Witajcie
w biegu! Zaraz wybywam do stolYcy na białą salę. Nie wiem, jak długo będę w
niej gościć, więc chwilowo blog zostanie w Waszych rękach i przed Waszymi oczętami.
Z
jednej strony się cieszę, bo spotkam się z psiapsiółką z sanatorium w Gołdapi;
z drugiej czeka mnie jedna wielka niewiadoma, co dalej ze mną będzie. Ubywa
mnie, a to mi się wcale nie podoba. Ale jak wrócę, to będzie na mnie czekała w
domu nie lada niespodzianka. Powiedzmy, że zyskam nową przyjaciółkę,
towarzyszkę literkowego bloga. Oczywiście zaprezentuję ją Wam na blogu. I
jestem bardzo ciekawa Waszych reakcji, ale to za jakiś czas.
A
teraz komu w drogę, temu… drzwi! Ruszam w drogę, nucąc pod nosem:
Autobus
czerwony, przez ulice mego miasta mknie
mija nowe, jasne
domy, i ogrodów chłodny cień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.