niedziela, 31 lipca 2016

Zalotny TAG



Witajcie! Dziś pokokietuję Was okładkami, bowiem zostałam nominowana do "Zalotnego TAG-u". Nominację otrzymałam od blogerki Mea Culpa z bloga Z książką do łóżka. Dzięki ;) Nacinajem twista!
FAZA 1:
Zauważenie – książka, którą kupiłam ze względu na okładkę:
Dodam, że była dodatkiem do kobiecego czasopisma w bardzo okazyjnej cenie, ale "słodka" okładka zapewniała dobry czasoumilacz.

 
FAZA 2:
Pierwsze wrażenie – książka, którą kupiłam ze względu na opis:
Było to dawno temu, za czasów mej nastoletniości (rok wydania 1987). Zakupu nie pożałowałam, bo ta powieść mnie wciągnęła i przeniosła mnie w czasie. Do dziś mam ją na swojej półce, co udowadnia zdjęcie zrobione przeze mnie.


FAZA 3:
Słodkie słówka – książka ze świetnym stylem pisania:
Lubię styl pisania Katarzyny Enerlich, a ostatnia jej książka rozłożyła mnie na łopatki – dosłownie leżałam i czytałam…


FAZA 4:
Pierwsza randka – pierwszy tom serii, który sprawił, że miałam ochotę od razu zabrać się za kolejne:
Seria Lux Jennifer L. Armentrout i tom pierwszy Obsydian, który od pierwszych stron przykuł mnie do siebie. Nawet narracja 1-osobowa przypadła mi do gustu!

sobota, 30 lipca 2016

Literkowo - frazeologia cz. 4

Witajcie o poranku!
Dziś dalej bawicie się w detektywów, ale sprawa jest znacznie trudniejsza. Mój tekst frazeologiczny sprzed kilku lat, przeze mnie zwany pseudofelietonem, naszpikowany jest związkami frazeologicznymi. Ten tekst akurat zdominowała śmierć. Nie mam wypisanych wszystkich związków frazeologicznych, ale uwierzcie mi, że jest ich mnóstwo, a zaczyna się już w tytule... Udanego tropienia!

 

Umrzeć w butach

Drzewiej władca był panem życia i śmierci. Wysyłał swe wojska, swoich poddanych na przykład na wojnę. Walkę na śmierć i życie niektórzy przypłacali… śmiercią. W końcu i tak mieli żyć tylko do śmierci. Jedni szli na pewną śmierć i byli bladzi jako i ona, wyglądali jak śmierć na chorągwi. A inni igrając ze śmiercią, powiadali: Raz kozie śmierć! Żyć nie umierać! I szli na śmierć po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec. No i znajdowali śmierć.
Ocierali się o śmierć. Patrzyli śmierci prosto w oczy, bowiem walka w obronie ojczyzny była dla nich kwestią życia i śmierci. Na polu bitwy śmierć zbierała krwawe żniwa. Niektórym brakowało trzy ćwierci do śmierci, innym zaś trochu więcej. A i amatorów śmierci pozornej nie brakowało. Zaś za dezercję czekał na tchórza wyrok śmierci. I nie była to wcale kara śmierci w postaci śmierci głodowej. Można się tylko pocieszać, że nie była to biała śmierć lub jej czarna siostra, zaś smucić, iże to nie śmierć naturalna w domowych pieleszach. Zawsze to lepiej poddanym pana było umrzeć swoją własną śmiercią na łożu śmierci niż ponieść śmierć żołnierską, i to śmierć na polu chwały. Jakby nie było… i tak wszyscy w obliczu śmierci jesteśmy sobie równi, bowiem śmierć nie zna prawa żadnego, bierze z panem ubogiego i danse macabre na całego!
A tymczasem ów władca wcale nie zamartwiał się na śmierć o jakowego chłopa zaciągniętego do woja, który walczył pod jego dowództwem, ale wręcz zapominał o nim na śmierć, samemu przy tym zapijając się na śmierć właśnie. A wdzięczności do śmierci ani za grosz nie użyczysz od pana. Ów chłop pierwej by się śmierci spodziewał aniżeli łaskawego spojrzenia swego władcy. A przecie od tego się nie umiera! Umiera się z nudów, ze strachu, z ciekawości, konać można ze śmiechu.
W każdym razie wszystko to… pro publico bono.



