Autor: Marta Osa
Tytuł: Kontrakt
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Data wydania: 2023
ISBN: 978-83-67184-81-6
Wiele
lat temu czytałam powieść Marty Osy I na
cholerę mi to było. Za cholerę nie
pamiętam, o czym była ta powieść, ale zostały we mnie pozytywne emocje. Dzięki
uprzejmości wydawnictwa Lucky mogłam przeczytać najnowszą powieś mej
imienniczki Kontrakt.
Klamka zapadła. (s. 9)
Sześćdziesięcioletnia nauczycielka Małgorzata przed przejściem na emeryturę wyjeżdża na swój ostatni urlop nad morze. Spotyka się z Adamem – wielką miłością ze szkoły średniej. Tyle że ideał męskości zamienił się w jego przeciwieństwo. Dojrzała kobieta inaczej patrzy na mężczyznę niż młoda, zakochana dziewczyna. Kiedy Adam proponuje Małgorzacie kontrakt, ta ryzykuje, by móc spełnić swoje wielkie marzenie. Realizacja rocznego kontraktu przyniesie obojgu wiele zaskoczeń…
To tylko układ. Interes. Tylko kolejne zadanie. Dobrze opłacony kontrakt. (s. 52)
Dałam się wywieźć nad morze i zatracić w wydarzeniach skupionych wokół nietuzinkowej pary. Rzadko kiedy bohaterami książek są ludzie bardzo dojrzali, którzy mają ugruntowane poglądy na życie, znają swoją wartość i wiedzą, czego chcą. Tutaj prym wiedzie młoda emerytka i majętny mężczyzna, a wokół nich jego znajomi wraz ze swymi partnerkami, zwykle młodszymi i pozostającymi w tle. Nie ma tu zwykłego związku. Jest za to kontrakt. Dość nietypowy. Stronami są ludzie, którzy w czasach licealnych byli w sobie zakochani, a teraz zawarli umowę w obecności notariusza. Na rok.
Raczej trenerem personalnym, dietetykiem i damą do towarzystwa. (s. 46)
Magda przeprowadza nie taki mały eksperyment dietetyczno-zdrowotny, bo na organizmie ważącym 150 kg, który jest niechętny wszelkim poczynaniom. Czas biegnie, a efektów nie widać mimo wspólnego zamieszkania. Wprawdzie okres ważności Magdy, nauczycielki i autorki kryminałów, dawno minął, lecz stara miłość nie rdzewieje. Inni panowie zwracają uwagę na zadbaną kobietę optymistycznie patrzącą na świat, ich partnerki również.
Ja nie jestem każdy. (s. 37)
Na uwagę zasługuje kreacja głównych bohaterów. Magda to pełna energii i pasji świeża emerytka z niezwykłym poczuciem humoru i ciętym językiem. Przyciąga męskie spojrzenia, zjednuje sobie kobiety, prowadzi zdrowy styl życia i robi notatki do kolejnej książki, w międzyczasie emajlując z przyjaciółką. Adam to męski potwór. Nie da się go lubić. To bogaty szowinista, egocentryczny gbur, mizogin zmieniający młode kobiety jak rękawiczki, narcystyczny arogant, cynik o seksistowskich poglądach, wielki niechluj. Kto mu zabroni takim być, skoro ma kasy jak lodu? W skrytości marzy o kobiecie na starość, o byciu w związku typu „stare, dobre małżeństwo”.
A czym się różni „moja kobieta” od kochanki? (s. 199)
To wielopłaszczyznowa powieść, złożona, poruszająca mnogość tematów. Pragnienia i potrzeby nie zawsze idą w parze, tak jak miłość z przyjaźnią, marzenia chadzają krętymi drogami do celu, wzloty i upadki plotą makatę codzienności. Zaczytywałam się w rozmowach bohaterów o życiu, związkach, relacjach damsko-męskich, potrzebach. Roztrząsałam z nimi dylematy, m.in. być samotną czy z byle kim.
Ale te mądre w pierwszej kolejności kręci inteligencja. (s. 228)
Z wieloma poglądami Marty Osy się zgadzam. Kobieca mądrość autorki przebija z każdej strony tej ponad czterystustronicowej powieści, która skłania do wielu życiowych refleksji. Na czym polega związek? Ile człowiek jest w stanie poświęcić, by spełnić swe największe marzenie? Jak bardzo można się zaniedbać? Dlaczego kobiety lecą na kasę facetów, mimo że ci są o wiele starsi i wyglądają okropnie? Pojawia się temat prowadzenia bloga, pisania książki, sprzedawania i kupowania „wszystkiego”, lewych interesów. Wychodzą na jaw głęboko skrywane tajemnice. Wątek kryminalny podnosi poziom adrenaliny i przykuwa jeszcze bardziej uwagę, choć wzruszeń i humoru tu nie brakuje. Dodatkowym atutem jest narracja, która pozwoliła mi lepiej poznać Magdę i Adama, zgłębić ich myśli i motywy działania, niełatwe wybory.
Z mądrą kobietą przyjemnie się rozmawia, choć dyskusja czasem bywa trudna. (s. 335)
Jak się okazało, zawarłam kontrakt z książką i jej autorką na dość krótki czas. Czytałam namiętnie, by jak najszybciej poznać zakończenie. Powiem Wam, że dałam się zaskoczyć rozwiązaniem. Aż się prosi o ciąg dalszy. Strony przewracały się same, a ja z uwagą sczytywałam każde słowo. Innowacyjna fabuła, lekki styl, nietuzinkowi bohaterowie, bohaterki też, intrygi i tajemnice, wiele zdarzeń i ciekawych fabularnych rozwiązań, emocje na huśtawce. Niektóre dialogi czytałam po dwakroć. Dla tej mogłabym zrobić wyjątek i przeczytać ją ponownie… Ma w sobie to „coś”.
Widzisz, Gosiu, teraz jesteś… moja. (s. 220)
Kontrakt nie jest zwyczajną słodko-gorzką obyczajówką. Zapada w pamięci ze względu na dojrzałych bohaterów, których dotykają takie same problemy w relacjach damsko-męskich, sprawach zawodowych i zdrowotnych jak innych ludzi. Moim zdaniem powinna ją przeczytać każda kobieta. Mężczyznom też ta lektura nie zaszkodzi, a na pewno otworzy oczy na wiele codziennych spraw. Przekonajcie się sami, jak to jest z rdzewieniem starej miłości i realizacją eksperymentu na żywym organizmie. Dowiedzcie się, dlaczego starsi ludzie powinni żyć pełnią życia, realizować swe marzenia, mieć pasje, być kochani, uprawiać seks. Ku refleksji.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Taka emerytka z poczuciem humoru mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuń