Autor: Hanna Greń
Tytuł: Gasnące światło
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2022
ISBN: 978-83-67176-77-4
Jak się dorwałam, to przepadłam! Jakie to było dobre! Najnowsza powieść Hanny Greń Gasnące światło spowodowała, że przepadłam na kilka dni. A potem nie mogłam zebrać myśli, by o tej powieści napisać.
Najpierw rodzice, potem mała. (s. 16)
Listopadowa noc 2002 rok. Szczyrk. Do domu Butkiewiczów włamało się dwóch zamaskowanych mężczyzn. Brutalnie zamordowali rodziców ośmioletniej dziewczynki. Amelia cudem przeżyła, choć i ona była celem ataku napastników. Morderców nie złapano. Dziewczynka otrzymała nową tożsamość i została adoptowana.
Lipiec 2020 rok. Tychy. W wyniku wybuchu bomby w samochodzie Amelii giną jej adopcyjna matka i były narzeczony. Zagrożenie znów jest rzeczywiste. Młoda kobieta i jej bliscy nie są bezpieczni. Mordercy nie odpuszczają i dążą do zrealizowania swego celu sprzed lat. Przeszłość dopada Amelię, a jej życie zamienia się w koszmar. Zamieszkuje w Bielsku-Białej. Sprawą zajmuje się młody Olbrycht, syn policjanta, który nie schwytał morderców Butkiewiczów. Wygląda na to, że rozwiązanie sprawy tkwi w przeszłości. Łatwo nie będzie…
Amalia odnosiła wrażenie, że nawet za dnia otacza ją ciemność, nienasycona, pochłaniająca wszystko na jej drodze. (s. 112)
Zaczęło się polowanie na ostatnią z Butkiewiczów. Śmierć idzie za Amalią krok w krok. Giną wszyscy jej bliscy. Mrok otula postać kobiety. Współczułam jej, ale równocześnie podziwiałam jej hart ducha i walkę o normalność. Życie w nieustającym lęku, strach przed obcymi mężczyznami ciągle towarzyszy bohaterce. I czytelnikom, gdyż w trakcie czytania nie tylko zanurzamy się w fikcji literackiej, lecz także w niej istniejemy. Emocje małej Amelki i dorosłej Amalii stają się naszymi. Razem z nią przeżywamy żałobę i czujemy oddech morderców na plecach. Dławimy strach w gardle, walczymy z demonami.
Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. (s. 30)
Autorka buduje napięcie i cały czas utrzymuje je na wysokim poziomie. Tak rozwija fabułę, że czytelnik lawiruje między teraźniejszością, przeszłością tą bliższą i tą dalszą. Fabuła bowiem sięga roku 1945 i związana jest z przymusowymi robotami Polaków w Niemczech. Greń stopniowo buduje wielowątkową, misterną intrygę (a raczej kilka intryg kryminalnych) i dynamizuje akcję. Urywa wątki w takich momentach, że aż ma się jej to za złe, bo ciekawość rozpala wyobraźnię. Trudno oderwać się od czytania. Tu wszystko jest po coś, także spotkanie z policjantami, którzy w przeszłości prowadzili różne sprawy w jakiś sposób związane z Butkiewiczami i wątek szpitala psychiatrycznego. Rozwiązanie rodzinnej zagadki kryminalnej nie jest ani proste, ani oczywiste. Na pewno zaskakujące, nietuzinkowe, nie do przewidzenia, złożone. I choć to fikcja literacka, to realizm opisywanych zdarzeń zaskakuje swoją autentycznością.
Co trzeba mieć w głowie, żeby zrobić coś takiego? (s. 26)
Tak naprawdę nie chodzi w tej powieści o popełnione zbrodnie, ale o motywy morderców, okoliczności i tło społeczno-obyczajowe. Nie jest to klasyczny kryminał. Oprócz warstwy obyczajowej mamy podróż w czasie i nieco historii z zakończenia II wojny światowej, warstwę psychologiczną związaną z wyrazistymi bohaterami, tajemnice rodzinne, napięcie i dreszcz emocji typowe dla thrillerów, kilka mądrości życiowych. Jest też wątek romansowy między Amalią i policjantem. Przyznam, że kibicowałam bohaterom, mimo że ich początki były burzliwe, a kobieta mnie trochę irytowała. Autorka w typowy dla siebie sposób przemyca inteligentny humor, który nadaje nieco lekkości.
Nie wiedział, gdzie szukać Amalii Bender. (s. 300)
Gasnące światło to moim zdaniem najlepsza książka autorki. Świetny kryminał z rozbudowaną warstwą obyczajowo-społeczną, w którym autorka obnaża ludzkie instynkty i motywy działania; w którym przeszłość gra pierwsze skrzypce, a wydarzenia współczesne są jej krwawym skutkiem. Czasami lepiej, żeby tajemnice rodzinne nie zostały odkryte…
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka bierze udział w wyzwaniu: Abecadło z pieca spadło
Cenię sobie prozę autorki, a skoro twierdzisz, że to jej najlepsza powieść to tym bardziej czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam nic tej autorki 😉
OdpowiedzUsuń