środa, 11 sierpnia 2021

Lato utraconych

Autor: Anna Kańtoch

Tytuł: Lato utraconych

Wydawnictwo: Marginesy

Seria: Krystyna Lesińska

Tom: 2

Liczba stron: 392

Oprawa: miękka 

Data wydania: 2021

ISBN: 978-83-66863-10-1

 

Lato trwa, zatem pora na lekturę Lato utraconych Anny Kańtoch. To drugi tom serii Krystyna Lesińska, choć bardziej zasługuje na pierwszy albo prequel, gdyż opisuje wcześniejsze losy policjantki.

Cztery ofiary: dwoje dorosłych i dwójka dzieci. (s. 27)

W Pogańskim Młynie ktoś brutalnie zamordował rodzinę spędzającą tam wakacje. Przeżył najstarszy chłopiec. Kilka miesięcy wcześniej Kuba odnalazł się jako ofiara porwania sprzed dwunastu lat. Zaginął jako pięciolatek nad Czarnym Stawem Gąsienicowym. Wkrótce po powrocie do domu ojca trafił na następny koszmar. Kolejna trauma. Śledztwo ma prowadzić Krystyna Lesińska z Katowic, która mierzy się z własnymi demonami. Sprawa zabójstwa rodziny to dla niej test, który pokaże, czy powinna już odejść na emeryturę, czy jest w stanie jeszcze pracować.

Ale powiedzmy, że mam przeczucie. (s. 45)

Fascynuje mnie postać doświadczonej policjantki. Tym razem mierzy się z kilkoma osobistymi tragediami, a ma do rozwiązania kolejną zagmatwaną sprawę. Niedawno niespodziewanie zmarł jej mąż, zaginięcie brata nie daje jej spokoju, a córka naciska, by przeszła na emeryturę. Przełożony też ma obiekcje, co do jej kondycji psychicznej, ale mimo wszystko powierzył jej sprawę morderstwa rodziny Aleksandrowiczów, gdyż jego podwładna specjalizuje się w rozwiązywaniu nieoczywistych spraw. I ma rację. Kobieta ma dobre wyczucie i pomysły, ma instynkt i doświadczenie. Potrafi oddzielać rzeczy ważne od nieważnych. Dzieli zadania, a gdy trzeba, to obstawia partnera. Policjanci to też ludzie i popełniają błędy, a ta sprawa jest… porąbana. Czy Lesińska mimo osobistych tragedii znajdzie mordercę?

Bóg rozpozna swoich. (s. 22)

Pogański Młyn – już sama nazwa predysponuje do popełnienia tam zbrodni. Kańtoch dobrze ją dobrała jak i kaliber przestępstwa. Serwuje czytelnikom okrucieństwo i brutalne opisy. Trudno się czyta o zamordowanych dzieciach. Narracja wciąga z każdą stroną coraz bardziej. Autorka kluczy i dokłada zwroty akcji. Policjanci zaangażowani w sprawę podają różne hipotezy przebiegu zbrodni, badają kolejne tropy, przesłuchują świadków, którzy kłamią. Akcja stopniowo się rozkręca, ale ciągle coś umyka. Dochodzą kolejne niespodziewane wydarzenia i tajemnice rodzinne, które gmatwają sprawę. Jak refren powtarzane jest zdanie przytoczone w cytacie. Modlitwa za zmarłych dopełnia całości koszmarnych obrazów. Napięcie rosło, a wraz z nim moje zaciekawienie, aż do niespodziewanego finału. Troszkę uproszczonego według mnie.

Trop wiedzie policjantkę w góry, a to dla niej ciężki kaliber skojarzeń. Wiele lat temu w górach w trakcie tajemniczej wyprawy zaginął jej brat Roman. Bieżące śledztwo przecina szlak wędrówki jej brata. Krystyna pojawia się w miejscach, w których wspomnienia wracają, a pytania się mnożą i nie dają spokoju. Gdzie został popełniony błąd? Co się wtedy naprawdę wydarzyło?

Nad tą rodziną coś złego wisiało. (s. 85)

Wszystkie przestępstwa w tym kryminale związane są z rodziną. Kańtoch rysuje obraz kilku rodzin. W każdej z nich są rysy, blizny, zadawnione sprawy i świeże rany. Zaniedbania, zaniechania, zazdrość, rozpacz, choroba, dramaty mniejsze i większe, zło czające się gdzieś w mroku i czekające na wyjście. Dużo sekretów osobistych i rodzinnych. Gdzieś w tym wszystkim stracone szanse na szczęśliwe zakończenie i strach, który zatruwa życie. To obraz rozpadających się więzów rodzinnych.

Stało… stało się coś złego. (s. 101)

Zatraciłam się w lekturze. Sobotnie popołudnie spędziłam na wycieczce do przeszłości – do 1999 roku, kiedy rozgrywają się wydarzenia. Rzadko zdarza mi się przeczytać książkę jednym tchem, ale tu złożyło się na nią wiele czynników, poczynając od świetnego stylu autorki. Wciągnęła mnie historia przedstawiona przez autorkę, przemyślana fabuła, zagadka kryminalna, zawiła intryga, realistyczni bohaterowie na czele z nietuzinkową komisarz Lesińską i jej partnerem starszym aspirantem Wojciechem Chodurą, nieoczywiste zakończenie i wiernie oddany klimat tamtych lat w połączeniu z szarą prozą życia. To był dla mnie trochę taki wspomnień czar – polonezy, kasety video, kamery, pierwsze komórki.

To będzie nasz wspólny sekret. (s. 101)

Lato utraconych to klimatyczny kryminał z końca XX wieku, w którym porwanie i wielokrotne morderstwo grają pierwsze skrzypce, rodzinne sekrety i tragedie odciskają piętno, a groza i zło czają się gdzieś w mroku. Czytelnik podąża tropem zbrodni i tajemnic wraz z niezastąpioną doświadczoną policjantką i czeka na rozwiązanie prywatnej sprawy Lesińskiej. Bardzo dobry kryminał z mroczną historią rodzinną, skłaniający do refleksji.

Numer akredytacji: 06/05/2020

 

5 komentarzy:

  1. Mam jeszcze do przeczytania pierwszą część, ale na pewno nadrobię zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej serii, ale jakoś nie mam teraz ochoty na kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, 1999 r. To były czasy. Muszę mieć kniecznie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęcająca recenzja! No i Autorkę polubiłam od zapoznania się z "Łaską".

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.