Odpowiedzi z poprzedniego postu, wiersz „Na zdrowie”:

Gdy zapada ktoś na zdrowiu,
Lekarz czeka w pogotowiu.
Każdy się od niego dowie,
Jak żyć, żeby tryskać zdrowiem
I od stóp po czubek głowy,
Być bez przerwy jak rydz zdrowym.
Rydz być może na to powie,
Że wybiera końskie zdrowie.
Koń pomyśli sobie chyba,
Że chce zdrowy być jak ryba.
Za to ryba, nim ją złowię,
Może mieć żelazne zdrowie.
Dość już tu o zdrowiu mowy,
Ale żebym tak był zdrowy
Warto zdrowie wciąż mieć w głowie,
Bo to może wyjść na zdrowie.
 

piątek, 29 lipca 2016

Zacząć nowe życie... Pałacyk za mostem - Book Tour


Autor: Kowalczuk Halina
Tytuł: Pałacyk za mostem
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-65351-11-1

Niebieska sukienka oraz koń na okładce najnowszej powieści Haliny Kowalczuk Pałacyk za mostem zauroczyły mnie. Bardzo chciałam przeczytać tę powieść i udało się dzięki Book Tourowi.
Zamiast radośnie obchodzić urodziny, 40-letnia Elżbieta Wysocka została wdową. Wysłała męża do sklepu, który w drodze powrotnej zginął w wypadku samochodowym. Kobieta rozpacza i obwinia siebie, przeżywa załamanie. Dzięki córce i przyjaciółce powoli dochodzi do siebie i postanawia zmienić swoje życie. Korzysta z oferty nieznanego jej urzędnika i wkrótce przeprowadza się z Łodzi w góry, do wsi Ruczaj. Tu ma zacząć żyć na nowo i zająć się leczeniem ludzi. Ma zamieszkać w pałacyku, który w połowie zajmuje weterynarz Tomasz Malinowski – mężczyzna, który ma awersję do kobiet i woli zwierzęta… Ela jeszcze nie wie, jakie ‘atrakcje’ szykuje jej los
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ktoś kiedyś dla nas zapracował. (s. 33)
Doktor Elżbieta jest bardzo wyczekiwana przez mieszkańców Ruczaju i okolic, gdyż poprzednie lekarki w krótkim czasie wyjeżdżały, a leczeniem ludzi zajmował się weterynarz Tomasz. Od początku bohaterka traktowana jest bardzo… nabożnie. Normalnie cud, że we wsi jest lekarz… od ludzi! A jako kobieta pewna siebie, wymagająca od siebie i innych, szybko stawia czoła wójtowi Kryształowi, którego nazwisko jest bardzo mylące (inne nazwiska bohaterów mnie ubawiły). Wkrótce w przychodni pojawiają się dwaj lekarze specjaliści, a Ela może pomóc mieszkańcom w wielu innych sprawach związanych z funkcjonowaniem wsi. Posiadanie kuzyna na stanowisku też bywa pomocne.

czwartek, 28 lipca 2016

Popsuci



Autor: Elle Kennedy
Tytuł: Układ
Tłumaczenie: Anna Mackiewicz 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Off-Campus
Tom: 1
Liczba stron: 462
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7785-859-2

Układy i układziki w dzisiejszym świecie to norma. Ja też zawarłam pakt – przeczytam młodzieżówkę, a ona przypomni mi czasy studenckie. Umowę zawarłam z Układem Elle Kennedy.
Zaczął się trzeci rok studiów. Hannah Wells studiuję muzykę, przygotowuje się do występu w duecie na zimowy popis. Przez ostatni rok była sama, jednak znalazła chłopaka, który ją zainteresował. To Justin Kohl, członek drużyny futbolowej. Ale Hannah ma problem z uwodzeniem i seksem, choć w innych dziedzinach życia jest bardzo pewna siebie. Jako 15-latka (5 lat wcześniej) została zgwałcona przez swojego chłopaka, który podał jej pigułkę gwałtu. Studentka ma o sobie nie najlepsze zdanie, choć przepracowała to okropne wydarzenie z terapeutą i nie boi się mężczyzn.
Nie jestem normalna. W środku jestem popsuta. Powtarzam sobie w kółko, że gwałt mnie zniszczył, ale to nieprawda. To nie tylko skradło moje dziewictwo – skradło moją zdolność do seksu i odczuwania przyjemności jak zdrowa, energiczna kobieta. (s. 234-5)
Wie, że gwałt ją okaleczył psychicznie, lecz nie spodziewała się, że aż tak bardzo:
Ale bez względu na to, jak się starałam, nie byłam w stanie pokonać mojej – dobra, nazwę rzeczy po imieniu – seksualnej dysfunkcji. (s. 119)
Aby umówić się z wymarzonym chłopakiem, zawiera układ z kapitanem drużyny hokejowej, Garretem Grahamem. Ona udzieli mu korepetycji z etyki filozoficznej, by on mógł podnieść swoją średnią, zaś on umówi się z nią na fałszywą randkę, by wzbudzić zazdrość Justina.
Z kolei Garreth ma jeden cel – poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa we Frozen Four, a potem zostać zawodowym hokeistą. Mała dygresja – życie studenta hokeisty jest tylko nakreślone w powieści i chciałoby się więcej, choć pewna scena w szatni poniekąd temu zadośćuczyniła.

