Tytuł:
Bat na koty
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 442
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2014
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7554-310-0
Każdy człowiek
jest tyle wart, co ma w głowie. (s. 346)
Mieszkam
na Mazurach i jestem ich miłośniczką (w wersji bez komarów i kleszczy), dlatego
z wielką przyjemnością sięgnęłam po powieść Jerzego Niemczuka o dość
tajemniczym i intrygującym tytule Bat na
koty. Sięgnęłam, a Mazury znów mnie oczarowały i przykuły do kart powieści.
Ech, ile w tej książce prawdy życiowej! Ile prawdziwego życia! Ale po kolei…
Główna
bohaterka to młoda kobieta Joanna, przez "tubylców" zwana Jaśką. Jej
życie to pasmo nieszczęść. Skończyła zawodówkę, wyszła za mąż, urodziła dziecko
– standard. Standardem w pewnym sensie jest fakt, że mąż ją bił, a po rozwodzie
uciekł, zostawiając za sobą gorycz i długi. Asia boryka się z życiem, od
którego dostaje baty jeden po drugim. Byli teściowie przygarnęli ją tylko ze
względu na 3-letną wnuczkę Maję i dali starą chałupę do zamieszkania. Nie lubią
jej i oskarżają o rozbicie małżeństwa, na każdym kroku podcinają jej skrzydła.
Aśka
nie ma pracy, pieniędzy, życzliwych ludzi wokół siebie ani nadziei na lepsze
jutro. Pozbawiona jest wiary w siebie, inni w nią także nie wierzą poza
cioteczną babką Faryną, a życie w niewielkiej, biednej wsi Małe nie daje
perspektyw na znalezienie pracy i poprawienie jakości codziennej, trudnej
egzystencji. Limit nieszczęść został wyczerpany, a w takiej sytuacji może się
zdarzyć tylko coś dobrego…
Pewnego
dnia przed jej domem staje pomalowane auto. Po kilku latach znów w życiu Asi
pojawia się Iza, jej kamratka z dzieciństwa, najlepsza przyjaciółka,
właścicielka małego biznesu kosmetycznego. Kobiety się sobie zwierzają,
opowiadają, aż w pewnym momencie Iza zobaczyła bardzo zniszczone dłonie
przyjaciółki.
Dla mnie ręka to
podstawa. Jak kobieta chce w życiu do czegoś dojść, to pazur ma mieć zrobiony.
(…) Aśka. Mówi się, że na ręce patrzą. Szczególnie, jak do pracy przyjmują. (s.
42-43)
I
od tych rąk i paznokci pomalowanych krwistoczerwonym lakierem wszystko tak
naprawdę się zaczęło.
Jej marzenia
były skromne, rozsądne, nieco używane, lecz w dobrym stanie, w sam raz dla
kogoś takiego jak ona. Jedno się spełniło. Miała pracę. (s. 257)
Życie
Asi z każdym dniem się zmienia. Nie zawsze na lepsze, o nie. Stopniowo zmienia
się i ona sama, jej charakter i zapatrywanie na świat. Bohaterka początkowo
mnie strasznie drażniła i irytowała swoją bierną postawą, godzeniem się na
wszystko łącznie z poniżaniem, zbieraniem ciosów na głowie rozdawanych przez
mieszkańców wsi Małe. Jednak z czasem rosła w moich oczach, aż w końcu
wzbudziła mój podziw i uznanie. Wiele razy musiała podejmować trudne decyzje,
lecz w pewnym momencie pomógł jej emerytowany nauczyciel, u którego sprzątała,
mówiąc:
Strach przed
decyzją jest gorszy od złej decyzji. (s. 416)
W powieści poznajemy paletę bohaterów od wiejskich
cwaniaczków i nierobów, przez staruszka erudytę, restauratorkę, tajemniczego
letnika Rafała i nowobogackich, po szemranych przedsiębiorców i przemytników.
Tak, bliskość granicy z Obwodem Kaliningradzkim to okazja do przemytu
papierosów bez akcyzy, więc ten wątek autor zgrabnie wplótł w akcję.
Idyllę wsi burzą choćby animozje sąsiedzkie, plotki,
nagadywanie, czyli ludzie. To oni, mieszkańcy wsi posługujący się gwarą i ich
mentalność wiejsko-popegeerowska Polski B, najbardziej mnie zafascynowali.
Tu na Mazurach
są dwie kwestie, których się nie dało rozwiązać. Nie ma pracy dla ludzi, a jak
jest, to nie ma ludzi do pracy. (s. 192)
Innych obmawiać to pierwsi, wyklinać im i złorzeczyć,
wyzywać od najgorszych, kierować się w życiu dziwnymi zasadami. Tutejko w tym
przoduje, a dorównuje mu Stefan Działyga, który nienawidzi własnej synowej i
wszystko zapisuje w zeszycie. Do tego dulszczyzna pełną gębą. Hanka Działyga w
trakcie kłótni rodzinnej zwraca uwagę mężowi:
Swoje sprawy w
rodzinie trzeba cicho, przy zamkniętych drzwiach załatwiać, a nie
wniebogłosy.
(s. 54)
Język
powieści to prawdziwa mieszanka. Oprócz języka ogólnopolskiego czytelnik
zasmakuje w gwarze wiejskiej, niektóre zwroty mieszkańców mogą go bawić. Ale
prawdziwy rarytas językowy to gwara mazurska!
