sobota, 6 czerwca 2015

Wyrafinowany gust



Autor: Georgette Heyer
Tytuł: Wyrafinowana gra
Tłumaczenie: Melania Drwęska
Wydawnictwo: Harlequin
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-238-5997-0 




Jeśli ktoś lubi romanse historyczne, to zapraszam do lektury wczesnej powieści Georgette Heyer pt. Wyrafinowana gra. Nadmienię, że autorka napisała 57 książek, a dzisiejsza powieść osadzona jest w realiach epoki gregoriańskiej, której akcja toczy się w malowniczym wiejskim krajobrazie oraz na salonach wielkich miast. Akcja powieści skoncentrowana została wokół wzlotów i upadków miłosnych relacji między głównymi bohaterami, czyli Philippem Jettanem i Cleone Charteris. Obie postaci mają silne charaktery, a ich arystokratyczne pochodzenie daje o sobie znać na każdym kroku.
Cleone ma kapryśną naturę, ale to maska. Tak naprawdę dziewczyna jest wrażliwa, choć jest przewrotną psotnicą, używającą wszystkich kobiecych sztuczek. Mówi wprost i bez zastanowienia – nie poślubi wiejskiego prostaka, niezdarnego i nieokrzesanego, odtrąca miłość uczciwego człowieka. W pewnym momencie tak sobie nagmatwała w życiu, że była zaręczona z 2 dżentelmenami jednocześnie!
Z kolei jej sąsiad Philippe ma naturę wiejskiego chłopaka. Ceni prostą kuchnię, pracę na roli i niewyszukane sporty. Nie dla niego trzewiki na obcasach, pomady, jedwabne pludry, muszki... Uważa, że wie wszystko i nie słucha mądrych rad ojca. Kocha wieś, a ma być dżentelmenem, by poślubić Cleone. Wie, że jest dla niej idealnym kandydatem na męża, lecz najpierw musi się nauczyć podstaw, czyli: jak się ubierać, jak się kłaniać, przejść przez pokój, bawić się słowami i kochać kobiety… Bowiem w tamtych czasach wymogiem  mody było flirtować całkiem niewinnie z damami.

Gdy na arenie pojawia się Henry Bancroft, Philippe staje się zazdrosny. Wyzywa konkurenta na pojedynek i… w konsekwencji dochodzi do wniosku, że niestety musi się zmienić. W przemianie pomagają mu wuj i markiz. Młodzieniec jest bardzo pojętnym uczniem, wiedzę przyswaja szybko. Uczy się postępować, zdobywa ogładę,  i wyrabia sobie gust. Sam zaczyna decydować o swoim wyglądzie. Rozmawia o brązowej bieliźnie, zawiązuje fontaź, nosi pludry i trzewiki na obcasie, poprawia barbanckie koronki żabotu, pończochy ze szlaczkiem z różowych kolibrów… Autorka z wielką pieczołowitością zadbała o szczegóły męskiego ubioru epoki gregoriańskiej.
Wkrótce Philippe w towarzystwie nazywany jest Petit Philippe (Mały Filip). Stał się ważną figurą, bałamutem i pochlebcą, blagierem i hultajem, pożeraczem serc niewieścich, pieszczoszkiem dam w Paryżu, a przy tym ma nieskazitelną reputację. I pisze różne poezje marnej jakości… Ale jego działania są przemyślane. Upór i inteligencja prowadzą bohatera do wyznaczonego celu, aczkolwiek po dość wyboistej drodze. Otóż w czasie swej przemiany bohater spotyka różnych ludzi, mentorów i oszczerców, pokonuje różne przeszkody i rozstrzyga dylematy, by w końcu poznaje prawdę o sobie. Intryga ciągle się rozwija, a cel jest coraz bliżej.
W tej powieści autorka kładzie nacisk na rozwój romansu na tle historycznym. Nie ma tu żadnych scen erotycznych, to nie te czasy. Jednak napięcie między bohaterami czuć w powietrzu. Pociąg fizyczny jest ukazany bardzo subtelnie – powłóczyste spojrzenia, niespieszne pocałunki złożone na dłoni damy.
Po trochę nużącym początku skupionym na opisywaniu okolicy, majątków szlacheckich urzekła mnie nie tylko postać Philippe’a, ale przede wszystkim język powieść. Miałam prawdziwą ucztę! Zwłaszcza dialogi stanowią siłę tej powieści. Są misterne, żywe, cięte, z nutą ironii, czasami kwieciste, na pewno zgodne ze sposobem wysławiania się arystokracji w czasach gregoriańskich. Dostarczają niezłej rozrywki i mogą być idealnym podręcznikiem dla panów, jak kokietować kobiety, jak się do nich zalecać, jak je komplementować i ogólnie poruszać się w towarzystwie. Stylizacja językowa wypadła moim zdaniem znakomicie.
Wyrafinowana gra to gra słów, pozorów, choć jak się okazuje, najbardziej liczą się przymioty serca. Nieważne są maniery, stroje, wdzięki, tylko to, kim ktoś jest. Kocha się za coś, a nie mimo czegoś. Czy elegancki, gładki i całkowicie znośny Philip a la mode – w zgodzie z modą to nie ten sam młodzieniec kochający wieś i proste życie?
Ta niewielka powieść z uroczą i klimatyczną okładką to ciekawy romans historyczny z pięknie wystylizowanymi dialogami i przewrotną intryga miłosną. Pomijając początek czyta się szybko i lekko, z uśmiechem na ustach.
A na koniec intrygujący cytat. Jestem ciekawa, co o nim sądzicie:
Kobiece mózgi skaczą! Przeskakują z tematu na temat.
Ty dochodzisz do wniosków stopniowo i wiesz, jak do nich dotarłeś.
Kobiety nie rozumują w ten sposób. (s. 204-5)

http://zblogowani.pl/akcja/ksiazka-na-wiosne

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

  1. Ja nie przepadam za romansami historycznymi, dlatego tym razem spasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że każdy romans chętnie przeczytasz...

      Usuń
  2. Ja bardzo lubię romanse historyczne i dawno żadnego nie czytałam, więc może się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Ta pozycja jest gabarytowo niewielka, a wkrótce będzie romans historyczny w wydaniu opasłym...

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.