Autor: Marta Obuch
Tytuł: Do trzech chłopów sztuka
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Data wydania: 2021
ISBN: 978-83-8195-378-8
Jak nie wyjdzie z jednym chłopem, to trzeba z drugim. A co jak nie wyjdzie z drugim? Trzeba sięgnąć po najnowszą powieść Marty Obuch Do trzech chłopów sztuka. Blurb:
Cała akcja miała wymiar zgoła komiczny. (s. 77)
Matylda odkrywa zdradę męża i postanawia rzucić żywot kury domowej i zacząć się łajdaczyć. Jako lekarz medycyny sądowej widziała do tej pory wiele męskich członków – sztywnych, owszem, ale ich właściciele byli rzetelnie martwi. Czas to zmienić! Niestety, w tym samym momencie pada trupem jej małżonek, a wszystkie dowody wskazują na nią. Matylda spotyka swojego kolegę z dawnych lat, kiedyś pryszczatego wyrostka Tymoteusza Piątka zwanego Tytą, który jest teraz dorodnym i brodatym taksówkarzem. Tyta porzucił niedawno pracę w policji, a komisarz Marchewka, prowadzący śledztwo w sprawie morderstwa, to jego dobry przyjaciel. Towarzystwo stara się rozwikłać sprawę najpierw we troje, a później w czworo, bo do zespołu dołącza dorodna policjantka Jadźka, osoba zupełnie nieprzewidywalna, wyposażona w paralizator, który odpala przy byle okazji i pieści nim nie tylko przestępców.
Dziewczyno, to się nie ma prawa zdarzyć! (s. 115)
Niektórzy bohaterowie powieści są mi znani z poprzednich książek autorki. Ostatnio spotykałam komisarza policji Pietruszkę, znaczy się Marchewkę. Jego żona Zuza była bohaterką poprzedniej powieści. Książki nie są żadnym cyklem. Po prostu autorka swoich bohaterów uczyniła sąsiadami i znajomymi. Tym razem bohaterką szalonych działań sztuk dwie, czyli podstarzałymi wariatkami uczyniła przyjaciółki – Matyldę i Lusię – byłą żonę i obecną tego samego mężczyzny. Lojalność pań wobec siebie i solidarność jajników to potężna broń! W dodatku konspiracja musi być. Kobiece rozmowy nie na chłopski rozum. Bo który facet będzie wiedział, co oznacza skrót ZF? A gdy do pań dołączy nazbyt wścibska toksyczna teściowa (wspólna), zbyt ciekawski student i młoda adeptka policji nadgorliwie angażująca się we wszelkie czynności, to zabawa murowana. Dorodna Jadźka z paralizatorem i jej żądza mięska! Ostrzegam! Można nieco zgłodnieć podczas lektury. Odrobinę powagi wnoszą dwaj policjanci – obecny i były oraz psy.
Wystarczy zakrwawiony dywanik i już się kłócą (s. 342)
Skoro jest trup, to rusza śledztwo. Toczy się ono swoim rytmem, z czasem się komplikuje. Policji też zdarzy się coś przeoczyć, w końcu pracują w niej tylko ludzie. Dochodzenie trwa. Cywile się angażują, gdyż ich znajoma Matylda jest pierwszą podejrzaną o zabicie męża. Czytelnik też wchodzi w rolę detektywa. Z czasem pewne rzeczy stają się oczywiste i łatwo połączyć fakty. Nie zabiera to przyjemności czytania, bo zabawa jest przednia dzięki wyobraźni i kunsztowi słownemu autorki. Można się uczyć… wtapiania w otoczenie.
Najważniejszy jest związek ze sobą. ZE SOBĄ. Facet to tylko dodatek. (s. 39)
Mimo że powieść to komedia kryminalna w odcieniach żałobnych, konspiracyjnych, błotno-stawowych, tudzież wielu innych, o których nie wspomnę, to nie jest ona li tylko rozrywką. Autorka przemyca pewne uniwersalne treści. Zabrała Matyldę (i mnie też) na dendrospacer po Parku Śląskim i uraczyła ciekawostkami z życia drzew. Często jest tak, że nie wiemy, jakie wspaniałe miejsca, zabytki mamy koło siebie. Z rozmowy Tymoteusza z Matyldą wiele można się dowiedzieć o manipulantach roztaczających sieć nad swoją ofiarą i osobach z nadmierną empatią oraz o ćwiczeniu nieuprzejmości obronnej.
Ona się nadaje do zrzucenia z samolotu jako broń biologiczna, mówię ci. Sparaliżowałaby całe Wuhan szybciej niż koronawirus. (s. 33)
Jak ja uwielbiam książki mojej imienniczki! Jak już zacznę czytać, to niewiele rzeczy wygrywa z książką Marty Obuch. A co się przy tym naśmieję, to moje! Autorka to uważna obserwatorka zachowań ludzkich i psich. Swoje spostrzeżenia przenosi na karty powieści i odpowiednio ubarwia słowami i sytuacjami, które w mogłyby się zdarzyć w rzeczywistości. Katalizatorem komicznych zdarzeń czyni coś niebywałego. Wiele w powieści zaskakujących wydarzeń, co przykuwa uwagę czytelnika. Autorka ma niebywałą lekkość kreowania świata przedstawionego z całkiem zwyczajnymi bohaterami – toksyczna teściowa, zahukany teść, zapracowany były mąż, syn student, lojalna przyjaciółka, zdradzona kobieta, sąsiad policjant, znajomy ze szkoły, zabity mąż… No, może bez tego ostatniego. Ale co się komu należało, to się od… autorki i życia dostało, w dodatku z przewrotnymi zwrotami akcji, dużą porcją humoru i sporą dawką wszelakich powiedzonek. Slang młodych miesza się z tekstami z PRL-u tych dojrzałych. Jedna odzywka młodych nie spodobała mi się.
Mówiłaś przecież, że zamierzasz się gzić czy jak to leciało…. (s. 258)
Do trzech chłopów sztuka to sztuka! Komedia kryminalna jak się patrzy. Kryminału nie brakuje, komedii też pod dostatkiem. Nic tylko czytać i ćwiczyć przeponę oraz wzbogacać słownictwo. Nie wiem, czy wiecie, ale mam Wacka! Ostatnio mniej go używam, ale używam! I powiem Wam coś jeszcze – większość z Was go ma…!
To nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię komedie kryminalne, a ta już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńPrzeczytana, obśmiana i faktycznie przepona wyćwiczona
OdpowiedzUsuń