wtorek, 19 stycznia 2016

Motylem byłem...



Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Motylek
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Lipowo
Tom: 1
Liczba stron: 607
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7839-695-6

Prawdziwa zima z zaspami śnieżnymi to sceneria akcji kryminału Motylek Katarzyny Puzyńskiej, pierwszego tomu sagi kryminalnej Lipowo. To właśnie w tej miejscowości, w mazurskiej wsi niedaleko Brodnicy rozgrywają się wydarzenia w drugiej połowie stycznia 2-13 roku.
Weronika Nowakowska, tuż po rozwodzie z policjantem przeprowadziła się z Warszawy do Lipowa i zamieszkała w starym dworku Bojarskich. Liczyła na ciszę i spokój, a tymczasem trafiła w centrum makabrycznych wydarzeń. Fryzjerka w czasie porannego spaceru znalazła ciało zakonnicy. Początkowa klasyfikacja zbrodni, że to wypadek, szybko zostaje zamieniona na morderstwo z premedytacją. Ktoś zabił nieznaną nikomu zakonnicę i upozorował wypadek. Do akcji wkraczają policjanci z posterunku w Lipowie. Ich działania szybko muszą przynieść rezultaty, gdyż kobietom ze wsi grozi niebezpieczeństwo, gdy kolejna z nich zostaje odnaleziona martwa.
Podwójne morderstwo w spokojnej dotąd wsi to nie tylko powód do strachu i plotek, to też powód do jak najszybszego ujęcia sprawcy lub sprawców. Ofiary łączy jedno – płeć. I nic poza tym. Czy aby na pewno?
Tego typu zbrodnia to dla lipowskich policjantów zupełna nowość, ale z pełnym zaangażowaniem przystępują do czynności policyjnych.
Miejsce popełnienia przestępstwa prawie zawsze miało znaczenie i mogło stać się punktem wyjścia do dalszych rozważań. (s. 95)
Daniel Podgórski, szef miejscowej policji, za zgodą prokuratora z Brodnicy kieruje śledztwem. Nie ma doświadczenia w tego typu sprawach, ale ma chęci i wiedzę teoretyczną. Postępuje zgodnie z zasadami, rozdziela zadania między swych podwładnych: Marka Zarębę, Janusza Rosoła i Pawła Kamińskiego oraz przydziela je także swojej matce, która odpowiada za policyjny sekretariat. Każdy z policjantów ma porozmawiać z mieszkańcami Lipowa z wydzielonego rewiru, bowiem:
Ktoś zawsze coś wie. (s. 127)

