Autor: Krzysztof Koziołek
Tytuł: Chiński wirus
Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
Liczba stron: 380
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-956315-0-4
Ostatnie dni przynoszą zatrważające dane o liczbie zakażonych i zmarłych na Covid-19. Wirus szaleje i zbiera swoje żniwo. Niektórzy pisarze wykorzystali ten temat w swoich utworach. Jednym z nich jest Krzysztof Koziołek, autor kryminałów retro i thrillerów. Wiosną zeszłego roku na swoim facebookowym profilu pisał w odcinkach opowiadanie Chiński wirus. W październiku ubiegłego roku na rynku wydawniczym pojawiła się książka pod tym samym tytułem.
Powiem tylko, że razem z kolegą […] prowadzimy prywatne dochodzenie w sprawie śmierci bliskich nam osób. Zmarli z powodu koronawirusa. (s. 61)
Włochy. Marzec 2020 r. Ilario Incerno to światowej sławy piłkarz Juventusu Turyn, któremu w szpitalu w tragicznych okolicznościach umiera ukochana babcia. Z mężczyzną kontaktuje się Grzegorz Marczuk, pracownik polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, któremu dwa dni wcześniej zmarł ojciec. Dwóch mężczyzn i maleńki patogen, mało znany chiński wirus Covid-19 – cichy zabójca ich najbliższych. Marczuk twierdzi, że wie, kto odpowiada za wybuch pandemii. On ma wpływy, a Incerno sławę, pieniądze i prywatny samolot. Mężczyźni jednoczą siły. Prowadzą prywatne śledztwo na międzynarodową skalę. Odwiedzają różne miejsca na świecie. Składają wizyty pewnym osobom. Zbierają dane, wymieniają poglądy. Ich teoria zmienia się, ewoluuje. Są śledzeni. Grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo…
Już ci mówiłem, że każdy wielki kryzys to ogromne pieniądze do wzięcia. (s. 77)
Czyż autor nie miał racji, pisząc to zdanie, kiedy się weźmie pod uwagę, do jakich nadużyć finansowych doszło w Polsce w ciągu minionego roku z powodu pandemii? Wiele fragmentów dało mi mocno do myślenia. Analizowałam i weryfikowałam informacje płynące ze świata z tymi przedstawionymi w utworze literackim. Wiele z nich się potwierdziło. Autor pokazuje różne mechanizmy rządzące światem – wielka polityka, bogaci żądni pieniędzy, nienasycone koncerny farmaceutyczne, niewydolny system opieki zdrowotnej, akcje społeczne wyręczające państwa, rozbudowana biurokracja, media nakręcające spiralę strachu. Nie powiem, pisarz dobrze gra na emocjach czytelnika, który wnika w wymyślone wydarzenia i w nich uczestniczy. Jest to możliwe dzięki temu, że fabuła została mocno osadzona w realiach. Finał mnie zaskoczył. Zaczęłam się zastanawiać, czy wizja pisarza może stać się prawdą...
Święte Jezioro i przeklęty wiatr? (s. 144)
Chiński wirus to zbiór dziewięciu opowiadań, z czego tytułowe jest najdłuższe i najbardziej przemawiające do wyobraźni czytelnika, najbardziej przerażające. Pozostałe utwory to głównie kryminały. Niektóre z nich były już opublikowane, inne dopiero w tym zbiorze miały swoją premierę. Nie wszystkie z nich jednakowo przypadły mi do gustu. Najbardziej spodobały mi się opowiadania z komisarzem Ryszardem Grodzkim i dziennikarzem śledczym Andrzejem Sokołem. Szczególnie: Tam, gdzie czai się wiatr, Recepta, Agencja oraz Historia ratusza solą pisana.
Ani chybi przez huraganowy wiatr… (s. 153)
Lubię zabytki i przyrodę – mieszkam w takim miejscu, gdzie one tworzą jedność. Poczułam na skórze lodowate podmuchy tajemniczy wiatru znad jeziora. Dzięki literackim opisom miejsc mogłam odkryć urokliwe zakątki przyrodnicze i zabytki Ziemi Przemęckiej. Nabrałam apetytu na wyprawę w tamte nieznane mi rejony, by osobiście pozachwycać się nimi i wysłuchać legend na miejscu. W opowiadaniu Tam, gdzie czai się wiatr autor poprzeplatał wątki współczesne z retrospekcją, kilkukrotnie przeniósł mnie w czasie i miejscu. Wciągnęłam się w poszukiwanie skarbu i policyjne śledztwo. Postać policjantki Darii Nawrotnej przyciągnęła moją uwagę od początku. Ma babka pazura. No i nie zabrakło lokalnego kolorytu.
