Tytuł:
Misja Ivy
Tłumaczenie:
Paweł
Beręsewicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Seria: Misja Ivy
Tom: 1
Liczba stron: 309
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-64379-17-8
Świat, w którym
żyjemy, jest nieludzki. My tylko próbujemy go zamaskować. (s. 105)
Długo
się zbierałam, by sięgnąć po powieść z gatunku dystopii, utopii, bo to
kompletnie nie moja bajka. Ale… przełamałam się i nie żałuję. Zafascynowała
mnie powieść Amy Engel Misja Ivy.
Po
wojnie nuklearnej z 2022 roku, która zniszczyła świat, po powodziach, suszach,
zarazach nastąpiło odrodzenie, choć w walce o przyszłość i kształt małego kraju
Westfall nie obyło się bez ofiar. Zwyciężyli zwolennicy prezydenta Lattimera,
pokonanymi byli zwolennicy Samuela Westfalla. Minęło 50 lat od tamtych wydarzeń.
W drugą niedzielę maja wnukowie przywódców tamtych wydarzeń stają na ślubnym
kobiercu wraz z innymi nastoletnimi parami.
To
nie są śluby z miłości, to śluby kojarzone, aranżowane na podstawie różnych
testów psychologicznych 16-letnich córek przegranych i 16-letnich synów
zwycięzców (w XI jest odwrotnie). Na podstawie prezydenckich dekretów obcy
sobie nastolatkowie będą „bawić się w dom”. Śluby zawierane w tak wczesnym
wieku mają zagwarantować miastu zdrowych potomków, którzy w przyszłości
zapewnią społeczeństwu ciągłość i przetrwanie, ale nowożeńców nikt nie pyta o
zdanie, nie mają prawa głosu. Lecz…
Miłość to coś
więcej niż tabele, wykresy czy wspólne zainteresowania. Miłość jest chaotyczna,
skomplikowana i błąd popełnia ten, kto spróbuje się sprzeciwiać jej kapryśnej
magii. (s. 196-197)
Wyjątkiem
jest Bishop Lattimer, syn obecnego prezydenta, który ma 18 lat i który 2 lata
wcześniej zrezygnował z poślubienia Callie Westfall. Wolał poczekać na jej
młodszą siostrę, Ivy:
Jeśli już
musiałem się z kimś żenić, chciałem, żeby to był ktoś, kogo byłbym ciekawy.
Jesteś jak książka, Ivy. Łatwo się czytasz, a tyle można w tobie znaleźć.
Dlatego chciałem ciebie, a nie twoją siostrę. (s. 231)
Młodzi
zamieszkują w małym domku przy rezydencji prezydenta. Małżeństwo zostało
zawarte, lecz nieskonsumowane. Ivy jest bardzo nieufna, jej mąż nie jest tym
wyśnionym, a zmuszanie nastolatki do działania wbrew sobie niestety miewa różne
skutki. Jednak jest jeden plus w całej tej sytuacji – misja, jaką ma do
wypełnienia dziewczyna, misja trzyosobowej armii, czyli jej, ojca i siostry,
która uderzy w serce tyranii. Cóż to za misja?
Moja misja nie
polegała na tym, żeby go uszczęśliwić, urodzić mu dzieci i być jego żoną. Ja
mam go zabić. (s. 21)
Sytuację
komplikuje samo życie i mąż. Bishop jest zupełnie inny niż jego ojciec, po
prostu dobry i pokojowo nastawiony. Nie zależy mu na władzy. Chce poznać swoją
żonę, spędzać wspólnie z nią czas, odciążyć ją w domowych obowiązkach – uczy
się prania na tarze i z płatkami mydlanymi. Chce ją w sobie rozkochać. Traktuje
ją dobrze, bardzo delikatnie jak najbardziej drogocenny kwiat. Ivy jest przez
to zagubiona.
