Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Oplątani Mazurami
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 128
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-7779-618-4
Od wielu lat czytam książki Katarzyny Enerlich, pisarki z Mazur. Najnowsza jej publikacja to zbiór siedemnastu opowiadań Oplątani Mazurami.
To była jedna z tysięcy sentymentalnych podróży człowieka STAMTĄD. (s. 65)
Tematyka opowiadań dotyczy życia na Mazurach. Czytelnik poznaje codzienność mieszkańców, trudy egzystencji, smakuje potrawy (np. dzyndzałki) i urodę tej ziemi wraz z jej surowością. Towarzyszy bohaterom od narodzin do śmierci. Razem z nimi opuszcza Mazury w ramach akcji przesiedleńczej do Niemiec, rozstaje się ze swoją małą ojczyzną, zrywa rodzinne więzy, a potem tęskni. Tęskni za swoją miejscowością, za rodzinnym domem, a nawet za śnieżycą. Wielu bohaterów wraca, być może po to, by „obronić swój trawniczek”. To trudne emocjonalnie powroty, a czytelnik czuje wyraźnie te emocje.
Dwie ojczyzny, dwa języki, podwójność marzeń i patriotyzmu. (s. 69)
Wiele opowiadań to obraz dawnych czasów. Niemieckie nazwy, dawne wierzenia, różnorodność kultur i religii. Na tych ziemiach obok siebie żyli Mazurzy, Polacy, Żydzi. I kautki, czyli skrzaty pomagające ludowi mazurskiemu w codziennej pracy, i zmory, i… Opowiadanie Bezdotyk to pruska legenda o tym, jak rodzi się miłość do mazurskiej ziemi, w innym pojawia się Królowa Jezior. Pruska hrabianka Marion Dönhoff (siedziba rodu w Drogoszach, powiat kętrzyński) przemierzała mazurskie szlaki i coraz bardziej była „omotana Mazurami”. Jej spostrzeżenie na temat krajobrazu Mazur jest bardzo trafne. Nie mogło zabraknąć Sensburga, czyli dzisiejszego Mrągowa, i kawiarenki koło Źródełka Miłości.
Język tej ziemi jest prosty, bo brzmi błękitem jezior, ciszą słońca nad gęstym lasem, srogością burz i metalicznym zapachem ostrych zimowych poranków. (s. 9)
Język autorki jest prosty, a zarazem literacki i sensualny. Piękne epitety oddają urodę i prawdziwe oblicze Mazur, pobudzają wyobraźnię, oddziałują na zmysły. Lasy i jeziora kryją w sobie tajemnice, kręte mazurskie drogi prowadzą w różne strony, wsie są rozsiane, domy pełne rodzinnych historii, zmieniające się pory roku barwią przyrodę wszystkimi kolorami tęczy, a babie lato łapie w sieci turystów, by ich zauroczyć i zatrzymać na dłużej.
Czasem jednak w owej codzienności trzeba zbłądzić, by coś odnaleźć… (s. 54)
Opowiadania łączą w sobie ziarenko prawdy i fikcję literacką. Obok prawdziwych miejsc i nazw pojawiają się ludzie, którzy tu naprawdę żyli, a z nimi wiążą się realne sytuacje i zdarzenia. Wiele rzeczy jest prawdopodobnych. Na końcu zbiorku zamiast zakończenia pojawia się tekst o współczesnym poecie mazurskim – Jakubie Cegłowskim. Czytelnik ma okazję przeczytać jego wiersz „pisany z natury” Kiedyś tam.
Nie lubię opowiadań ze względu na ich krótkość. Wiele z nich w tym zbiorze aż prosi się o rozwinięcie. Po przeczytaniu tej niepozornej książki czuję niedosyt i chcę więcej, i więcej. I choć jestem oplątana Mazurami od dziecka, to ciągle mi mało mazurskich historii. Sięgnijcie po ten zbiór opowiadań i wpierw literacko oplączcie się Mazurami.
Czuję się przekonana i z chęcią dam się opleść.
OdpowiedzUsuńA co to są dzyndzałki???
Ha! Tego trzeba się dowiedzieć z książki. Ja też tego nie znałam.
UsuńJa lubię opowiadania, a prozę Kasi wręcz uwielbiam!
OdpowiedzUsuńTeż lubię prozę Kasi spod Mrągowa.
UsuńNie mówię nie :)
OdpowiedzUsuńPolecę tę książkę mojej siostrze ciotecznej, która akurat mieszka niedaleko Mazur :)
OdpowiedzUsuń