sobota, 25 kwietnia 2015

Na kolonii życie płynie



Autor: Agata Mańczyk
Tytuł: Jajecznica na deszczówce
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Seria z nitką
Liczba stron: 488
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-10-12746-4

KONKURS „KSIĄŻKA ZA LEPIEJA” – TUTAJ

W Giżycku spotykają się wcześniej nieznające się nastolatki. Dla każdego z nich wakacyjny wyjazd oznacza coś innego – przykry obowiązek, długo oczekiwaną okazję, by się wyszaleć, lub dwa tygodnie spokoju od nadopiekuńczych rodziców. W grupie szybko wyróżniają się takie indywidualności, jak Wanda, Szprycha, Klema czy Marita, a spośród chłopaków Kajtek, Maks, Zyga, Franek. Szprycha i Zyga zakładają się w pewnej honorowej sprawie, a ich zwolennicy pomagają im zakład wygrać, wykonując różne ryzykowne zadania. Kto okaże się zwycięzcą? O tym opowie ta pełna humoru powieść wakacyjna, której akcja obfituje w zaskakujące sytuacje, dramatyczne sceny i niesamowite nocne eskapady.

Jak się dorwałam, to przepadłam! Przeczytałam powieść jednego dnia, głównie w pociągu. Często wybuchałam śmiechem lub chichrałam pod nosem, aż się zasłaniałam apaszką, by nie wzbudzać podejrzanych spojrzeń. Setnie się ubawiłam przy powieści dla młodzieży Agaty Mańczyk Jajecznica na deszczówce. Już sam tytuł jest nieco dziwny i zaskakujący, a treść… Treść to beczka śmiechu! Dlaczego sięgnęłam po tę książkę? Bowiem akcja rozgrywa się w sąsiednim powiecie.
Akcja rozgrywa się latem 2005 roku. Przed autokarem, mającym zawieźć nastolatków na kolonie do Giżycka, zbierają się oni sami i ich najbliżsi. Narrator szczegółowo opisuje młodych bohaterów (14-16 lat) i omawia ich sytuacje rodzinne. To ważne dla przyszłych wydarzeń. Charakterystyki mogą początkowo trochę nużyć, ale już po chwili zaczyna się akcja w autokarze – pierwsze starcie i pokaz siły charakterów oraz elokwencji młodzieżowej. Już na pierwszym postoju w trakcie jazdy dochodzi do utworzenia dwóch obozów i wyłonienia ich przywódców.

