wtorek, 14 lipca 2015

W swoim żywiole



Autor: Laura Łabno
Tytuł: Pan żywiołów
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 217
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7942-572-3



KONKURS URODZINOWY - TUTAJ 
 

Fantastyka to nie moja bajka, ale czasem zdarzy mi się przeczytać książkę z tego gatunku. Tym razem była to fantastyka dla młodzieży pióra Laury Łabno Pan żywiołów.
Prolog to legenda opowiadająca o dramacie pewnej rodziny w trakcie szalejącej burzy – mężczyzna zrzuca z klifu noworodka wprost do morza, a chwilę później kobieta rzuca się za nim w przepaść.
Sama akcja rozpoczyna się w londyńskim domu – 15-letni Dany opuszcza rodzinny dom po tragicznej śmierci matki, bo ciotka z wujkiem nie mogą się nim zająć. Dowson zawodzi chłopca do Folestone, do nowej opiekunki Elderey Duan i uprzedza go słowami:
Bądź gotów na jeszcze wiele zaskoczeń. (s. 13)
Te słowa są prorocze. Rzeczywiście Dany jest ciągle zaskakiwany, co wywołuje w nim różne skrajne emocje. Chłopak nawet jest bliski wpadnięciu w obłęd, bo informacje o nim samym i nowym otoczeniu potrafią zwalić z nóg. I to dosłownie. Zanim Dany zaczął rozmowę ze swoją opiekunką, do pokoju wpadła dwójka nastolatków rzucająca czymś do siebie i zanosząca się śmiechem. Od chłopaka Dany dowiaduje się, że jest czarodziejem i… mdleje.

Okazuje się, że jego nowy dom to dom rodzinny jego matki, skrywający w sobie wiele rodzinnych sekretów. To też szkoła dla… wybryków natury, czyli 15-latków, którzy posiadają niezwykłe, magiczne zdolności. Tu przez 4 lata zgłębiają oni swoją wiedzę ogólną  oraz uczęszczają na lekcje magii. I wszystko było by dobrze, toczyło się normalnym rytmem roku szkolnego, gdyby nie dziwne sny Dany’ego i znikanie uczniów. Chłopiec próbuje rozwiązać zagadkę z nowymi znajomymi, a przy tym odkrywa sekrety rodzinne. Nikt nie zdaje sobie sprawy, jak niebezpieczeństwo grozi im wszystkim…
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą niepozorną dość powieścią. Wprawdzie to nie moje klimaty, ale dałam się im porwać i oczarować. Opisana historia mnie wciągnęła w wir czytania. Autorka stworzyła interesującą fabułę dla młodzieży. W trakcie czytania opisu szkoły przed moimi oczami pojawiła się akademia pana Kleksa, a potem zaś Hogwart. Wprawdzie to dość odległe skojarzenia, ale jest szkoła i jest magia.
Jednak ta historia osadzona jest w czasach współczesnych, tylko dotyczy młodych ludzi dziedziczących pewne magiczne zdolności. Owe zdolności odkrywane są u każdego ucznia przez specjalistyka. To on wykrywa specjalizację i aktywuje czarodziejską moc ucznia. Następnie uczeń ją rozwija na specjalnych indywidualnych lub grupowych czarodziejskich lekcjach.
Bohaterami tej powieści są przede wszystkim 15-letni uczniowie: Dany, jego kuzyn Matt, kuzynka Rosalie, jej przyjaciółka Theo oraz Celia, nieśmiała półwampirzyca. Zachowują się oni jak typowi nastolatkowie: śmieją się, przekomarzają, kumplują, wspólnie spędzają wolny czas i powoli zakochują. Czytelnik od razu nawiązuje z nimi nić sympatii i należy do ich paczki. Z kolei dorośli przeważnie są ukazywani w tle wydarzeń. 
Najwięcej wiemy o Dany’m, razem z nim przeżywamy huśtawkę emocji i poznajemy szkołę. Towarzyszymy mu w trakcie wykrywania specjalizacji, podczas lekcji magii, razem z nim śnimy niezwykłe sny i uczestniczymy w nie zawsze bezpiecznych wydarzeniach…  
Książkę czytało mi się szybko i przyjemnie. Język jest prosty w odbiorze i komunikatywny. Pojawiają się neologizmy związane z magią (infratomediantka), a niektóre słowa są pogrubione dla podkreślenia wagi ich znaczenia. Ale do jednego słowa się przyczepię – legenda. Nie będę zdradzać szczegółów treści, tylko nadmienię, że ja użyłabym słowa opowieść, historia…
Akcja stopniowo się zagęszcza i podnosi poziom adrenaliny, lekki nastrój związany z przybyciem nowego ucznia i odnalezienia rodziny zamienia się w nastrój grozy, tajemniczości. Akcja przyśpiesza dopiero pod koniec pierwszej połowy, kiedy w dziwnych okolicznościach znika jedna z uczennic. Wydało mi się, że to trochę późno i czuję pewien niedosyt. Mam wrażenie, jakby zostały zachwiane proporcje tekstu. Albo to ja w trakcie czytania miałam większe oczekiwania co do treści. Rozbudowałabym opisy dotyczące magii w szkole (przybliżyć czytelnikowi lekcje magii i niezwykłe zdolności uczniów) oraz rozciągnęłabym w czasie akcję związaną ze znikaniem uczniów i rozwiązywaniem tejże zagadki. Po prostu chcę jeszcze! Bo i tych żywiołów trochę za mało było. A otwarte zakończenie pozwala mi sądzić, że będzie kontynuacja, bo pewności nie mam.
Pan żywiołów to lekka fantastyka dla młodzieży połączona z przygodówką, która przenosi czytelnika do współczesnej szkoły magii dla nastolatków oraz skłania młodego człowieka od odkrywania zagadek z własnej przeszłości oraz przeszłości rodziny.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

8 komentarzy:

  1. Wyjątkowo zaintrygowała mnie ta książka i chyba dam jej szansę. W każdym razie tytuł już zapisałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ona zaintrygowała, a ja z fantastyką raczej na bakier jestem...

      Usuń
  2. Wygląda na to,że to całkiem niezła pozycja. Może zbyt pochopnie nie dałam jej szansy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami lepiej nie wierzyć blurbom i po prostu zacząć czytać. W trakcie lektury okaże się, czy warto, czy nie.

      Usuń
  3. Niby książka dla młodzieży, a mnie zainteresowała jej fabuła. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio coraz bardziej przekonuję się do książek dla młodzieży. Za moich młodzieżowych czasów takiego wyboru powieści nie było.

      Usuń

  4. Dość ciekawa okładka, intrygujący opis, chyba się skuszę.
    http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę tę możesz wygrać u mnie w konkursie urodzinowym: http://atramentowomi.blogspot.com/2015/07/konkurs-urodziny-u-rodziny.html

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.