Tytuł: Szczęśliwy los
Wydawnictwo: Vectra
Seria: W siedlisku
Tom: 1
Liczba stron: 390
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 202
ISBN: 978-83-65950-61-1
Co byście zrobili, gdybyście wygrali milion? Cztery bohaterki najnowszej powieści Małgorzaty Starosty pt. Szczęśliwy los miały to szczęście i zrealizowały swoje młodzieńcze marzenie… A właściwie zaczęły realizować, bo perturbacji na drodze do osiągnięcia celu nie zabrakło.
Morderstwo mamy, soczyste i pełnowymiarowe. (s. 91)
Za kasę z funduszu odchamiania Ala kupiła sześćdziesiąt dziewięć zakładów totolotka. Dołożyła brakującą złotówkę i… wygrała milion! Młodzieńcze marzenie Ali, Basi, Julki i Lilki zaczęło się realizować. Kupiły siedlisko w Babiborze Podlaskim od uroczej starszej pani Kornelii. Interes opito, choć jeszcze nie został sfinalizowany. Nowe właścicielki nie podpisały umowy. Teoretycznie miały na to czas. Praktycznie… los wziął sprawy w swoje ręce. Ktoś w nocy zamordował Kornelię i transakcja nie doszła do skutku. Plan zakupu siedliska uległ nieplanowanej modyfikacji. Podejrzenie padło na przyjaciółki, które trafiły do aresztu domowego. Czy wróżka miała rację, wróżąc im szczęśliwy los?
Oczywiście, damy w opałach. (s. 150)
Co robią łodzianki na Podlasiu? Kupują siedlisko i… kupić nie mogą, bo zaplatały się w intrygę kryminalną. Pojawienie się Ali, Basi, Julki i Liki wywołało we wsi lawinę zdarzeń i zaskakujących sytuacji. Sympatyczne panie stały się głównymi podejrzanymi. Każda z nich jest silną i interesującą osobowością. Każda z nich inna, ale razem tworzą szalony kwartet. Ścierają się, kłócą, wytykają sobie, ale i się wspierają. Najbardziej polubiłam Baśkę, stojącą mocno na ziemi i walczącą o syna, oraz spokojną Alę o magicznym vibrato.
Co tu się, do licha, dzieje? (s. 307)
Ano się dzieje! Ciekawa fabuła od początku przykuła moją uwagę. Troszkę trwało, nim się zaczęła właściwa akcja, ale jak się już zaczęła, to ją autorka nieźle zapętliła i trupami okrasiła. Intryga kryminalna zakręcona jak ruski termos. Policja i prokurator Patrycjusz Pieprzyca mają, co robić, z naciskiem na prokuratora. Napięcie rosło, zagadek i zarzutów przybywało, plotek również, za to tropów niekoniecznie, emocje buzowały i tak aż do zakończenia. Finał tylko częściowo mnie zaskoczył, gdyż domyśliłam się pewnych faktów. Zagadka kryminalna została rozwiązana, lecz życie w siedlisku dopiero się rozkręci… w kolejnych tomach.
Oni zaraz na nas z widłami ruszą! (s. 74)
Autorka umiejscowiła akcję w Babiborze, urokliwej wsi na skraju Białowieży. I nie mam na myśli tylko krajobrazu, bo ten jest swojski i naturalnie piękny. Mam na myśli przede wszystkim jego mieszkańców. Lokalny koloryt społeczny – bogobojny i porządny, rozmiłowany w Mickiewiczu i plotkach. Brawo dla pani Małgorzaty za pomysł na tradycję wioski. Miałam nie lada gratkę onomastyczną. Toż to prawdziwa plejada gwiazd! Poczynając od wójtowej Malwiny Maślankiewicz, a na starszym aspirancie Stanisławie Szeleście kończąc. Ten ambitny i nadpobudliwy policjant w całym majestacie przypomina Herr Flicka z serialu Allo. Allo. Jego inteligencja porażała mnie na każdym kroku i wybuchałam śmiechem. Nie tylko mnie. Wójtowa, znaczy się żona wójta, trzęsie całą wsią, rządzi twardą ręką. Nic jej nie umknie. Prze do przodu niczym taran. Ona wie swoje i już. Warto zwrócić uwagę na wszystkich bohaterów powieści, bo to postacie bardzo dobrze wykreowane i wyraziste – pełne ekspresji, charakterystyczne i charakterne. Pojawiają się również bohaterowie ze słowiańskich wierzeń – wodnik, utopce, szeptuchy, wiedźma Ksantypa i jej mąż Rokita.
Ja to bardziej mam wrażenie, jakbym cofnęła się w czasie. […] Jak tu pięknie! (s. 46)
Odnalazłam w powieści prawdziwe Podlasie, o którym autorka pisze szczerze i z sercem. Ukazuje naturalne piękno przyrody, sielskość, złożoność, wielokulturowość, historię, ludowe tradycje, legendy, dawne wierzenia i religie. Doprawia legendami, przesądami, gusłami i podała z gwarą. Przekłada zaskakującymi zdarzeniami, niecodziennymi sytuacjami, zabawnymi dialogami, szeleszczącym majestatem vel wściekiem także. W trakcie lekkostrawnej konsumpcji czytelniczej uśmiech gości na twarzy, a co jakiś czas wybucha się śmiechem i chce się jeszcze. Pani Małgorzata ma lekkie pióro i bardzo dobry, komunikatywny styl. Bawiły mnie jej myśli zamknięte w słowach, słowne kuksańce, zaskakujące sformułowania, choćby „fonetyczne bonusy wynikające z nienasamrowanych zawiasów bramki”. Dla mnie prawdziwa gratka.
O borze szumiący, co my teraz zrobimy? (s. 66)
Szczęśliwy los to pierwszy tom cyklu W siedlisku, w którym trupy i zabawne perypetie czterech łodzianek i babiobórzan idą w parze pod rękę po podlaskich ścieżkach w towarzystwie utopców i wodnika. Świetna książka na poprawę humoru i rozmiłowanie się w Podlasiu, którą czyta się szybko i zachłannie. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was do… burdygielu.
Szczęśliwy los w księgarni TaniaKsiazka.pl
Sprawdźcie inne kryminały w tej popularnej księgarni internetowej.
Za egzemplarz książki dziękuję księgarni:
Ja już nie mogę się doczekać drugiego tomu tej serii. Jest rewelacyjna!
OdpowiedzUsuńTwórczośc autorki ciągle przede mną.
OdpowiedzUsuńZraziłam się do komedii kryminalnych, dlatego jednak nie skuszę się na powyższą publikację.
OdpowiedzUsuń