Tytuł:
I tu jest bies pogrzebany
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-373-3
Jeśli myślisz, że
śmierć to koniec życia, spójrz na mojego ojca. Mój ojciec żyje. I ja też żyję. Żyjemy dzięki śmierci. I ze
śmierci. Cudzej rzecz jasna. (s. 33)
Dziś
zapraszam Was do zakładu pogrzebowego „Ryszard&Córki”, który w swej książce
I tu jest bies pogrzebany stworzyła
Karina Bonowicz.
Gdy
tylko usłyszałam o tej powieści, wiedziałam, że nuda mi nie grozi. Tytuł to
zabawa słowami. To on mi zapowiedział i po części zagwarantował dawkę śmiechu
zabarwionego na czarno – w końcu w zakładzie pogrzebowym dominuje tenże kolor.
A i okładka ma wymowę symboliczną.
Pięciu
głównych bohaterów zmaga się z życiem i śmiercią, własnym i cudzą. Lecz tylko
czworo z nich zabiera głos. Edward to życiowy nieudacznik i niespełniony
pisarz, wprawdzie odniósł sukces jako autor romansów dla gospodyń domowych, ale
nie o taki sukces mu chodzi. Pisze, a raczej udaje, że pisze, gdyż cierpi na
brak weny. Pielęgnuje zawzięcie długo wypracowywany wizerunek idioty.
O Jezu. Muszę
wstać. Muszę? Nie muszę. Muszę. Dzień sam z siebie nie zrobi się do dupy. (s.
208)
Jego
żona Maria, bojąca się starości, lubiąca seks, wyprowadza się do rodzinnego
domu na czas pisania powieści przez Edwarda. Na co dzień Maria wykłada
Szekspira na uczelni, lecz po przyjeździe karawanem do pracy, zostaje wysłana
przez rektora na dłuższy urlop. Maria nie chce się mieszać do rodzinnych
interesów, ale nie ma wyjścia… A że ma cycki i głowę, to musi kombinować. Rodzinny
interes to zakład pogrzebowy, który prowadzi jej ojciec i młodsza siostra Nina.
Grabarz martwi się pogłębiającym kryzysem w branży funeralnej – codzienna
poranna gazeta donosi o coraz mniejszej ilości zgonów, w końcu…
…każdy ma taką
śmierć na jaką sobie zasłużył. (s. 20)
Grabarz
Eugeniusz liczy na cud: że ktoś poświęci swe życie, by uratować jego upadający
interes, tym bardziej, że konkurencja – Tłusty Albert – nie śpi. Z kolei Nina
jest wiecznie (nie)miła, i wiecznie chora. Przejmuje od zmarłych ich choroby i
codziennie z jakąś spieszy do swego lekarza Jakuba. Hipochondryczka i lekomanka
w jednym z manią czytania dat ważności produktów leczy się u lekarza, który ma
problemy ze snem, czy to samemu czy z kimś, ma też problemy z samym sobą i z
kobietami (głownie Niną).
Zapamiętać:
Poranek bez Niny jest gorszy niż poranek z Niną. (s. 74)
Ciekawi
bohaterowie, nieprawdaż? A przedstawiłam ich tylko w ogólnym zarysie. Barwność
postaci docenicie w trakcie czytania powieści, bowiem są one przerysowane do
granic absurdu wraz ze swoimi obsesjami, a przy tym każda da się lubić na swój
sposób. Poznacie ich szalone perypetie, zwariowane konfiguracje, nietuzinkowych
bliższych i dalszych znajomych niezależnie od płci, wieku i zawodu oraz stopnia
życia w ciele, a to wszystko… w czarnym kolorze – humoru i śmierci. Bowiem życie bohaterów kręci się wokół trumiennego biznesu
Powieść
swą budową nieco przypomina sztukę teatralną, zwłaszcza gdy wypowiedzi
bohaterów składają się z 2-7 wersów. To jakby głos na scenie zabierali czterej
aktorzy: Edward, Maria, Nina, Jakub, a w ich wypowiedziach były przytaczane
różne wydarzenia z udziałem ich samych i innych osób. Ale tak naprawdę spójną
akcję tworzy zbiór dialogów i wewnętrznych monologów osób związanych z branżą
funeralną. Bohaterowie dogłębnie analizują swoje sytuacje, ich skojarzenia i
porównania zaskakują oryginalnością. Ja co i rusz byłam zaskakiwana. Bo kto by
pomyślał, że jedyna chemia między lekarzem a pacjentką jest możliwa tylko
dzięki… pigułce gwałtu! A i pomysł na fabułę osadzoną w zakładzie pogrzebowym jest
innowacyjny. Czarny humor autorki jest obecny na każdej stronie powieści. Można
zrywać boki ze śmiechu!
Z
powieści dowiecie się: co trzeba wziąć na pierwszą randkę i jak się na nią
przygotować, co pozwala usunąć alkohol, która część ciała jako pierwsza odrzuca
uczucie, jak może wyglądać wyprawa po wodę mineralną do pobliskiego sklepu, kto
potem zamienił wodę mineralną w lodówce na wino, w jakie 4 litery ktoś ma cię
pocałować, kto jest szefem proboszcza i grabarza itd., itp. Jest wesoło i
czarno :)
Styl
generalnie jest komunikatywny i przystępny, lekki i zabawny nawet w odcieniu
czerni. Aczkolwiek na początku byłam nieco przytłoczona ilością wtrąceń, i
dopowiedzeń zamieszczonych w nawiasach tuż obok licznych skojarzeń i dygresji w
monologach wewnętrznych bohaterów. Na szczęście potem te nawiasy występowały
sporadycznie. Dużo też jest słów wyróżnionych wersalikami. Zapewne autorka
chciała podkreślić ich wymowę, w ten sposób zwracając na nie uwagę czytelnika.
I tu jest bies
pogrzebany
to powieść obyczajowa, w której walka na śmierć i życie toczy się o… śmierć, a
to wszystko pod czarnym płaszczem tematyki funeralnej podbitej absurdem i czarnym
humorem. Średniowieczne danse macabre w wydaniu współczesnym!
Jeśli nie
widzisz w porannej gazecie swojego nekrologu, to znak, że czas do pracy.
(s.
158)
Do
roboty, ludziska, do roboty!
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Chyba mnie trochę zachęciłaś :D
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
To chyba dobrze :)
UsuńNajlepsza jest Nina z całej tej barwnej plejady;)
OdpowiedzUsuńTo prawda :D
UsuńJakoś chyba odmówię.. Nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńMasz prawo do tego. :)
UsuńBohaterowie przedstawiają się naprawdę ciekawie. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMiejsce akcji również ;)
UsuńNie jestem zainteresowana tą książka, właśnie ze względu na miejsce akcji połączone z czarnym humorem.
OdpowiedzUsuńJa też miałam opory, gdy o tej książce po raz pierwszy usłyszałam, ale gdy zaczęłam czytać... :)
UsuńA ja mam na nią ochotę już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że w końcu na nią trafię ;)
OdpowiedzUsuńJa też tak miałam, aż w końcu trafiłam.
UsuńMnie się podoba pomysł na fabułę osadzoną w zakładzie pogrzebowym i chętnie przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńBo jest innowacyjny, a zakład pogrzebowy kojarzy nam się ze smutkiem i żałobą, a nie perypetiami rodzinno-biznesowymi.
UsuńMam ochotę na tę książkę, lubię czarny humor i o tej książce już wiele dobrego słyszałam.
OdpowiedzUsuńO tak, czerni w tej książce pod dostatkiem :D
Usuń