niedziela, 10 listopada 2019

Czasem stoję na rozdrożu… – wywiad z Edytą Kowalską


Martucha: Lubisz spacerować?

Edyta Kowalska: Lubię spacery, szczególnie w towarzystwie moich dwóch psów, które są chętne do wyjścia z podwórka o każdej porze dnia. Bardzo lubię spacery po lesie, bez tłumów ludzi. Wtedy słychać, jak las żyje.
M.: Domyślasz się zapewne, dlaczego pytam. Tytuł każdej z trzech Twoich powieści zaczyna się od słowa-klucza: ścieżki…
E.K.: Tak, i właśnie myśląc o ścieżkach, od razu pojawia mi się obraz ścieżek leśnych. W moich książkach las też jest obecny. Szczególnie w drugiej części, kiedy wraz z babcią Weroniką przenosimy się do czasów wojny i partyzantów.

Źródło: archiwum domowe autorki.

M.: Wiele tych ścieżek w życiu bohaterów. Specjalnie podrzucasz im pod kłody nogi i patrzysz, czy je przeskoczą, czy obejdą?

E.K.: W książce jak w życiu… Ja nigdy nie wiem, jak potoczą się losy bohaterów. Oni żyją równocześnie z moim pisaniem, a ich losy zależą od tego, co pojawia się w danym czasie w mojej głowie. Dużo tych ścieżek, trudne sytuacje i trudne wybory. Nie wszyscy moi bohaterowie podejmują właściwe decyzje i właściwe ścieżki… Jak w życiu.

M.: Na swoich powieściowych ścieżkach postawiłaś dzieci, bardzo rezolutne i wygadane. Mam tu na myśli Julkę i Zdzisława. Przyznam szczerze, że nie wiem, które z nich bardziej podbiło me serducho swoimi tekstami. Skąd Ty je bierzesz?
E.K.: Jestem nauczycielką, więc temat dzieci jest mi bardzo bliski. Część wypowiedzi Julci, szczególnie w pierwszej książce, to po prostu „Z życia przedszkolaka”. ;) Dzieci są nieustającym źródłem inspiracji, wystarczy dobrze słuchać i zapamiętać. :)

M.: A jakimi ścieżkami Ty podążasz? Czym się kierujesz w życiu?
E.K.: No cóż… Ja, jak moje bohaterki, też mam dylematy i czasem staję na rozdrożu. Zresztą, kto na nich nie staje? Ale staram się żyć w zgodzie z innymi ludźmi i z sobą. Robię to, co lubię – zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Dużo czytam i podróżuję. Lubię poznawać nowych ludzi, nowe miejsca. To jest dla nie bardzo ważne i inspirujące.

Źródło: archiwum domowe autorki.
M.: I dlatego w tym roku „przeskoczyłaś” ocean?
E.K.: Tak, w tym roku rodzinnie wybraliśmy się do Stanów. To najdalsza nasza podróż jak do tej pory. Jestem zauroczona niektórymi miejscami, szczególnie parkami, które są naprawdę piękne, wręcz magiczne. Jestem pod ogromnym wrażeniem Parku Sekwoi i Wielkiego Kanionu. Chciałabym tam jeszcze wrócić. Może na dłużej. ;) 

Źródło: archiwum domowe autorki.
Źródło: archiwum domowe autorki.
M.: Chyba zgodzisz się ze mną, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej…
E.K.: Oczywiście, że tak. Szczególnie że w domu czekają zwierzaki – dwa psy i kot. Zazwyczaj po naszej dłuższej nieobecności Sara i Nora są obrażone i mają focha, ale po kilku godzinach dąs przechodzi i obie wylewnie nas witają. :) W domu czeka też na mnie moja biblioteczka, która z roku na rok coraz bardziej się rozrasta. Lubię czytać i czytam dużo. Moim ulubionym miejscem jest altanka, gdzie zaszywam się z książką i lampką wina. Wtedy od czytania mogą mnie oderwać jedynie zaczepki Nory i Sary, które nie mogą się doczekać wspólnej zabawy.

M.: I co takiego czyta Edyta Kowalska, autorka trzech powieści obyczajowych?
E.K.: Lubię kryminały, obyczajówki, reportaże i biografie. Kiedyś czytałam najczęściej zagranicznych autorów, teraz dużo polskich. Nie chciałabym nikogo pominąć, ale wymienię kilka nazwisk: Puzyńska, Świętek, Greń, Miłoszewski, Herbich, Pilch. Mam też ulubione książki, do których wracam od czasu do czasu. Jedną z nich jest Pamiętnik N. Sparksa, który w znaczący sposób wykorzystałam w Ścieżkach życia. W mojej pierwszej książce zaszyfrowałam też wiele innych tytułów, które czytała bohaterka – bibliotekarka. Uważny czytelnik może je z łatwością odszyfrować.
 
Źródło: archiwum domowe autorki.
M.: Czytasz i piszesz. Skąd u Ciebie pasja do pisania? Kiedy i jak się zadziało w Twoim życiu, że zaczęłaś pisać?
E.K.: Wierszyki i bajki pisałam już w podstawówce. Potem w liceum był czas na wiersze miłosne… Szkoda, że się zapodziały, chętnie bym teraz poczytała. :) Później był bardzo długi okres przerwy, czasem pisywałam coś na potrzeby mojej pracy, czyli wierszyki dla dzieci na przedstawienia. Pierwsza książka powstała bardzo szybko, bo właściwie w ciągu kilku tygodni. To był impuls, potrzeba spisania tego, co rodziło mi się w głowie kilka lat. Wszystkie luźne sytuacje wymyślane najczęściej w samochodzie podczas długiej drogi z pracy do domu, obserwacja ludzi, a także kilka zdarzeń z życia moich zwierzaków były filarem pierwszej książki.

M.: Zdradź sekret, jak wygląda Twoja praca twórcza nad powieścią.
E.K.: Wymyślam jedynie główną fabułę, wątek przewodni. Potem powieść żyje własnym życiem, wszystko dzieje się z minuty na minutę, od słowa do słowa. Czasami wiem od początku, jak będzie brzmiało pierwsze i ostatnie zdanie powieści. Natomiast wszystkie zdarzenia, dialogi  i perypetie moich bohaterów wymyślane są na bieżąco. I zazwyczaj nic nie zmieniam. Nie mam w zwyczaju pisać rozdziału czy dwóch, a po tygodniu kasować i pisać zupełnie inną wersję. Nie wiem, być może to źle?

Źródło: archiwum domowe autorki.
M.: Czym jest dla Ciebie SŁOWO?
E.K.: Bez filozofowania – słowo to narzędzie, które służy do wyrażania myśli i emocji. Trzeba być bardzo uważnym, bo czasami odbiorca może zinterpretować słowo zupełnie inaczej, niż chciałby tego nadawca.

M.: Na koniec wywiadu oddaję Ci głos – co chcesz przekazać innym za pośrednictwem mego bloga…
E.K.: Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy przeczytali ten wywiad. Pozdrawiam Was i życzę wybierania tylko właściwych ścieżek w życiu. Do zobaczenia gdzieś na kartkach moich książek. Buziaki!

M.: Dziękuję za wywiad.

6 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.