wtorek, 3 maja 2016

Cześć! Co słychać?



Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Cześć, co słychać?
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 315
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8075-092-0




Jaki ten świat skomplikowany! I wiesz, co jest najgorsze? 
Że sami go sobie komplikujemy. Sami jesteśmy kowalami swego losu, a potem narzekamy na ten los! (s. 213)
W ramach Book Touru organizowanego przez Ona czyta dotarła do mnie najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz Cześć, co słychać? I to w dniu swojej premiery! Najpierw dorwała się moja Mama… Potem ja.
Maj ubiegłego roku. Niejaka Agnieszka zamieszcza na Facebooku  post przypominający o tym, że właśnie mija 20 lat od ich matury. To przypomina Zuzannie, jednej z przyjaciółek Agnieszki, pierwszą miłość do Pawła Szadzińskiego zwanego Pablem. 39-letnie kobiety postanawiają się spotkać, poplotkować i odświeżyć przyjaźń. Na spotkaniu okazuje się, że każda z nich ma poukładany swój świat, żyje o swojemu. W pewnym momencie pada imię Pablo. Od tego chwili Zuzanna, główna bohaterka, nie przestaje myśleć o swej dawnej miłości, choć życie rodzinne ma ułożone, jest szczęśliwa z mężem Wojtkiem i dwoma córeczkami.
Po wielu rozterkach poprzeplatanych pięknymi wspomnieniami Zuza postanawia przyjąć Pabla do znajomych na FB. Zostawia mu też wiadomość, zaczynającą się od słów: „Cześć, co słychać?”. Świadomie, nieświadomie, a może podświadomie otworzyła puszkę Pandory.
Jedna wiadomość na Facebooku o treści: „Cześć, co słychać?” otworzyła pudełko z fajerwerkami. (s. 247)
To, co później działo się w życiu Zuzanny i jej bliskich, to mały Armagedon. I jak wielokrotnie potem bohaterka sobie wypominała, czasami lepiej sobie narysować motyle niż je poczuć w brzuchu. No ale… każda podjęta decyzja ma swoje skutki, które są przyczynami kolejnych decyzji. Tworzy się łańcuch świadomych decyzji i spontanicznych, który często trudno przerwać jedną rozsądną decyzją, jednym cięciem. W ostatecznym rachunku dochodzi do tego, że Zuzanna swe 40-ste urodziny spędza samotnie. A nie, przepraszam. Spędza je z winem.
Człowiek jednak ma w sobie coś takiego, że lubi sięgać po rzeczy, których nie powinien dotykać. (s. 110)

Zakazany owoc lepiej smakuje, czyż nie? Ale żołądkowi niekoniecznie może przypaść do gustu. Autorka po raz kolejny udowadnia, że jest świetną obserwatorką otaczającej nas rzeczywistości. Fabuła powieści jest bardzo życiowa i wielokrotnie przez los powtarzana w realnym świecie, lecz dla mnie najważniejsze są spostrzeżenia, refleksje, mądrości życiowe i oczywiste oczywistości.
W połowie życia ludzie są zdolni do najbardziej zaskakujących posunięć, czasem zupełnie nie pasujących do ich osobowości. Przełamują rutynę, wyłamują się z do tej pory uznawanych przez siebie zasad i norm. Również tych moralnych. (s. 13-14)
Okazuje się, że ten ostatni rok przed czterdziestką każdą z przyjaciółek czymś zaskoczył, pokazał, że to on rządzi i steruje ich życiem, i już mniej ważne było, że zaskoczył je pozytywnie lub negatywnie. I muszę przyznać, że w moim życiu też w tym ostatnim roku sporo się dzieje… Ta książka stała mi się bliska szczególnie ze względu na pewien liczbowy wątek. Autorkę, główną bohaterkę i mnie łączy ten sam rocznik. Tak, tak, metryki nie oszukam, dlatego też wyjątkowo mocno odczułam pewne aspekty życiowe poruszone w powieści przez autorkę. I z tego też powodu uważam, że kobiety poniżej 35 roku życia nie do końca właściwie odbiorą przesłanie tej powieści. Wiek ma swoje prawa! ;) Ot, kryzys połowy życia ;)
Autorka porusza też temat zdrowotny. Owszem, wiek ma swoje prawa, lecz także obowiązki. Ciało się starzeje, chorób dookoła mnóstwo, dlatego tak ważne są badania profilaktyczne. Jak sama Zuzanna przed sobą przyznała:
Wystarczającym powodem, by się badać było to, że jestem kobietą. Prawie czterdziestoletnią kobietą. I chcę żyć na tym świecie po prostu jak najdłużej. Dla dzieci, dla niego i dla siebie. (s. 89-90)
Tak, trzeba czasami zatrzymać się na chwilę i zająć sobą, swoim zdrowiem, swoją rodziną i bliskimi, bo w tym świecie pędzącym z szybkością światła ludzie gubią siebie samych:
We współczesnej gonitwie tak mało mamy czasu, by spokojnie pomieszkać. Dbamy o te swoje mieszkania niczym królestwa, a tak naprawdę jedynie tam śpimy. Kupujemy kwiaty, obrazy i bibeloty tylko po to, by cieszyły nasze oczy przez te kilka minut dziennie. (s. 83)