Opowiadaniem historycznym jest utwór Historia ratusza solą pisana. Remont ratusza w Nowej Soli w 1934 roku przynosi zaskakujące odkrycie. Za boazerią jednej ze ścian zostaje znaleziona szkatułka. Zawartość intryguje kilka osób. Autor nie tyle wiedzie czytelnika do ukrytego skarbu, ile skupia się na relacjach ludzi, ich pozycji oraz charakterach. Co tak naprawdę rządzi człowiekiem? Jaka jest jego prawdziwa natura?
„Refundacja do decyzji NFZ” (s. 211)
Jak zauważyłam, Krzysztof Koziołek lubi tematy związane ze służbą zdrowia, a co najmniej wnikliwie im się przygląda. Opowiadanie Recepta opublikowane zostało w 2012 r. Związane jest z wystawianiem recept i aferami z nimi związanymi. Autor wziął pod lupą środowisko farmaceutyczne i ministra zdrowia oraz jego niekoniecznie słuszne decyzje. „Receptowy morderca” wymyka się policjantom, lecz nie dziennikarzowi śledczemu. Prywatne dochodzenie przynosi zaskakujące rezultaty…
Więc to jest pan Sokół. (s. 262)
To moje pierwsze spotkanie z piórem Krzysztofa Koziołka i przyznam szczerze, że jestem mile usatysfakcjonowana, choć w trakcie czytania towarzyszyła mi paleta emocji nie zawsze tych miłych i dobrych. Otrzymałam zbiór różnorodnych tematycznie opowiadań, dzięki czemu mogłam od razu poznać wachlarz gatunkowy pisarza i jego zainteresowań literackich. Autor zaciekawia fabułą, dobrze snuje intrygę, łączy różne wątki, dba o detale i wiarygodność (znakomity research), dokonuje zaskakujących zwrotów akcji i zaskakuje w finale. Do swoich opowiadań wplata wątki historyczne, przyrodnicze, legendy. Pokazuje urokliwe miejsca, często ze swojego najbliższego otoczenia. Mimochodem zaprasza czytelnika do udziału w wydarzeniach – w śledztwie, w poszukiwaniu skarbu, a także na spacer.
Wykreowani przez niego bohaterowie to postacie na wskroś realne, z którymi można się zaprzyjaźnić albo iść na udry. Największe wrażenie wywarł na mnie Andrzej Sokół, bystry i arogancki dziennikarz śledczy, którego wyobraźnia działa nieszablonowo. Już jako agent ABW łączy pozornie niezwiązane ze sobą wydarzenia i wpada na trop niegroźnej awarii w niemieckiej elektrowni jądrowej…
Stało się to dzięki mnie i mojej wybujałej wyobraźni. (s. 263)
Wyobraźni Krzysztofowi Koziołkowi nie brakuje. Pomysły czerpie z życia, inspirują go miejsca, lecz całość to wyobraźnia autora. Na końcu antologii opowiadań pisarz przyznał, że owszem, opisane przez niego wydarzenia są fikcyjne, ale jednocześnie nie wykluczył, że kiedyś mogą się one wydarzyć naprawdę. Cóż… może lepiej nie wszystkie. Nie mniej jednak warto przeczytać zbiór opowiadań Chiński wirus i na dłużej zatrzymać się przy tytułowym thrillerze.
Za egzemplarz książki dziękuję autorowi.
Po przeczytaniu tej recenzji, książka wydaje się być godna polecenia, jednak nie wiem czy w tym momencie miałabym na nią ochotę. Historie bazujące na faktach - w tym przypadku COVID-19, z którym jeszcze się nie uporaliśmy, byłyby dla mnie zbyt stresujące. Tak mi się wydaje. Nie wykluczam jednak, że kiedyś być może uda mi się sięgnąć po tę pozycję i powiedzieć - kiedyś to było...
OdpowiedzUsuńFajna i ciekawa recenzja, ale zdecydowanie nie miałabym ochoty teraz przysiąść i czytać takiej pozycji. Za dużo się słyszy, za dużo się w tej pandemicznej rzeczywistości dzieje.
OdpowiedzUsuńFajnie, że podoba Ci się proza autora. Polecam zajrzeć do jego wcześniejszych książek.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam, jak wpadnie mi w łapki. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele książek Koziołka, ta jeszcze przede mną ;)
OdpowiedzUsuńNie mówię nie.
OdpowiedzUsuń