Pierwszą grupę tworzy przystojniak Maks, egoistyczna lala Marita, Wanda z domu dziecka jeszcze do końca niezdecydowana, a rządzi nimi Witek, czyli Zyga, chłopak który jest grzeczny w domu i martwi się o ojca. Drugą drużyną dowodzi Danka vel Szprycha z wielodzietnej rodziny. W skład jej bandy wchodzą jeszcze – gruba Klementyna vel Klema, Kajtek pragnący świętego spokoju oraz Franek. Między tymi grupkami dochodzi do pojedynku z powodu pomówień w obecności wszystkich kolonistów. Zyga ma w ciągu 2 tygodni udowodnić, iż Danka jest fałszywa i nieuczciwa, zaś ona ma udowodnić, iż jej przeciwnik jest tchórzem i donosicielem.  Wojna się zaczęła. Wszystkie chwyty dozwolone…
Co się działo na tej kolonii, to momentami przechodziło i moje pojęcie. Pomysłowości przywódców, sprytu, inteligencji, kombinatorstwa można by było pozazdrościć całej ósemce bohaterów.
Idealnie zadany cios powala przeciwnika,
zanim ten zdąży się zorientować, skąd padł. (s. 49)
Z jednej strony poszczególne potyczki nastolatków wywoływały wielki uśmiech na mej twarzy, powodowały salwy niekontrolowanego śmiechu w najmniej oczekiwanych momentach, a z drugiej strony dla samych poszkodowanych były czasem nieprzyjemne, a nawet okrutne.
Zemsta jest tak naprawdę słodko-gorzka,
a każdy zadany cios wróci ze zdwojoną siłą. (s. 77)
I wracały te ciosy jak odbijane piłeczki ping-pongowe. Wet za wet. Pocięcie książki czy zabranie okularów było przegięciem, ale udoskonalenie kosmetyków Marity, podrzucenie do plecaka ciekawego męskiego zestawu, zmiana fryzury czy ubrań, wysłanie listu miłosnego do młodego wychowawcy pana Michała. A to wszystko zabawnie opisane, zwłaszcza gdy ma się wyobraźnię. Humor sytuacyjny zwala z nóg, do tego humor językowy, bo powiedzonka to nastoletni bohaterowie mają cudne! Buzujące hormony powodują, że nie przebierają w słowach i mówią, co im ślina na język przyniesie. A już sądy Franka i Kajtka o kobietach zwalają z nóg.
Jednak po tygodniu ciosów przywódcy zmieniają zasady pojedynku. Drużyny muszą wykonać 3 zadania związane z legendą o Hiacyncie i jej nieszczęśliwej miłości do biednego rybaka ze Sztynortu (klub Zęza, znany mi z biwaku sprzed lat, odegra tu ważną rolę). A wszystko przez „Podręcznik sternika” i legendę zapisaną ołówkiem przez kogoś na marginesie. A także upór Kajtka.
Czytająca młodzież nie tylko pozna różne sztuczki i psikusy, lecz również pozna życie kolonijne, zwłaszcza stołówkę. Chrzest na kolonistę i całowanie króla Niegocina w kolano może się skończyć zupełnie inaczej. Wybory miss kolonii mogą się skończyć zupełnie nieprzewidywalnie. A zwyczaj ślubów kolonijnych poznałam dopiero z kart tej książki. Trochę mało było o samym Giżycku – raptem zwiedzanie twierdzy Boyen. Autorka bardziej skupiła się na tematach typowych dla okresu nastoletniego. Czytelnik dowie się, co to prawdziwa przyjaźń.
Przyjaciele nie rosną na drzewie. Trzeba się nieźle napracować,
żeby takiego znaleźć, oswoić, a potem o niego dbać. (s. 88)
To na tej kolonii zawiązują się pierwsze przyjaźnie. Czasami od razu, czasami znacznie później, ale to one stanowić będą także o sile drużyn i sile charakterów. Na pewno zaprocentują w późniejszym, dorosłym życiu. Młodzież uczy się lojalności i wierności oraz pomagania.
Pomagasz, kiedy jest to potrzebne,  nie kiedy, ktoś cię prosi. (s. 200)
Letni czas sprzyja romansom i pierwszym uczuciom, pierwszym tańcom, pocałunkom, spacerom. Koloniści odkrywają płeć przeciwną, a niektórzy nawet bawią się w swatów. Najbardziej zachwycają Kajetan i Łucja – to istna mieszanka wybuchowa zgodnie z powiedzeniem „Kto się czubi…”. To dzięki różnym wątkom miłosnym poznajemy innych bohaterów: Łucję, Magdę, Ludwika, Seweryna, Tytusa. I smak zemsty zdradzonej kobiety…!
Młodzi bohaterowie są barwni i charakterni. Poznajemy ich głównie poprzez działanie. Poznajemy też ich domowe problemy, troskę o najbliższych, duchowe rozterki. Niektórzy dopiero z czasem się otwierają na innych lub ukazują swe prawdziwe oblicze. Wychowawczyni Leokadia Bąbel, nauczycielka z 20-letnim stażem, zaprawiona w boju wychowawczyni kolonijna, nieco otyła, uchodzi za łagodną i pobłażliwą. Jednak prawda jest zupełnie inna. To kobieta sprytna i potrafiąca huknąć. Pozwalała na zabawę, ów pojedynek obu drużyn, dopóki nie działa się krzywda pozostałym kolonistom. Poza tym jej doświadczenie życiowe, kobieca intuicja i znajomość nastolatków przydawała się w każdej sytuacji.
Powieść ma przemyślaną fabułę. Porywa swoją akcją i jej zwrotami, choć ja czułam niedosyt przy opisie 2 zdarzeń, po prostu zabrakło mi dalszego ciągu. Typowych opisów jest naprawdę niewiele, dominuje żywa, wartka akcja i barwne dialogi. Zakończenie powinno wszystkich zaskoczyć, pozytywnie. Książka napisana jest językiem komunikatywnym, lekkim, czasem nieco przewrotnym w wypowiedziach nastolatków. Bawi wszelkimi rodzajami komizmu.
Jajecznicę na deszczówce polecam każdemu niezależnie od wieku. Świetna rozrywka. Gwarantowana poprawa nastroju. Śmiechoterapia gratis!
Uśmiech to jedyna rzecz w życiu tak przyjemna i jednocześnie tak tania. Do codziennego użytku. (s. 206)



Książka przeczytana w ramach wyzwań:

8 komentarzy:

  1. Bardzo lubię Twoje recenzje :) I nawet z pozoru zwykła młodzieżówka, przy Tobie staje się zaraz warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać. Każda książka niesie jakieś wartości, ja ich szukam. A że uwielbiam się śmiać, to przy czytaniu niektórych książek parskam śmiechem w głos! Dla dorosłych ta książka przypomina młodość i wybryki, ale dla mnie to był ubaw po pachy!

      Usuń
  2. Nie czytam młodzieżówek, ale muszę stwierdzić że mnie zainteresowałaś :). Może zrobię wyjątek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami warto sięgnąć po książkę spoza naszego kręgu zainteresowań.

      Usuń
  3. Śmiechoterapia książkowa?! Chyba czegoś takiego właśnie potrzebuje, bo ostatnio mam lekki ''dołek'', z którego nie umiem wyjść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się przebrnie pierwszych 20 stron, to potem człek zaśmiewa się do rozpuku!

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.