Dziś nie
będzie recenzji audiobooka, będzie natomiast relacja z jego słuchania. Znaczy się
z premiery słuchania mego pierwszego w życiu audiobooka. Powiem krótko – działo
się!
Książka w
ręku to dla mnie podstawa, kocham szelest kartek, zapach farby drukarskiej,
kształt liter. Jestem typowym wzrokowcem, który namiętnie w książkach zaznacza
cytaty zakładkami indeksującymi i które czasem czytam po dwakroć, po trzykroć. Lecz
życie płata figle i „zmusza” do zmian. Zmusiło i mnie, a wszystko przez 7
audiobooków z serii Kroniki Archeo,
które dostałam do recenzji do „Życia i pasji”. Oj, długo się zbierałam,
odwlekałam to, co nieuniknione. Tydzień szukałam starej MP3. Nie pytajcie,
gdzie była… Pod przysłowiową latarnią! Znalazłam, zgrałam 4 audiobooki i
zaczęła się rewolucja w moim czytaniu książek. Wystartowałam w niedzielę, a że
nie lubię siedzieć bezczynnie i marnować czasu, to wzięłam się za przygotowywanie
obiadu.
Słuchawki w
uszach. MP3 w kieszeni. Obieram ziemniaki. Miło sobie słucham – raz jestem w
Egipcie, raz w Polsce, a następnie w Anglii. I nagle bach – super cytat! 5 słów,
2 zdania: „Klejnot Nefertiti. Legenda jest prawdą”. Niby niewiele, a tak wiele.
No i co robię?