Bieżącej akcji w tej powieści jest niewiele, dosłownie ciut ciut. To głównie wspomnienia z ostatniego roku życia Zuzy, w które wplotła wspomnienia sprzed ponad 20 lat dotyczące jej pierwszej miłości. Wspomnieniowa powieść szkatułkowa, która nieco się snuje. Akcja zdecydowanie zyskałaby na dynamiczności, gdyby wspomnienia dotyczyły tylko okresu szkoły średniej i studiów, a bieżące wydarzenia rozgrywały się w ciągu roku, tak znamiennego dla Zuzanny.
Nad językiem i stylem pani Magdy nie będę się rozwodzić, książka po  prostu sama się czytała, ale niestety niezmiennie w powieściach autorki widzę wciąż dwa te same błędy językowe. Wprowadzenie do powieści rozmów Zuzy z Pablem na FB, e-maili jakby dodatkowo uwspółcześniło powieść. Jednakże to listy Pabla pisane w latach 1994-1995 mnie urzekły swoją oryginalnością. Paweł w każdym liście zaznaczał, jakie święto jest obchodzone tego dnia i składał życzenia swej ukochanej. Szalona, młodzieńcza miłość…
Zakończenie jakoś mnie nie zaskoczyło, nie było wielkiego „bum”. W pewnym momencie po pewnym pytaniu pewnej osoby domyśliłam się co i jak. Nie znałam tylko okoliczności, w jakich się to stało. To one z lekka mnie zaskoczyły.
Cześć, co słychać? to życiowa opowieść, to wspomnieniowa powieść szkatułkowa udowadniająca, że wszystko może nas spotkać, że wszystko może się w naszym życiu zdarzyć, a przy tym każe obejrzeć czytelnikowi swoje życie pod lupą i zastanowić się nad każdym jego aspektem, także zdrowotnym. Powieść zdecydowanie dla kobiet dojrzałych.
Nieważne, czy jesteś lekarzem czy sprzątaczką. Trzeba iść przez życie uczciwie, nie robić nikomu krzywdy. (s. 280)


Książka przeczytana w ramach wyzwań:

16 komentarzy:

  1. Do 35 roku życia trochę mi jeszcze brakuje, więc po książkę sięgnę w dalszej przyszłości :) Ostatnie zdanie jest super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj zabieram się za czytanie i już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem już po lekturze. Książka skłania do przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ Ci zazdroszczę, że już ją przeczytałaś! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co zazdrościć, trzeba się rozejrzeć za książką i przeczytać.

      Usuń
  5. Emocjonująca lektura, ale "Po prostu bądź" nie przebiła, a chyba po cichu na to trochę liczyłam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie to 2 różne powieści, chociażby ze względu na wiek bohaterów i ich doświadczenie życiowe.

      Usuń
    2. Zgadza się, ale jednak nie mogłam się oprzeć porównaniom.

      Usuń
  6. Listy, szalona miłość... Uwielbiam takie elementy pojawiające się w powieści. I chociaż często mam okazję czytać książki dla młodzieży, taka odmiana dla dojrzałych kobiet z pewnością mi się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Na pewno nieco inaczej ją odbierzesz, boś młoda :)

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.