czwartek, 26 marca 2015

Podarunek od losu



Autor: Krystyna Mirek
Tytuł: Podarunek
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 376
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7988-248-9




Marta wbrew pozorom wiedzie udane życie, ma męża i dzieci. Ale brakuje jej tego „czegoś”, przez co z uśmiechem będzie witać kolejny dzień. Jej mąż z dnia na dzień coraz bardziej się oddala, dzieci w miarę dorastania nie są już kochane i słodkie a buntownicze i chadzające własnymi ścieżkami. Nie jest to jeszcze koniec. Jest jeszcze teściowa, należąca to szanowanej rodziny z tradycjami, która na każdym kroku krytykuje i wyraża swoje niezadowolenie. Kaja jest młoda, ładna i kocha życie, jeśli jest ono przepełnione dobrym jedzeniem, bogatymi mężczyznami i pięknymi ubraniami. Zapatrzona w siebie, w pogoni za luksusem i życiem w dostatku nie zauważa, że prawdziwe szczęście czeka tuż obok. Marta, chcąc odmienić swoje życie, wypowiada jedną malutką prośbę. Jest raz w roku taka jedna noc, w której wśród spadających płatków śniegu spełniają się wszystkie życie. Nie zawsze jednak tak, jakbyśmy tego oczekiwali… Jaki podarunek otrzyma od losu?

Jak się dorwałam, to przepadłam! Książka Krystyny Mirek Podarunek odczarowała mnie i moją niemoc czytelniczą, a nawet przezwyciężyła przesilenie wiosenne. Dla mnie to był mój podarunek od losu, zaś ja jego główną bohaterką, Martą. Byłam ciekawa, ile Marty z Marty jest na kartach powieści. Jeśli chodzi o upór i dumę, to całkiem sporo.
Akcja rozpoczyna się tuż przed Bożym Narodzeniem. Poznajemy Martę Darską, nieszczęśliwą kobietę pracującą w banku, która nie poznaje własnej rodziny – ani męża, ani dwójki dzieci. Jej dom to zbiorowisko rozbitków. Kobieta chce w końcu po raz pierwszy zorganizować Wigilię w domu, lecz ma w tej materii dużą konkurencję – niezmordowaną, idealną w perfekcji teściową, której nie dorównuje, której nie dorasta do pięt, której… nienawidzi. Nagromadzony żal wybucha w niej w najpiękniejszym dniu w roku, kiedy to wszyscy powinni się godzić i wybaczyć sobie wszelkie animozje. Tego wieczoru Marta wprowadziła nowy świąteczny zwyczaj – rzut mężem na odległość.

