Tytuł:
Pan żywiołów
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 217
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7942-572-3
KONKURS
URODZINOWY - TUTAJ
Fantastyka
to nie moja bajka, ale czasem zdarzy mi się przeczytać książkę z tego gatunku.
Tym razem była to fantastyka dla młodzieży pióra Laury Łabno Pan żywiołów.
Prolog
to legenda opowiadająca o dramacie pewnej rodziny w trakcie szalejącej burzy –
mężczyzna zrzuca z klifu noworodka wprost do morza, a chwilę później kobieta
rzuca się za nim w przepaść.
Sama
akcja rozpoczyna się w londyńskim domu – 15-letni Dany opuszcza rodzinny dom po
tragicznej śmierci matki, bo ciotka z wujkiem nie mogą się nim zająć. Dowson
zawodzi chłopca do Folestone, do nowej opiekunki Elderey Duan i uprzedza go
słowami:
Bądź gotów na jeszcze
wiele zaskoczeń. (s. 13)
Te
słowa są prorocze. Rzeczywiście Dany jest ciągle zaskakiwany, co wywołuje w nim
różne skrajne emocje. Chłopak nawet jest bliski wpadnięciu w obłęd, bo informacje
o nim samym i nowym otoczeniu potrafią zwalić z nóg. I to dosłownie. Zanim Dany
zaczął rozmowę ze swoją opiekunką, do pokoju wpadła dwójka nastolatków
rzucająca czymś do siebie i zanosząca się śmiechem. Od chłopaka Dany dowiaduje
się, że jest czarodziejem i… mdleje.
Okazuje
się, że jego nowy dom to dom rodzinny jego matki, skrywający w sobie wiele
rodzinnych sekretów. To też szkoła dla… wybryków natury, czyli 15-latków,
którzy posiadają niezwykłe, magiczne zdolności. Tu przez 4 lata zgłębiają oni
swoją wiedzę ogólną oraz uczęszczają na
lekcje magii. I wszystko było by dobrze, toczyło się normalnym rytmem roku
szkolnego, gdyby nie dziwne sny Dany’ego i znikanie uczniów. Chłopiec próbuje
rozwiązać zagadkę z nowymi znajomymi, a przy tym odkrywa sekrety rodzinne. Nikt
nie zdaje sobie sprawy, jak niebezpieczeństwo grozi im wszystkim…
Jestem
bardzo pozytywnie zaskoczona tą niepozorną dość powieścią. Wprawdzie to nie
moje klimaty, ale dałam się im porwać i oczarować. Opisana historia mnie
wciągnęła w wir czytania. Autorka stworzyła interesującą fabułę dla młodzieży.
W trakcie czytania opisu szkoły przed moimi oczami pojawiła się akademia pana
Kleksa, a potem zaś Hogwart. Wprawdzie to dość odległe skojarzenia, ale jest
szkoła i jest magia.
Jednak
ta historia osadzona jest w czasach współczesnych, tylko dotyczy młodych ludzi
dziedziczących pewne magiczne zdolności. Owe zdolności odkrywane są u każdego
ucznia przez specjalistyka. To on wykrywa specjalizację i aktywuje
czarodziejską moc ucznia. Następnie uczeń ją rozwija na specjalnych
indywidualnych lub grupowych czarodziejskich lekcjach.
Bohaterami
tej powieści są przede wszystkim 15-letni uczniowie: Dany, jego kuzyn Matt,
kuzynka Rosalie, jej przyjaciółka Theo oraz Celia, nieśmiała półwampirzyca. Zachowują
się oni jak typowi nastolatkowie: śmieją się, przekomarzają, kumplują, wspólnie
spędzają wolny czas i powoli zakochują. Czytelnik od razu nawiązuje z nimi nić
sympatii i należy do ich paczki. Z kolei dorośli przeważnie są ukazywani w tle
wydarzeń.
Najwięcej
wiemy o Dany’m, razem z nim przeżywamy huśtawkę emocji i poznajemy szkołę.
Towarzyszymy mu w trakcie wykrywania specjalizacji, podczas lekcji magii, razem
z nim śnimy niezwykłe sny i uczestniczymy w nie zawsze bezpiecznych
wydarzeniach…
Książkę
czytało mi się szybko i przyjemnie. Język jest prosty w odbiorze i
komunikatywny. Pojawiają się neologizmy związane z magią (infratomediantka), a
niektóre słowa są pogrubione dla podkreślenia wagi ich znaczenia. Ale do
jednego słowa się przyczepię – legenda. Nie będę zdradzać szczegółów treści,
tylko nadmienię, że ja użyłabym słowa opowieść, historia…
Akcja
stopniowo się zagęszcza i podnosi poziom adrenaliny, lekki nastrój związany z
przybyciem nowego ucznia i odnalezienia rodziny zamienia się w nastrój grozy,
tajemniczości. Akcja przyśpiesza dopiero pod koniec pierwszej połowy, kiedy w
dziwnych okolicznościach znika jedna z uczennic. Wydało mi się, że to trochę
późno i czuję pewien niedosyt. Mam wrażenie, jakby zostały zachwiane proporcje
tekstu. Albo to ja w trakcie czytania miałam większe oczekiwania co do treści.
Rozbudowałabym opisy dotyczące magii w szkole (przybliżyć czytelnikowi lekcje
magii i niezwykłe zdolności uczniów) oraz rozciągnęłabym w czasie akcję
związaną ze znikaniem uczniów i rozwiązywaniem tejże zagadki. Po prostu chcę
jeszcze! Bo i tych żywiołów trochę za mało było. A otwarte zakończenie pozwala
mi sądzić, że będzie kontynuacja, bo pewności nie mam.
Pan żywiołów to lekka fantastyka dla
młodzieży połączona z przygodówką, która przenosi czytelnika do współczesnej
szkoły magii dla nastolatków oraz skłania młodego człowieka od odkrywania zagadek
z własnej przeszłości oraz przeszłości rodziny.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Wyjątkowo zaintrygowała mnie ta książka i chyba dam jej szansę. W każdym razie tytuł już zapisałam.
OdpowiedzUsuńMnie ona zaintrygowała, a ja z fantastyką raczej na bakier jestem...
UsuńWygląda na to,że to całkiem niezła pozycja. Może zbyt pochopnie nie dałam jej szansy ;)
OdpowiedzUsuńCzasami lepiej nie wierzyć blurbom i po prostu zacząć czytać. W trakcie lektury okaże się, czy warto, czy nie.
UsuńNiby książka dla młodzieży, a mnie zainteresowała jej fabuła. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio coraz bardziej przekonuję się do książek dla młodzieży. Za moich młodzieżowych czasów takiego wyboru powieści nie było.
Usuń
OdpowiedzUsuńDość ciekawa okładka, intrygujący opis, chyba się skuszę.
http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/?m=1
Książkę tę możesz wygrać u mnie w konkursie urodzinowym: http://atramentowomi.blogspot.com/2015/07/konkurs-urodziny-u-rodziny.html
Usuń