niedziela, 30 kwietnia 2023

Zaginione klejnoty

Autor: Urszula Gajdowska

Tytuł: Zaginione klejnoty

Wydawnictwo: Szara Godzina

Cykl: Dworek nad Biebrzą

Tom: 1

Liczba stron: 336

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2022

ISBN: 978-83-67102-81-0


Lubię niespodzianki. Taką sprawiło mi wydawnictwo Szara Godzina. Otrzymałam najnowszą powieść Urszuli Gajdowskiej Zaginione klejnoty. To pierwszy tom cyklu obyczajowo-historycznego Dworek nad Biebrzą.

Nie było to wcale takie łatwe. (s. 46)

Izabela Wieczorek pragnie wyjść za mąż. Czas najwyższy, ma 23 lata. Jako podopieczna wicehrabiego Giełczyńskiego, właściciela dworu nad Biebrzą, bywa na arystokratycznych balach i rautach. Jej uroda przyciąga wielu adoratorów, lecz jej nieprzystojne zachowanie budzi zgorszenie. W tajemniczych okolicznościach wszyscy konkurenci do ręki panny Izabeli przepadają bez wieści. Ginie również cenny rodowy klejnot pewnego szlachcica i inne cenne rzeczy. Zagadkę znikającej biżuterii tropi przystojny baron Klemens Krzyżewski, który często bywa w posiadłości wuja panienki z powodów „zawodowych”.

Dalibóg, nie mam pojęcia dlaczego! (s. 71)

Kto czytał sagę W dolinie Narwi, ten z łatwością odnajdzie się w nowym cyklu pani Urszuli. Niektórzy bohaterowie są już znani, a i miejsce nie jest tak odległe od doliny Narwi i również zachwyca przyrodą. Coraz lepiej się tam czuję. Zadomawiam się w tym rejonie Polski dzięki powieściom historyczno-obyczajowym Urszuli Gajdowskiej. Tereny przyciągają piękną przyrodą i… dołami po poszukiwaczach bursztynu. Tym razem zostałam zaproszona na dwa tygodnie ostatkowe zakończone andrzejkami do hrabiny Modlińskiej.

Raczej pojawiam się w niewłaściwym czasie we właściwych miejscach. (s. 56)

Od razu przeniosłam się w czasie do 1823 roku. Była jesień. Z uwagą śledziłam poczynania Izabeli Wieczorek – młodej kobiety z charakterem, która śmiało wyraża swoje poglądy. Jakże polubiłam jej cięty język i potyczki słownie z baronem, sarkastyczne i błyskotliwe uwagi. Śmiałam się, czytając o jej wybrykach i skandalikach z przeszłości, o niezamierzonych skutkach wypadków spowodowanych przez nią. Setnie ubawiłam się na polowaniu, za to w chatce rybaka… zrobiło się gorąco nie tylko od pieca. Nie tylko nad Biebrzą panna Iza była sławna ze swych wybryków. Krnąbrność to jej najbardziej charakterystyczna cecha, lecz pod warstwą odwagi i niezależności, ukrywa się wrażliwa kobieta, która bardzo pragnie wyjść za mąż. 

Z kolei Klemens nie ma zamiaru dać się zeswatać. Jego matka ma jednak inne plany co do niego i dwóch synów. Panna przebiera wśród synów hrabiny Modlińskiej jak w ulęgałkach. Trudno jej się zdecydować… A ja jej się wcale nie dziwię, bo sama miałabym problem. Poza tym są jeszcze inni pretendenci do jej ręki.

Zaginęła bransoletka pana siostry. (s. 108)

Żeby nie było tak słodko i ckliwie autorka wprowadziła do akcji kilka wątków kryminalnych. Tytułowe zaginione klejnoty znikają w zagadkowych okolicznościach. Baron Krzyżewski robi, co może, ale panna Iza ciągle mu krzyżuje plany. Wyjaśnienie zagadki znikających adoratorów wiąże się z innymi dwiema sprawami i eksperymentami alchemicznymi. Zakończenie przybiera nader dramatyczny obrót. Nie spodziewałam się tak skomplikowanych zawirowań, choć dobrze typowałam podejrzanego. Jest dramatycznie i zaskakująco. Rycersko też.

Nawet nie będą pytać. Zwyczajnie każą nam się pobrać. (s. 133)

Mimo że akcja rozgrywa się dwieście lat temu, to książkę czyta się szybko i przyjemnie, za to z mieszaniną emocji – od śmiechu przez zdumienie do lekkiego przerażenia. Autorka skupiła się na perypetiach bohaterów zarówno rozrywkowych, romansowych, jak również kryminalnych. Przy tym nie przytłoczyła dawką historii. Przeszłość uwidacznia się w relacjach międzyludzkich, strojach, wnętrzach, rozrywkach, konwenansach i języku, w ograniczeniu kobiet przez płeć. Delikatna stylizacja językowa jest prawie niewyczuwalna. Sprawy wagi państwowej są tylko delikatnie wspomniane.

Urszula Gajdowska wplotła do fabuły kilka ciekawostek. Opisuje zwyczaje bożonarodzeniowe. Wyjaśnia, co to szara godzina, batalion podrzutków. Zainteresowała mnie nie tyle postać znajomego barona, ile jego wynalazki. Połączenie różnych typów powieści oraz lekkie pióro i niespodziewane zwroty akcji stworzyły intrygującą powieść, w towarzystwie której czas upływa wyjątkowo szybko. Co ważne, już w tym tomie autorka umieszcza sceny z udziałem pewnej panny, która stanie się centrum wydarzeń w kolejnym tomie… jak mniemam.

Co takiego? (s. 333)

Kto ma ochotę na romanse i flirty, alchemiczne eksperymenty, niebezpieczne przygody i tajemnicze śledztwa z udziałem wyzwolonych kobiet i przystojnych mężczyzn w posiadłości szlacheckiej gdzieś nad Biebrzą, niech czym prędzej sięgnie po Zaginione klejnoty. Świetna książka na majówkę. Relaks gwarantowany. Ja już czekam na tom drugi!

 Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:

 


Książka bierze udział w wyzwaniu: Pod hasłem

1 komentarz:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.