Aleś się
objuszyła. Plazyr jak po wypadku masz! (s. 97)
Faryna,
ponad 80-letnia rodowita Mazurka (ani Polka, ani Niemka, ani obecna mieszkanka
Mazur), nie wyjechała do Niemiec. To ona uważa, że niedobrze jest zaniedbywać
gwarę, dlatego uczy Maję.
To choinka, a po
naszemu jeglija. A dalej takie małe rośnie. To nie jej córeczka, tylko kadyk.
Na niego mówią jałowiec teraz. A za lasem ziezioro nasze. W nim scubły maranki
i bleje pływają. (s. 133)
W
pierwszej połowie powieści dominuje wieś z cała swoją otoczką. Piękno
mazurskiej ziemi i jej gwary splata się z negatywnym obrazem tych terenów – z
bezrobociem, biedą, mentalnością popegeerowską i animozjami między sąsiadami. W
drugiej części stopniowo na pierwszy plan wysuwa się wątek
kryminalno-sensacyjny, czyli przemyt papierosów z Rosji, mafijne porachunki, a
w tym wszystkim policja i tajny agent. To wszystko gwarantuje, że trudno się
oderwać od książki, gdyż czytelnik czuje niedosyt i ciągle chce wiedzieć, co
będzie dalej, mimo że akcja ma nieco wolne tempo.
Tylko
zakończenie z lekka mnie rozczarowało. Nieśmiały wątek romantyczny i kilka
innych zostało niedokończonych, więc liczę po cichu, że może będzie kontynuacja.
A dowiem się tego dziś po południu, bowiem moja biblioteka organizuje spotkanie
autorskie z panem Jerzym Niemczukiem, a ja się na nie wybieram.
Was
zachęcam do lektury powieści, szczególnie miłośników serialu „Ranczo”, którego
pan Niemczuk jest współscenarzystą. Ludzkie dramaty, walka z
rezygnacją i bezradnością z nutką nadziei na lepsze jutro, wyciągnięcie
pomocnej dłoni, dobro okazane drugiemu człowiekowi w potrzebie, życzliwi ludzie
wokół, mądrość życiowa, a w tle piękne mazurskie krajobrazy – to wszystko
znajdziecie w powieści Bat na koty. Nic tylko czytać. I aż się prosi o ekranizację powieści. I jak się
okazuje wielkie rzeczy zaczynają się od tych małych, choćby od
pomalowania paznokci na czerwony kolor.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Pod hasłem, Wyzwanie biblioteczne,
Czytamy
powieści obyczajowe, Motyw
zdrady w literaturze, Czytam
opasłe tomiska
Chyba powinnam iść do okulisty, bo przeczytałam but na koty :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka mogłaby mi się spodobać, a mazury bardzo chcę zwiedzić, ale komary mnie skutecznie odstraszają :D
Kot w butach był, więc Ci oko psikusa zrobiło :)
UsuńNa razie mało komarów. Mazury czekają!
"Każdy człowiek jest tyle wart, co ma w głowie." - święte słowa i jakże często pomijane w dzisiejszych czasach, kiedy na co dzień rządzi pieniądz. Przykre to. A książkę z chęcią przeczytam, skoro polecasz miłośnikom "Rancza" - a ja takim właśnie miłośnikiem jestem :)
OdpowiedzUsuńA ja się stałam miłośnikiem pana Jerzego Niemczuka po dzisiejszym spotkaniu autorskim :)
UsuńBardzo mnie intryguje ta gwara mazurska, bo mało ją znam. A muszę się przyznać, że odrobinę mnie fascynują gwary polskie :)
OdpowiedzUsuńMnie też fascynuje, a w książce jest kilkanaście słów, kilka zdań. Mało, ale bakcyl został połknięty. Wiem też, że dziś był konkurs gwary mazurskiej w moim mieście powiatowym.
UsuńNigdy nie byłam na Mazurach... Może warto zacząć od książki? :)
OdpowiedzUsuńPoznasz wieś mazurską jak się patrzy ;)
UsuńTen poczet bohaterów, o których piszesz mnie zaintrygował. Lubię takie różnorodne kreacje postaci.
OdpowiedzUsuńCiut jak nie "Ranczo" :)
UsuńBardzo zachęcająca opinia :)
OdpowiedzUsuńU mnie konkurs - książka pod moim patronatem - zapraszam :)
Dziękuję! A widziałam, i jest banerek u mnie w zakładce :)
UsuńNie dla mnie, muszę niestety odmówić.
OdpowiedzUsuńBywa :)
UsuńKolejny raz mazurska powieść! Już chyba pisałam, ale powtórzę, że także jestem z Mazur więc ten klimat bardzo mi odpowiada. Z chęcią przeczytam :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam Pisz :) Ty powinnaś doskonale zrozumieć tę powieść, w końcu pochodzisz z Mazur :)
UsuńNigdy nie byłam na Mazurach, bo mieszkam na drugim końcu Polski i jakoś nigdy nie było mi po drodze :) Muszę to nadrobić, jak nie wycieczką w To miejsce to chociaż ciekawą książką o Tym miejscu :)
OdpowiedzUsuńDobry plan! Popieram! :)
UsuńZapomniałam o tej książce, a kiedyś bardzo chciałam ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że Ci o tym przypomniałam.
UsuńMarta, w tekście piosenki którą zgłosiłaś do tego tytułu nie znalazłam 2 kolejnych wymaganych wyrazów z tytułu książki... może jeszcze poszukasz? :) Bo na chwilę obecną nie mogę zaliczyć...
OdpowiedzUsuń