Bohaterka po prostu wyrzuciła męża z domu, którego od jakiegoś czasu nazywała Obcym Człowiekiem. Zrobiła pierwszy krok w stronę wolności i niestety zderzyła się ze ścianą. A wieczór wcześniej wypowiedziała do gwiazd życzenie… Życzenie niby proste, niby bardzo popularne wśród ludzi, a jednak często przez nich nieosiągalne. Marta jest zdana na siebie i niespodzianki od losu. Czy los będzie dla niej łaskawy? Czy podaruje jej to, o czym marzy?
Autorka w bardzo realny sposób przedstawiła typową polską rodzinę żyjącą w wynajętym mieszkaniu w XXI wieku. Dzieci są uzależnione od świata wirtualnego, ale i bystre, zwłaszcza 14-letni Łukasz, który celnością spostrzeżeń może w tym wieku zadziwiać. Mąż żyje w obłudzie i ukrywa przed żoną fakt utraty pracy. Jest jeszcze teściowa, Eleonora Wielka, która mieszka w tym samym mieście. Istny pershing, perfekcyjna dama i krytykantka, która zawsze chce dobrze, a wychodzi jak wychodzi.  Jej subtelność działań ma moc walca drogowego.  Tę rodzinę doskonale zna sąsiadka Marysia. Służy chętnymi radami, sęk w tym, że nie wszyscy chcą je potem wprowadzać w czyn. A szkoda, bo ta kobieta potrafi człowieka znokautować celnością spostrzeżeń.
Rodzina Darskich ma sporo problemów. Ma je również Kaja Górecka, która pracuje z Martą w banku. Ta młoda kobieta skończyła ekonomię, a wykazuje się bardzo duża niefrasobliwością finansową. Doradza innym, jak wyjść z długów, a sama wpada w coraz większe zadłużenie, bo nie liczy się z pieniędzmi – bierze kredyty, kupuje na raty, pożycza różne sumy od rodziny i znajomych, jednym słowem żyje ponad stan. W dodatku mężczyźni dla niej są do zabawy i do pomaganiu w spłatach rat. Kobieta wychodzi z założenia, iż: Ważne sprawy mogły zaczekać do jutra. Z problemami nie ma potrzeby zbyt delikatnie się obchodzić. Rozmyślać o nich, pielęgnować. One i tak przetrwają wszystko i znajdą drogę, by wrócić[1]. Po części ma rację, jednak chyba nie zdaje sobie do końca sprawy, że Kredyt to faraon naszych czasów. Ma mnóstwo niewolników na całym świecie[2]. Gdy Wojtek próbuje jej pomóc, otworzyć oczy na pewne sprawy, to Kaja woli się bawić ze swoim dyrektorem, niebieskim ptakiem jak i ona. Zalotom aptekarza Wojtka kibicuje starsza pani. I tu niecnoty, strzeżcie się, bowiem nie wiecie, do czego może się posunąć  babcia. I los, który w końcu zdejmuje Kai z nosa różowe okulary i zakłada te o doskonałej jakości.
W tej klimatycznej powieści jest dużo podarunków od losu, tych mniejszych, i tych większych. Jeszcze więcej dobrych, i jakże mądrych rad. Życiowych rad. Mogłabym zasypać Was cytatami, ale wolę, byście sami sięgnęli po książkę i odkryli jej wewnętrzne piękno zapisane pięknymi słowami na kartach powieści. Powieść nie jest oparta na faktach, nie opowiada historii konkretnych osób, a mimo to wydaje się bardzo rzeczywista, wręcz namacalna. Autorka wprowadza czytelnika do typowej rodziny polskiej, pokazuje jej prawdziwe oblicze, odzierając sielskość rodzinną ze złudzeń. A czyni to swobodnie, lekkim piórem, dbając o każdy detal, każdego bohatera. Akcja nie jest pozbawiona zwrotów, bowiem los zsyła bohaterom różne podarunki. Jednak toczy się znacznie żywiej niż we wcześniejszej powieści Miłość z jasnego nieba (recenzja TUTAJ). Podarunek mnie zaczarował i odczarował z niemocy czytelniczej.
Po książkę powinny sięgnąć kobiety skłócone ze swymi teściowymi i brać przykład z Marty; kobiety, którym rodzina się rozpada i decydują się na rozstanie i rozwód, a nie zdają sobie sprawy, że ich partner może być takim typem mężczyzny, który świeci wyłącznie światłem odbitym; kobiety żyjące ponad stan z wieloma kredytami i długami; kobiety idealne, aby zrozumiały, że w życiu można popełniać błędy i czasami po prostu odpuścić. Powinni też sięgnąć panowie, by nauczyć się walki o partnerkę, by nie uciekać i nie chować się przed przeciwnościami losu, tylko walczyć o siebie i swoich najbliższych. Powieść powinni przeczytać ci, którzy nie są zbyt życzliwi w stosunku do innych. Przekonają się bowiem, iż w codziennym życiu zawsze najważniejsza będzie życzliwość wobec drugiego człowieka, bo ta może zdziałać cuda, i zdziała. A przy tym łatwiej jest naprawić to, co się zepsuło, niż łudzić się nadzieją, że nowe będzie lepsze[3].
Na koniec ode mnie i Krystyny Mirek rady Marty stosowane przez nią z dobrym skutkiem: 

ZMIEŃ PERSPEKTYWĘ PATRZENIA

NAUCZ SIĘ PRZYJMOWAĆ RZECZYWISTOŚĆ SELEKTYWNIE



Książka przeczytana w ramach wyzwań:


[1] K. Mirek, Podarunek, Warszawa 2014, s. 175.
[2] Ibidem, s. 123.
[3] Ibidem, s. 180.

6 komentarzy:

  1. Książka zbiera pozytywne opinie, więc z przyjemnością sięgnę po "Podarunek".

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam, ale jeszcze jej nie czytałam. Na razie leży na półce i czeka cierpliwie na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie też ta książka czekała. I przeczytałam ją we właściwym dla mnie momencie. Widocznie Twoja czeka na ten odpowiedni dla Ciebie moment...

      Usuń
  3. Przypomniałaś mi, że ta książka od dawna grzeje miejsce na mojej półce. Wstyd! Czas przeczytać ;) Może i ja przepadnę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstyd, wstyd. U mnie wiele książek zalega, ano wstyd...

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.