Miały być
rozkazy, jest cisza, miał być przymus, jest cierpliwość, miało być poczucie
wyższości, jest coś, co wygląda na życzliwość. Czuje przypływ złości na
siostrę. Niech przyjdzie i powie, co robić skoro nie sprawdza się nic, do czego
mnie przygotowywała. (s. 45)
Jej
zaciekła natura, brawura dziwią się temu i buntują w duchu, Ivy często mówi to,
co myśli. A z drugiej strony spoczywa na niej ciężar nadziei i oczekiwań
rodziny. Wpajane jej od lat ideologie, decyzje, zdania-mantry utrudniały
manipulowanie mężem i bycie sobą. Ivy jest skołowana, sama do końca nie wie,
czego chce, co jest słuszne, a czytelnik razem z nią przeżywa wszelkie rozterki
duchowe, gdyż to nastolatka jest narratorką i wprowadza go w swój świat. To
między innymi rozmowy z mężem sieją zamęt w Ivy i powodują rozterki. Mimo iż na
wiele rzeczy nie mają wpływu, to…:
Mamy prawo sami
decydować, kim chcemy być. (s. 114)
Nastolatka
ma 3 miesiące na zrealizowanie wszystkich punktów planów ojca, jego
politycznych aspiracji i zamiarów. W tej powieści wątek polityczny przeplata
się z życiem codziennym nowożeńców odkrywających siebie i miłość do siebie. Wątek
miłosny jest subtelnie poprowadzony. Dopiero gdy poznałam prawdziwą naturę
Bishopa, zaczęłam kibicować młodym. Uczucie między nimi rozwija się powoli,
niejako skrycie, nie daje się nikomu i niczemu manipulować:
To miłość nas
wybiera. Nie dba, czy jest nam to na rękę czy to dla nas łatwe, czy tak
planowaliśmy. Miłość ma swój własny program i jedyne, co możemy zrobić, to
zejść jej z drogi. (s. 288)
Jednak
w małżeństwach kojarzonych bywa różnie. Jedni sąsiedzi młodych Lattimerów są
bardzo szczęśliwi i w sobie zakochani, drudzy zaś wręcz przeciwnie – mąż
pastwiący się nad żoną, oskarżający ją o byle błahostkę, traktujący ją jak
worek treningowy to typowy przykład przemocy domowej. Inni bohaterowie mniej
lub bardziej przypadną czytelnikowi do gustu, ale na pewno wywołają w nim różne
emocje, kiedy niektóre prawdy wyjdą na jaw. Nie ma tu papierowych postaci, każda
ma swoje za uszami i każda ma cel do zrealizowania.
Mnie
bardzo zaciekawił świat po wojnie nuklearnej, funkcjonowanie miasteczka Westfall.
Autorka jedne rzeczy opisuje szczegółowo (działanie sądów, więzienia,
prezydenta), inne mniej (szpital, targ). Często odnosiłam wrażenie, że ten nowy
świat jest częściowo rodem z XIX wieku, ale na pewno było to państwo
totalitarne. Aż prosiłoby się, by bardziej dokładnie nakreślić jego
funkcjonowanie i strukturę. Bardziej dosadnie można by było też zaakcentować
podział w mieście na zwycięzców i zwyciężonych, gdyż każda z tych grup inaczej
funkcjonowała w mieście.
Jedno
zastrzeżenie dotyczy czasu opisywanych wydarzeń. Coś mi po prostu nie grało z
tymi 3 miesiącami – odnosiłam momentami wrażenie, jakby rozciągnęły się one do
6 miesięcy, tygodnie zamieniły się w miesiące. Mały zgrzyt, na który w sumie
można machnąć ręką, bo bardziej liczył się związek Ivy i Bishopa oraz
polityczne zagrywki. Zakończenie mnie zaskoczyło, mam na myśli ostateczną
decyzję Ivy, choć i wielu innych wydarzeń także nie mogłam przewidzieć. No i
tak naprawdę zostałam z niczym, bo wiem, że jest drugi tom, ale nie został on
jeszcze przetłumaczony na język polski i nie wiem, czy w ogóle będzie.
Mimo
moich obiekcji co do gatunku powieści, książka wciągnęła mnie od pierwszych
stron. Wprawdzie główni bohaterowie są nastolatkami (w dodatku wysokimi!), to
ja jako osoba już dawno pełnoletnia doskonale odnalazłam się w klimacie tej
powieści. Chyba dlatego, że tematyka dotyka ważnych, życiowych spraw: miłości,
lojalności, poświęcenia, odwagi, sumienia, sprawiedliwości, poczucia własnej
wartości czy przemocy domowej. Autorka pisze o tych sprawach w łatwy i
przyjemny sposób, kierując je wprawdzie do młodzieży, ale to nie znaczy, że
dorośli nie mogą sięgnąć po tę książkę. Polecam wszystkim!
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
O nie, nie. To nie moje tereny.
OdpowiedzUsuńMoje niby też pierwotnie nie były, ale poglądy można zmienić i dać szansę innym gatunkom.
UsuńKurcze, narobiłaś mi apetytu
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze :)
UsuńNie za bardzo moje gatunki literackie, ale może pomyślę nad jej przeczytaniem. Super recenzja, a ten wierszyk na początku jest super ( w sensie w nagłówku) !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
BLOG-KLIK!
Dobrze, że tematyka uderza w tak ważne tematy, dzięki temu i ja z chęcią przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBo liczy się przesłanie...!
UsuńSerdeczności :)
Książka porusza rzeczywiście bardzo ważne sprawy. Mogłabym się na nią skusić.
OdpowiedzUsuńA skuś się, jak najbardziej!
UsuńLubię tak ważną tematykę, choć ostatnio mam ochotę troszkę od niej odpocząć. Czytam właśnie kroniki skrzatów, więc mam nadzieję, że wystarczająco mnie odprężą, żeby sięgnąć chociażby po tę książkę;)
OdpowiedzUsuńTa ważna tematyka wychodzi niejako pośrednio z działań i rozmów bohaterów.
UsuńOjej, ale fajna publikacja. Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńJa też byłam!
Usuń