Choć w tej wsi czasami bardziej liczyły się pozory niż prawda. Okazuje się, że więcej niż policja wie autor bloga „Nasze Lipowo”. Jego wpisy na blogu są już nie tylko plotkarskie, ale coraz bardziej sensacyjne, a nawet niebezpieczne dla samego autora. Wyścig z czasem trwa. Gdy sprawy się bardzo komplikują, do pomocy w rozwiązaniu spraw policjantom z Lipowa zostaje przydzielona komisarz Klementyna Kopp z Brodnicy, sławna z ilości rozwiązanych spraw i nie tylko z tego. Nie ma zbrodni idealnych, dlatego liczy się każda hipoteza, każdy trop, nawet najmniej pozorny, bowiem pani komisarz uważa, iż:
Wcześniej czy później każdy zabójca popełni błąd. Każdy. (s. 420)
Powieść mimo sporej objętości (ponad 600 stron) czyta się naprawdę szybko, także dzięki dobrej czcionce i interlinii. Akcja wciąga w swe zawiłe meandry niczym bagno swą potencjalną ofiarę, zwroty akcji burzą czasem śledztwo i wprowadzają w błąd. Policjanci i czytelnik mają nie lada zagwozdkę, kto stoi za morderstwem dwóch kobiet. Stopniowo odkrywane są kolejne mroczne tajemnice zarówno ofiar, jak i mieszkańców spokojnego dotąd i nudnego Lipowa. Okazuje się, że praktycznie każdy ma coś na sumieniu, nikt nie jest krystalicznie czysty, każdy jest człowiekiem popełniającym błędy. Dzięki temu wykreowani bohaterowie wydają się wychodzić z kart powieści jak żywi ludzie, bardzo podobni do nas samych, czytelników.
Autorka porozdzielała między bohaterów wady i przewiny, nie oszczędziła przy tym policjantów, którzy z założenia powinni mieć czyste kartoteki. Czytelnik przeczyta o przemocy domowej, o niewydolności wychowawczej rodziców, o pozorach rodzinnych, o zdradzie, o narkotykach i lekach bez recepty, o lokalnej grupie przestępczej, o nastolatkach i ich wchodzeniu w dorosłość, o tajemnicach z przeszłości tej bliższej i tej dalszej. Słabość do ciasta jest tu chyba najmniejszym grzeszkiem. Każdy ze swoimi tajemnicami-słabościami radzi sobie jak umie i na ile umie. Dziękuję autorce za tak wykreowane postaci i za… wzrost dwojga bohaterów, choć Weroniki nie był dokładnie podany. Lecz Daniel i jego całe 198 cm robi na mnie wrażenie. 
A w tym wszystkim tytułowy motylek, który fruwa sobie po kartach powieści i przysiada od czasu do czasu, aby opowiedzieć swoją historię, aby podzielić się swoimi myślami, planami, marzeniami. Te krótkie rozdziały wkomponowane są w główną akcję powieści i zaczynają się w roku 1950, kiedy to Marianna, niewykształcona, lecz piękna dziewczyna ze wsi, rozpoczyna pracę w mieście jako opiekunka i poznaje doktora.
Motylek przypomina mi pod wieloma względami sagę kryminalną Camilli Läckberg. Oprócz wątku kryminalnego rozbudowana jest sfera społeczno-obyczajowa. Czytelni poznaje wieś, przechadza się jej ulicami i ścieżkami po okolicznym lesie, poznaje poszczególnych mieszkańców, ich mentalność i codzienne życie od podszewki. Z drugiej strony komisarz Klementyna Kopp kojarzyła mi się z Lisabeth Salander z Millennium Stiega Larsona, tylko w starszej wersji. Też jest niska, szczupła, wytatuowana, ekscentryczna, stroniąca od ludzi, która ma swoje metody śledcze i specyficzny sposób wysławiania się („Stop. Czekaj.”), nie mówiąc o stroju i zachowaniu.
Ale mam jeden zarzut – w dzisiejszych czasach komisariaty na wsiach prawie nie istnieją. Nawet u mnie w dużej wsi gminnej już kilka lat temu został zlikwidowany posterunek policji, a tymczasem w powieści, we wsi nie tylko jest komisariat, ale zatrudnia 4 policjantów i jedną sekretarkę. Jak na spokojną wieś, w której ewentualnie dochodzi do przemocy domowej, nadmiernego spożycia alkoholu, bójek to naprawdę spora obsada. No ale na kartach powieści wszystko jest możliwe.
Polecam wszystkim debiut Katarzyny Puzyńskiej, w sam raz na teraz, na zimową scenerię, by jeszcze bardziej wczuć się w klimat Motylka i zadrżeć nie tylko z zimna.


Książka przeczytana w ramach wyzwań:

10 komentarzy:

  1. A kolejne tomy jeszcze lepsze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś zaczęłam czytać drugi w autobusie, a potem w przychodni. Ludzie się gapili, a ja czytałam grube tomiszcze :)

      Usuń
  2. Interesująco zachęcasz...ten motylek najbardziej mnie tu pociąga. Jak znajdę w bibliotece dam szansę...może poczytam w tym roku więcej kryminałów. Zauważam tu również rozbudowaną obyczajową część książki a to mnie w kryminałach bardzo pociąga....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobra książka, to trzeba zachęcać :)
      Lubię rozbudowane tło obyczajowe w kryminałach, o ile jest ciekawie rozbudowane i realistycznie, stąd to skojarzenie z kryminałami Camilli Lackberg.

      Usuń
  3. Muszę w końcu przeczytać debiut tej autorki. Czytam o tej książce same dobre recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna seria, właśnie czytam "Utopce".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja biblioteka dopiero będzie zamawiać "Utopce".

      Usuń
  5. mam tę książkę w swoich najbliższych planach.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.