Garreth nie chce mieć dziewczyny na stałe, wystarczają mu hokejowe króliczki do rozładowania żądzy. Jako kapitan cieszy się dużą popularnością, a jako przystojny młody mężczyzna może mieć każdą dziewczynę. Może, ale nie musi. Są jednostki odporne na jego muskuły i piękne oblicze, które widzą w nim wielkie ego, zbyt dużą pewność siebie i dupkowatość z upierdliwością. Są jednostki, które nie są popularne w studenckim towarzystwie.

środa, 27 lipca 2016

Wokół książek cz. 55



Potrzeba ludzka rzecz, więc czego to czytająca kobieta może potrzebować, skoro ciągle jej w głowie siedzi…


Potrzebuje odpowiedniego chłopaka, który:


wtorek, 26 lipca 2016

A rzeka płynie...



Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Rzeka ludzi osobnych
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 297
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7779-362-6




20 VII nakładem Wydawnictwa MG ukazała się najnowsza powieść Katarzyny Enerlich Rzeka ludzi osobnych. Tytuł tajemniczy, okładka częściowo też, choć nie porywa pięknem. Za to blurb… mocno mnie zaintrygował. Dlaczego? Bo bardzo dotyczy mnie i ziemi, na której mieszkam. A mieszkam na Mazurach, na terenach dawnych Prus Wschodnich. Po raz pierwszy o staroobrzędowcach usłyszałam jeszcze w ubiegłym wieku na studiach od prowadzącej zajęcia – od ówczesnej pani dr Zoi Jaroszewicz-Pieresławcew. Znacznie później byłam nad najpiękniejsza mazurską rzeką – nad Krutynią i we wsi Krutyń. W Wojnowie przez okna zaglądałam do klasztoru staroobrzędowców… Zajrzałam i do książki o nich… i przepadłam!
Pod jednym niebem różni ludzie mieszkają i wierzą w różnych bogów, a tak naprawdę pewnie jeden jest, bo o to samo w każdej religii chodzi – o miłość do ludzi i oddanie ziemi, o respektowanie praw natury i skromne życie. (s. 82)
Rzeka Krutynia malowniczo wije się po terenach dawnych Prus Wschodnich. Momentami bardzo spokojna i malownicza, a za zakrętem nieobliczalna i rwąca, jak i historia tych ziem. I tak jak ludzkie życie płynie zmiennym nurtem. A jest przy tym pełna historii, tajemnic, krajobrazów. To nad Krutynią rozgrywa się akcja powieści Katarzyny Enerlich Rzeka ludzi osobnych.
Granice tutejszych odludzi wyznaczała rzeka i połączone z nią jezioro – jedyni świadkowie tamtych czasów, bo najstarsze drzewa już obumarły, stare domy zamieniły się w pył, a omszałe kamienie przeniesiono w inne miejsca. Została tylko wciąż ta sama woda i wystarczyłoby pozwolić jej mówić, by poznać wszystkie tajemnice tej ziemi. (s. 14)
Zacznę od historii staroobrzędowców, zwanych też starowiercami, filiponami, biegunami, bezpopowcami, fiedosiejewcami. Otóż starowiercy byli prześladowani, ciągle w biegu, szukając miejsca dla siebie na świecie. Nie chcieli poddać się carowi. Król Prus, Fryderyk Wilhelm II pozwolił im osiedlić się na ziemiach pruskich w Puszczy Jańsborskiej (dziś Puszcza Piska). Widział w nich bowiem ludzi robotnych, niepijących, stroniących od tytoniu i herbaty, ludzi, którzy miłowali porządek, a w codziennym życiu kierowali się wiarą. To tu jako pierwszy przybył w 1830 roku Onufry Jakowlew Smirnow. Jednym z pierwszych osadników był Fiodor Isajew Malewan – fachowiec od budowy dróg. To on jest protoplastą rodu Malewanów – rodu kobiet rudowłosych, samotnych, silnych i niezależnych z bajstrukami (nieślubne dziecko), kobiet z żyłką do interesów, kochających ziemię i jej plony oraz klasztor mniszek i je same.

