle barwna i
życiowa, a w jej tle wojny.
O
tej przeszłości czytelnik dowiaduje się z równolegle prowadzonej akcji w czasie
historycznym. Pierwsza połowa XX wieku (1903-1947) to ciężkie czasy dla każdego
niezależnie od wieku i wykształcenia. W dodatku konwenanse, zasady jaśnie
państwa, relacje międzyludzkie, poszanowanie dla rodziców i zgadzanie się z ich
wolą były ważniejsze od własnego widzimisię. Dbanie o wizerunek, zachowanie
pozorów, zapewnienie dobrego startu w życiu to wszystko tu jest, także
tajemnice rodzinne głęboko skrywane. A do tego czasy wojen, bieda i strach... Babka
Katarzyna jest już zaprawiona przez zawieruchy wojenne. Jej mądrość życiowa jest
imponująca i każdy się jej słucha:
Nie z takiej
gliny my ulepieni, jaka tobie po głowie chodziła. I niedobrze jest pchać się
tam, gdzie cię Pan Bóg nie postawił. Każdy ma swoje miejsce. (s. 108)
Przodkowie
Joanny przenosili się, podróżowali – wieś pod Radomiem, okolice Lwowa i sam Lwów,
Warszawa, Niemcy, Małopolska. Autorka przenosząc czytelnika w przeszłość,
informuje go o czasie i miejscu akcji. Snuje historie rodzinne dbając o
wszelkie szczegóły.
Jednak
to język jest największym atutem tej powieści moim skromnym zdaniem. Stylizacja
językowa nadaje wiarygodności postaciom z historii, jaśnie pana można od razu odróżnić
od chłopa po sposobie wyrażania się. Wypowiedzi bohaterów dostosowane są do
czasu i miejsca wydarzeń. Po prostu piękna polszczyzna! Autorka udowodniła, że
ma wiedzę historyczną i bardzo sprawny warsztat językowy. Ja się w nim rozsmakowałam.
Powieść
ma konstrukcję dwutorową. Czasy współczesne i historyczne prowadzone są
równolegle obok siebie. Narrator płynnie przemieszcza się między tymi wątkami i
ukazuje współczesne poszukiwania rodziny prowadzone przez Joannę oraz snuje
opowieść o jej przodkach, przedstawiając obrazy z ich życia. A one mogłyby być
historią wielu Polaków z tamtych lat, bo przedstawione realia historyczne znane
są wielu ludziom. Przeciwwagę dla tych trudnych i bolesnych wydarzeń
historycznych jest lżejsza część współczesna, która momentami wywołuje uśmiech
na twarzy czytelnika, lecz nie jest pozbawiona mądrych wątków.
Na
początku można się pogubić w bohaterach, kto jest kim, ale na końcu powieści
zamieszczone jest drzewo genealogiczne Joanny. Spora rodzinka, a jej członkowie
są bardzo różni, to niezwykłe i barwne postacie, tak jak i mieszkańcy
miasteczka. Jest też wątek miłosny. Anna,
Filip i były narzeczony Tomek to trójkąt z zawiłościami uczuciowymi.
Akcja
płynie własnym rytmem, w wakacyjny czas nawet niespiesznie. Nie ma zbyt wielu
zwrotów, ale kilka zabawnych scenek się znajdzie, oczywiście z udziałem głównej
bohaterki, lekko zakręconej osóbki. Trochę mnie zirytowało zakończenie powieści.
Otwarte, ale jak! Z jaką informacją! Czułam i nadal czuję niedosyt i chcę
jeszcze, chcę wiedzieć, co dalej!
Powieść
obyczajowa Anny J. Szepielak Wspomnienia w
kolorze sepii łączy teraźniejszość z przeszłością, współczesność z
tradycją, język współczesny z dawnym, pokazuje uniwersalne wartości i to, co
naprawdę jest ważne. Uświadomi czytelnikowi, jak ważna jest wiedza o przodkach,
skąd pochodzimy, kim jesteśmy; pozwoli odkurzyć pamiątki rodzinne i zachęci do
wszczęcia poszukiwań swych przodków. A przy tym pokaże siłę przyjaźni i przedstawi
ludzkie zagmatwane losy.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Tym razem jakoś nie jestem zainteresowana. Niby wszystko pięknie ładnie, ale fabuła w ogóle nie przykuła mojej uwagi.
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa.
UsuńCzytałam jedną książkę autorki i na tym nie poprzestanę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wiesz za co :)
I słusznie.
UsuńI nie ma za co ;)
Jestem skłonna przeczytać, tym bardziej, że nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki :))
OdpowiedzUsuńTo proponuję zacząć od "Młynu nad Czarnym Potokiem", to jakby poprzedniczka "Wspomnień", opowiada o przyjaciółce Joanny.
UsuńFajna recenzja. Mnie się też książka podobała, choć wolę wątki historyczne. Jesienią ma być podobno trzecia część cyklu i też niecierpliwie czekam, czy będzie tam coś o rodzinie Joanny.
OdpowiedzUsuńJustyna
Nie wiem. Ostatnio czytałam "Dworek pod Lipami" (recenzja wkrótce), słyszałam, że to miała być dalsza część, a wcale nie jest. Ale równie ciekawa.
UsuńCzytałam tą książkę i trochę się zdziwiłam, bo nie słyszałam o dalszym ciągu. Aż zajrzałam na bloga autorki.Wygląda, że "Dworek pod lipami" nie należy do żadnego cyklu. Numeracja jest tylko przy Młynie i przy Wspomnieniach. A okładki faktycznie ma cudne.
UsuńAle "wspomnienia" tak się zakończyły, że MUSI być kontynuacja :)
UsuńMnie urzekła ta piękna okładka. Książka już czeka na mojej półce na przeczytanie.
OdpowiedzUsuńKsiążki autorki mają ładne okładki, to prawda.
Usuń