poniedziałek, 25 lipca 2016

Zielonooka dzikuska



Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł: Jesteś moja dzikusko
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 318
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7554-310-0 



Dziś new adult o trudnej miłości, czyli Jesteś moja dzikusko Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, czyli historia pewnego złego chłopaka i jego rudowłosej dzikuski.
Do klasy maturalnej wrocławskiego amerykańsko-polskiego liceum uczęszcza Anthony Tolland. Hormony w nim buzują, emocje gwałtownie się zmieniają i pięści idą w ruch. W ten sposób rozwiązuje swoje problemy i przysparza kłopotów rodzicom. Król życia, miedzianowłosy pan samego siebie. Do tej pory był jedynakiem… Był bowiem niespodziewanie w jego domu pojawia się ‘siostra’, co powoduje złość i niechęć w chłopaku.
17-letnia Natalia to jedyna córka najlepszej koleżanki matki Antka. Nastolatka zostaje na świecie sama, gdy jej matka ginie w wypadku. Natka zostaje przysposobiona przez rodzinę Tollandów. Zajmuje pokój naprzeciwko pokoju Antka. Razem z nim jeździ do szkoły, choć niezbyt pasuje do snobistycznego liceum. Nie pasuje także do wybuchowego egoisty, ale stopniowo spędza z nim coraz więcej czasu. Ich egzystencja to na przemian kłótnie i czasy pokoju w myśl przysłowia: „Kto się czubi, ten się lubi”. Mała, zielonooka dzikuska nie boi się wysokiego nastolatka, potrafi mu dopiec słowami i czynami. Nic dziwnego, że między nastolatkami rodzi się miłość i pożądanie…
Sprawdzałam tylko, czy jest coś, co sprawi, że pozbędziesz się tego kija od szczotki, który wystaje ci z tyłka! (s. 20)
Bohaterowie są odmalowani w pełnej charakterologicznej krasie. Nie przekonała mnie do siebie Natalia. Owszem, rozumiem zauroczenie przystojniakiem Anthonym, ale dziewczyna według mnie w ogóle nie przeżywa żałoby po matce. Parę dni po pogrzebie idzie na imprezę wystrojona w zieloną obcisła sukienkę podkreślającą jej figurę. W ogóle nie wspomina o matce ani o tęsknocie za nią. Przekonała mnie do siebie moja imienniczka Marta. Przekonała swym zachowaniem i czynami, że jest wiarygodna w swej perfidii, zołzowatości, zazdrości, mściwości, że jest do cna zepsuta i pusta, a jej zdolność do różnych przykrych akcji i okrucieństwa zadziwia nawet jej kolegów ze szkoły.

niedziela, 24 lipca 2016

Wieś się bawi!



Tydzień temu (15-16 VII) cała wieś, gmina i goście z innych łobcych ziem przybyli do mej wsi, by się bawić i świętować. Jeszcze pusta scena…


Stoliki i stoiska przygotowane w parku czekają na pierwszych gości…


  Pierwszego dnia wraz z Drużyną Szpiku pracowałam. Na placu przed amfiteatrem byłam już 2 godziny wcześniej. Rozstawienie namiotu i zorganizowanie się wymagało trochę pracy. Nasze stoisko w ogóle…

I w szczególe…

My zwarte i gotowe:

sobota, 23 lipca 2016

Literkowo - wierszyk frazeologiczny cz. 3



Witajcie o poranku!
Dziś kolejna  zabawa we frazeologicznego detektywa. Ale najpierw definicja zdrowia:



Zadanie Wasze polega na znalezieniu w tekście wiersza wszystkich związków frazeologicznych związanych z rzeczownikiem w tytule. Dziś również bez podpowiedzi, co do ilości ukrytych frazeologizmów.

Marcin Brykczyński
Na zdrowie
Gdy zapada ktoś na zdrowiu,
Lekarz czeka w pogotowiu.
Każdy się od niego dowie,
Jak żyć, żeby tryskać zdrowiem
I od stóp po czubek głowy,
Być bez przerwy jak rydz zdrowym.
Rydz być może na to powie,
Że wybiera końskie zdrowie.
Koń pomyśli sobie chyba,
Że chce zdrowy być jak ryba.
Za to ryba, nim ją złowię,
Może mieć żelazne zdrowie.
Dość już tu o zdrowiu mowy,
Ale żebym tak był zdrowy…
Warto zdrowie wciąż mieć w głowie,
Bo to może wyjść na zdrowie.

Prawidłowa odpowiedź za tydzień na koniec postu.